12-latek nie żyje. Sąsiedzi ujawniają nowe fakty o kierowcy bmw z Borzęcina

- Często widywaliśmy go z alkoholem albo kiedy szedł "pod wpływem czegoś" - mówią mieszkańcy Borzęcina Wielkiego o 26-letnim Sebastianie, kierowcy bmw, który śmiertelnie potrącił 12-letniego Tymona. Młody mężczyzna prawo jazdy miał od kilku miesięcy i - jak mówią ludzie - należał do lokalnej grupy, która w nocy driftuje po wiejskich drogach.

W miejscu wypadku pojawiły się kwiaty i zniczeW miejscu wypadku pojawiły się kwiaty i znicze
Źródło zdjęć: © Wirtualna Polska
Mateusz Dolak

Było około godz. 17, kiedy bmw rozpoczęło wyprzedzanie nissana na bocznej, wiejskiej drodze. Ulica wygląda na świeżo wyremontowaną, obok jest szeroki chodnik i ścieżka rowerowa.

Jak mówią nam świadkowie, kierowca nissana włączył kierunkowskaz i rozpoczął hamowanie przed wjazdem na posesję. W lusterku widział pędzące bmw, które po wyprzedzeniu go najpierw odbiło się od lewej strony jezdni, a następnie wpadło na ścieżkę po prawej stronie, po której na rowerze jechał 12-letni Tymon i jego kolega.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Aktywiści blokowali ulicę. Kierowcy nie wytrzymali. W ruch poszły gaśnica i gaz pieprzowy

- Siła uderzenia była tak duża, że chłopców wyrzuciło w powietrze. Kierowca zatrzymał się kilkadziesiąt metrów dalej. Wybiegł i krzyczał, że to na pewno nie on potrącił drugiego chłopca, że ktoś mu drogę zajechał. Potem zaczął go szukać, bo okazało się, że przeleciał w okolice płotu - relacjonują w rozmowie z WP świadkowie.

W poniedziałek w tym miejscu wciąż paliły się znicze, leżały zabawki, przyniesione przez zszokowanych mieszkańców. Co chwilę ktoś tam przychodzi, zatrzymuje się. Przyjeżdżają tu auta nawet z Warszawy. - Moja córka chodziła z Tymonem do klasy. Chcieliśmy uczcić jego pamięć. Straszna tragedia, współczujemy bardzo rodzinie -usłyszeliśmy od jednej z osób na miejscu.

Miejsce wypadku w Borzęcinie Dużym
Miejsce wypadku w Borzęcinie Dużym © Wirtualna Polska

Tymona nie udało się uratować, jego kolega trafił do szpitala. 12-latek mieszkał nieopodal miejsca wypadku. Za tydzień miał mieć urodziny. Planował je wyprawić, zaproszenie dostało wiele dzieci ze wsi.

Również w pobliżu wypadku mieszka kierowca bmw, który jak się okazało miał około trzech promili. Wirtualna Polska rozmawiała z jego ojcem. Mężczyzna stwierdził, że jego syn przed wypadkiem był w pracy, a po powrocie do domu po prostu wyszedł.

- O wszystkim dowiedziałem się dopiero po wypadku. Jestem w wielkim szoku. To ogromna tragedia dla tych chłopców, dla ich rodzin. Mój młodszy syn jest z tej samej klasy, co oni - powiedział ze łzami w oczach w rozmowie z WP Sławomir. Całą rozmowę znajdziesz klikając w TEN LINK.

Tragedia w Borzęcinie. Mieszkańcy o kierowcy

Mieszkańcy Borzęcina Dużego mówią, że zatrzymany pirat drogowy był często widywany "w dziwnym stanie".

- Nie raz szedł nietrzeźwy. Tu jest dużo młodzieży, w pobliżu mamy bar, oni tam przesiadują, a potem kręcą się po wsi - słyszymy. - Szok totalny, że wsiadł za kierownicę w takim stanie. Trzy promile miał, to ile on musiał wypić? Gdzieś słyszałam, że on miał ten samochód odprowadzić. Prawo jazdy miał dopiero co wyrobione - dodaje mieszkanka wsi.

26-latek pracował w pobliskiej wsi, w zakładzie zajmującym się wycinką drzew. Zanim wyrobił prawo jazdy - zawsze ktoś odbierał go z domu i odwoził. Mieszkał z ojcem i młodszym rodzeństwem.

Mieszkańcy, z którymi rozmawiała Wirtualna Polska, twierdzą, że w Borzęcinie Dużym i okolicy jest grupa młodych kierowców, którzy nocami szarżują po ulicach. - Kilka dni przed wypadkiem obudziło mnie głośne driftowanie. Tu często słychać fanów nielegalnej, szybkiej jazdy. Mają takie stare bmw serii 3 i 5 i tymi samochodami szaleją - mówi nam mężczyzna mieszkający niedaleko miejsca wypadku.

- Jeżdżą samochodami, które nie spełniają norm. Na drodze z ograniczeniem do 50 pędzą na złamanie karku, ich samochody są tylnonapędowe, więc idealne do driftowania. Widziałem to auto, które brało udział w wypadku, jak jeździli nim z dużą prędkością po okolicznych wsiach - podsumowują mieszkańcy Borzęcina.

26-letni kierowca jest w areszcie. Usłyszał zarzuty spowodowania wypadku śmiertelnego pod wpływem alkoholu. Śledczy badają okoliczności, w jakich ktoś pożyczył mu samochód.

Mateusz Dolak, dziennikarz Wirtualnej Polski

Czytaj też:

Wybrane dla Ciebie
Mogła zostać ministrą zdrowia. Odmówiła
Mogła zostać ministrą zdrowia. Odmówiła
Ważą się losy Hołowni. "Szanse są raczej małe"
Ważą się losy Hołowni. "Szanse są raczej małe"
Wyniki Lotto 07.12.2025 – losowania Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Wyniki Lotto 07.12.2025 – losowania Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Kryzys w Pentagonie. Ciemne chmury nad Hegsethem
Kryzys w Pentagonie. Ciemne chmury nad Hegsethem
Kaczyński zarzuca Rokicie. "Niezmiernie rzadko reaguję"
Kaczyński zarzuca Rokicie. "Niezmiernie rzadko reaguję"
Zbrodnie bojowników Rosji w Afryce. Następcy grupy Wagnera zabijają i gwałcą
Zbrodnie bojowników Rosji w Afryce. Następcy grupy Wagnera zabijają i gwałcą
Człowiek Nawrockiego uderza w Tuska. Pokazał, co uchwyciły kamery
Człowiek Nawrockiego uderza w Tuska. Pokazał, co uchwyciły kamery
ICE zbiera żniwa. 75 tys. osób zatrzymanych nie miało wyroków
ICE zbiera żniwa. 75 tys. osób zatrzymanych nie miało wyroków
Wpis Tuska bije rekordy popularności. Szeroko komentowany na świecie
Wpis Tuska bije rekordy popularności. Szeroko komentowany na świecie
Port Tiemriuk ciągle płonie. Rosjanie bezradni
Port Tiemriuk ciągle płonie. Rosjanie bezradni
Groźny wypadek na Rysach. Kobieta runęła 400 metrów w dół
Groźny wypadek na Rysach. Kobieta runęła 400 metrów w dół
Niemiecki polityk: zaproponujmy Rosji powrót do handlu gazem
Niemiecki polityk: zaproponujmy Rosji powrót do handlu gazem