Polscy turyści utknęli w Tatrach. Dramatyczna akcja ratunkowa
Słowaccy ratownicy z Horskiej Zahrannej Służby otrzymali zgłoszenie o zagubionej parze polskich turystów w masywie Kończystej. Dzięki precyzyjniejszym informacjom przesłanym przez turystów, ratownicy zlokalizowali ich w trudnym terenie wspinaczkowym. Używając technik linowych, ratownicy bezpiecznie spuścili turystów w dół i przetransportowali ich do schroniska nad Popradzkim Stawem.
Wczoraj wieczorem (2 lipca), słowaccy ratownicy z Horskiej Zahrannej Służby (HZS) otrzymali zgłoszenie o dwóch zagubionych polskich turystach (37 lat i 34 lata), którzy utknęli w masywie Kończystej. Jak informuje 24tp.pl, sytuacja wydawała się poważna, ponieważ początkowo ratownicy mieli tylko niedokładne współrzędne GPS, które nie pozwalały im dokładnie określić lokalizacji Polaków.
Jednakże, dzięki SMS-owi wysłanemu przez turystów, w którym podali precyzyjniejsze współrzędne GPS, ratownicy byli w stanie zlokalizować ich w trudnym terenie wspinaczkowym pod Małą Kończystą, zmierzającym w kierunku Zmarzłego Stawu Mięguszowieckiego w Dolinie Złomisk.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Po ustaleniu dokładniejszej lokalizacji, jedna grupa ratowników wyruszyła ze Starego Smokowca nad Popradzki Staw. Warunki pogodowe były na tyle korzystne, że możliwe było skorzystanie z pomocy śmigłowca. Przed zmrokiem śmigłowiec najpierw zabrał grupę ratowników z okolic Popradzkiego Stawu i przetransportował ich na Stwolską Przełęcz. Następnie wrócił do Starego Smokowca po kolejną grupę ratowników, którą również przetransportował na Stwolską Przełęcz.
Akcja ratunkowa. Polscy turyści uratowani
W ciemnościach ratownicy wyruszyli w kierunku uwięzionych w skale Polaków, korzystając z technik linowych. Po dotarciu do turystów, ratownicy zaopatrzyli ich w odpowiedni sprzęt i przy użyciu technik linowych bezpiecznie spuścili ich w dół, do terenu, który nie stwarzał już zagrożenia. Następnie wszyscy zeszli do schroniska nad Popradzkim Stawem. Stamtąd ratownicy przetransportowali turystów terenówką do Starego Smokowca, gdzie mieli zaparkowany własny samochód. Polacy wsiedli do swojego pojazdu i odjechali do domu.
Po tym dramatycznym doświadczeniu, jeden z turystów skomentował, że będzie to zarówno pierwszy, jak i ostatni raz, gdy odwiedza Tatry. Ta wydarzenie stanowi przypomnienie o nieprzewidywalności i wymagającej naturze górskich wędrówek.