Czarna kobieta z blizną
Czarna kobieta z blizną świetnie wpisywała się więc w afrykańskie tradycje. "Tymczasem z zachowania Polaków, którzy przywieźli ze sobą wizerunki Matki Boskiej Częstochowskiej na San Domingo, miejscowi niechybnie wywnioskowali, że tajemnicza postać z dzieckiem i w koronie ma moc, charyzmę i siłę. Pozostało tylko poddać ją metamorfozie w karaibsko-afrykańskim duchu, czyli 'włączyć' w świat voodoo".
Jest coś jeszcze, co łączy oba malowidła. Wizerunki Erzulie Dantor i Matki Boskiej Częstochowskiej jednakowo odgrywały też rolę polityczną. W 1991 roku, podczas puczu wojskowego na Haiti, wizerunki Erzulie pojawiły się w drzwiach domów Haitańczyków modlących się, by junta upadła jak najszybciej. Analogicznie było nad Wisłą, za czasów PRL.
W rocznicę tysiąclecia chrztu Polski po kraju miała pielgrzymować kopia jasnogórskiego obrazu. Jednak komunistyczne władze nie chciały się na to zgodzić i... 'aresztowały' malowidło. Po kraju krążyły więc puste ramy, przed którymi klękali rozmodleni wierni. Potem, w czasach Solidarności, wizerunek Matki Boskiej Częstochowskiej pojawiał się na opozycyjnych ulotkach i plakietkach, znaczek z nim nosił Lech Wałęsa. I to także w latach 80. wśród Polaków krążyły plotki, że na obrazie pojawiła się kolejna, krwawiąca blizna. Tak Królowa Polski miała reagować na cierpienia Polaków ciemiężonych przez komunistyczną dyktaturę i dręczonych widmem atomowej zagłady, zagrażającej ludzkości podczas zimnej wojny" - pisze autor.
Na zdjęciu: współczesne wyobrażenie Czarnej Madonny.