"Boimy się". Mieszkańcy Obiecanowa po śmierci 2‑letniego chłopca

- Codziennie boimy się przechodzić tą drogą - mówią mieszkańcy Obiecanowa na Mazowszu - wsi, w której zginął dwuletni chłopiec. Lokalna społeczność błaga o poprawę bezpieczeństwa w ich najbliższej okolicy. A policja nadal szuka kierowcy, który potrącił dziecko.

Tragedia w Obiecanowie. Mieszkańcy zabierają głos
Tragedia w Obiecanowie. Mieszkańcy zabierają głos
Źródło zdjęć: © Wirtualna Polska
Mateusz Dolak

Obiecanowo. Niewielka wieś, która zaczyna się tuż za granicami Makowa Mazowieckiego. Kilkanaście domów wybudowanych jest przy drodze krajowej numer 57 prowadzącej z Bartoszyc i Szczytna do Pułtuska, a dalej do Warszawy.

Od kilku miesięcy odcinek drogi w Obiecanowie jest remontowany. Obecnie prace nie trwają na jezdni, tylko na poboczach i chodnikach. Ruch jest spory. Nawet w niedzielę, kiedy byliśmy na miejscu.

To właśnie tam doszło w piętek wieczorem do tragedii. W wypadku zginał dwuletni chłopiec.

- Straszna tragedia. Współczuję rodzinie - mówi Halina, mieszkanka wsi.
- Straszna tragedia. Współczuję rodzinie - mówi Halina, mieszkanka wsi.© Wirtualna Polska

- Znam całą rodzinę, bardzo opiekuńcza. Przyzwoici ludzie. Straszna tragedia ich spotkała. Do tej pory nie możemy do siebie dojść. To musiała być chwila, szkoda tego maleństwa - mówi Halina, mieszkanka wsi.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Od piątku w okolicy nie mówi się o niczym innym, bo w niewielkiej wsi znają się wszyscy. Ludzie zastanawiają się, dlaczego kierowca uciekł. Liczą, że policja szybko go odnajdzie lub że w końcu sam się zgłosi. W miejscu tragedii pojawiły się znicze. Dwuletni Oliwier zginął tuż za miejscem, gdzie kończy się zakręt i zaczyna przystanek autobusowy. Znak informujący o przystanku jest przewrócony.

  • Miejsce tragedii
  • Miejsce tragedii
  • Miejsce tragedii
[1/3] Miejsce tragediiŹródło zdjęć: © Wirtualna Polska

- Trudno to opisać słowami. Mój syn pracuje w OSP, był na tej akcji, strasznie to przeżył. Też ma dzieci - wyznaje Wojciech Kozłowski. Mężczyzna w rozmowie z WP wskazuje na drogę. - O, widzi pan. Tu jest ograniczenie do 50 km/h, a ten samochód przed chwilą na pewno jechał 100 - zauważa.

Mieszkańcy wsi są pewni, że wina leży tylko po stronie kierowcy. Od jednego ze strażaków biorących udział w akcji ratunkowej słyszymy, że wszystko musiało dziać się bardzo szybko.

Obiecanowo. Dwulatek zginął w wypadku

- My dostaliśmy wezwanie do poszukiwań dziecka. Nie zdążyliśmy dojechać, a ojciec zobaczył, że jego synek leży potrącony kilkadziesiąt metrów od domu. Rozpoczęła się reanimacja profesjonalnym sprzętem, który miał jeden z naszych zespołów - relacjonuje strażak.

Identyczne słowa słyszymy od policji. - W piątek o godz 18.34 dyżurny otrzymał zgłoszenie o zaginięciu dwuletniego dziecka. Chłopiec nagle wymknął się z domu. Teren posesji, na której mieszka rodzina, nie jest w pełni odgrodzony. Dom stoi raczej na uboczu, ok. 70 metrów od drogi - mówi podkom. Monika Winnik z policji w Makowie Mazowieckim.

Jak udało nam się nieoficjalnie dowiedzieć, reakcja rodziny na wybiegnięcie z domu chłopca miała być natychmiastowa. W okolicy było ciemno, a bliscy poszukiwania zaczęli od terenu posesji. Na tym etapie policja nie ma zastrzeżeń co do zachowania opiekunów, ale w poniedziałek sprawę przejmie prokuratura.

Funkcjonariusze w sobotę przesłuchali rodziców, ale tylko częściowo, bo ich stan nie pozwalał na więcej. Wirtualna Polska próbowała porozmawiać z rodziną. Ojciec nie był jednak w stanie rozmawiać, poprosił o uszanowanie tragedii.

- 50 procent mieszkańców tutaj to rodziny z dziećmi. Nie wiem, dlaczego kierowca się nie zatrzymał. Cała wioska jest poruszona sytuacją. Ja już dużo wcześniej prosiłem, żeby zamontować tutaj odcinkowy pomiar prędkości. Nie wierzę, że gdyby pojazd wolno jechał, to chłopiec by zginął. To syn mojego dobrego kolegi. Do teraz nie mogę się pozbierać - mówi niemal ze łzami w oczach Tomasz.

- Kierowcy tędy pędzą. Trzeba coś z tym w końcu zrobić- żali się Tomasz
- Kierowcy tędy pędzą. Trzeba coś z tym w końcu zrobić- żali się Tomasz© Wirtualna Polska

Policja w niedzielę przekazała, że dostała kilka nagrań z kamer samochodowych, ale na żadnym z nich nie widać momentu wypadku. Funkcjonariusze intensywnie pracują nad wyjaśnieniem okoliczności tragedii. - Szukamy świadków zdarzenia, a także tych osób, które przejeżdżały drogą. Być może na innych nagraniach znajdują się istotne dla śledztwa szczegóły - apeluje Monika Winnik.

Czytaj też:

Źródło artykułu:WP Wiadomości
wypadekchłopiecnie żyje
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (814)