Dramat na wakacjach w Hiszpanii. Zdjęcie zakrwawionej turystki obiegło świat
Do przerażającej sytuacji doszło w trakcie wakacji w Marbelli w Hiszpanii. Studentka dostała butelką po szampanie po głowie podczas awantury o leżaki. 20-latka cała była pokryta krwią.
Studentka z Wielkiej Brytanii została uderzona butelką po szampanie w trakcie kłótni o leżaki w jednym z popularnych klubów plażowych w Marbelli w Hiszpanii - przekazał serwis "The Sun".
Trzy 20-latki postanowiły jeden z wakacyjnych dni spędzić w klubie Nikki Beach, który odwiedzany jest m.in. przez celebrytów. To właśnie wtedy dziewczyny miały zostać zaatakowane po kłótni przy basenie.
Jedna z dziewczyn dostała po głowie butelką, po czym cała zalała się krwią. Rana wymagała zszycia. Atak spowodował dużą utratę krwi oraz poważne obrażenia.
Zobacz też: Skandaliczne słowa posłanki PiS Elżbiety Płonki o LGBT. Reakcja Jarosława Sellina
Awantura w klubie plażowym. Ranna 20-latka
Serwis donosi, że dziewczyny twierdzą, że zarówno awantura jak i atak mogły być na tle rasistowskim.
"Byłyśmy tam cały dzień, zapłaciłyśmy za leżaki, dostałyśmy drinki, wszystko było w porządku" - powiedziała "The Sun" Blessing Gundu.
Jedna z dziewczyn postanowiła usiąść po drugiej stronie basenu, aby móc się bardziej opalić. Gdy dwie koleżanki dołączyły do niej, jednak z 20-latek przez moment najprawdopodobniej trzymała rękę na łóżku jednej z par. Zwrócono jej uwagę. Po czym dziewczyna zabrała swoją dłoń.
Wtedy jednak ta para podeszła do personelu i poprosiła o to, aby dziewczyny poszły w inne miejsce, mimo że był to basen publiczny, a 20-latki zapłaciły za wejście.
Nagle między dziewczynami a parą doszło do przepychanek słownych. Jedna z 20-latek dostała poduszką. Studentka postanowiła ją odrzucić z powrotem.
Wtedy mężczyzna rzucił w jedną z kobiet drinkiem. 20-latka instynktownie zrobiła to samo. Atakujący chwycił wtedy pustą butelkę po szampanie i rzucił nią w głowę 20-latki.
Dziewczyna zalała się krwią, miała otwartą ranę. Z relacji Blessing wynika, że po tym wszystkim parze pozwolono się ubrać i odejść.
Kontrowersyjne zachowanie pracowników klubu
"Kelner stał przy nas przez cały czas, kiedy to się działo, kiedy krzyczeli i przeklinali, a on nawet nie pomyślał o wezwaniu ochrony" - dodała kobieta. Studentka chciała, aby parę zatrzymano. Wtedy kierownik klubu miał chwycić ją za rękę i powiedzieć, że jeśli gdzieś pójdzie, to on zadzwoni na policję i ta będzie miała problemy.
Kobiety zostały odprowadzone do innej części klubu. Personel miał ich prosić o to, aby nie robiły zdjęć ranom, dopóki nie zostaną opatrzone. Udało się im to jednak zrobić.
Co więcej, kobiety prosiły, aby zadzwonić na policję. Ich prośby miały być wyśmiane. Studentki wyrzucono z klubu. Jedna z dziewczyn w mediach społecznościowych przekazała, że cała sytuacja mogła mieć podłoże rasistowskie. Dodała, że gdyby były "białą grupą dziewczyn" sytuacja wyglądałaby inaczej.
Klub zabrał głos
Rzecznik klubu w komunikacie przekazał, że właściciel i personel są zbulwersowani tym incydentem, który miał miejsce 23 czerwca.
W oświadczeniu przekazano, że podejrzany został zatrzymany i aresztowany.
Źródło: The Sun