Dramat rolnika w Lubuskiem. Pokazał, jak susza spustoszyła pole kukurydzy
Susza mocno daje się we znaki polskim rolnikom. Okazuje się, że lokalne władze nie widzą jednak problemu. Rolnicy przedstawiają więc dowody. Na Facebooku miesięcznika "Top agrar Polska" zostało udostępnione przerażające nagranie pana Jarosława z województwa lubuskiego. Filmik pokazuje obszerne pole kukurydzy, którą zasiano 28 kwietnia. Niestety, jak podkreśla rolnik w rozmowie z WP, aż 60-70 procent tegorocznych zbiorów kompletnie nie nadaje się do skoszenia. - Kukurydza uschła na pniu. Zrobiła się sucha dosłownie jak siano – opowiada Wirtualnej Polsce pan Jarosław. To ogromna tragedia dla lubuskiego rolnika, który, jak mówi, bardzo dba o swoje uprawy. Pole było zadbane, odchwaszczone, a w celu efektywniejszego nawodnienia stosowano uprawę w systemie bezorkowym, czyli ograniczającym się do dwóch lub trzech przejazdów po polu. Mniej przewracana ziemia dłużej utrzymuje wodę. Niestety, przy tak znikomej ilości opadów, wszystkie starania poszły na marne. Z relacji pana Jarosława wynika, że regionie jest bardzo sucho. W ciągu ostatnich trzech miesięcy deszczu praktycznie tu nie było, w sumie spadło go może 8 litrów. Niestety nie ma możliwości, by na własną rękę nawadniać pole. Rolnik poczynił nawet próby, by dokopać się do wody, lecz niestety na terenie pola nie znajdują się żadne jej źródło. Problemem jest też brak możliwości uzyskania odszkodowania. Choć pan Jarosław chciał ubezpieczyć pole na wypadek suszy, nie otrzymał na to zgody. Okazuje się, że w tym temacie decydują znajdujące się niemal na drugim końcu Polski Puławy, leżące na Lubelszczyźnie. To tam zapadają decyzję, czy rolnik może uprawę ubezpieczyć i czy na danym obszarze można odnotować suszę. - I to Puławy tak naprawdę decydują o tym, czy u nas występuje susza. Na razie twierdzą, że tej suszy nie ma, ale po nagraniu widać, że ona po prostu jest straszna - żali się rolnik z województwa lubuskiego. Dodaje, że suszę widać też na przykładzie innych zbiorów, między innymi żyta i jęczmienia, których jest mniej więcej o połowę mniej niż zwykle. To nie pierwszy taki rok, kiedy susza niszczy tamtejsze plony, a władza umywa ręce i nie widzi problemu. Wszystkie kluczowe w tym temacie decyzje podejmują osoby znajdujące się setki kilometrów dalej.