Dr Krzysztof Liedel: Hiszpania jako cel nie jest zaskoczeniem. "Popełnili błąd"
Niestety hiszpańskie władze popełniły jeden duży błąd, który wpłynął na radykalizację środowisk islamskich w ich kraju - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską dr Krzysztof Liedel, dyrektor Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas. Przypomina, że Hiszpania była wymieniana jako potencjalne miejsce kolejnego zamachu w kilku ostatnich raportach na temat terroryzmu.
- Nie jestem zaskoczony, że zamachowcy zaatakowali właśnie w Hiszpanii. Służby wskazywały ją od dłuższego czasu - obok Niemiec, Francji czy Wielkiej Brytanii. Hiszpanie informowali niedawno o tym, że rozbili komórkę, która szykowała ataki, a wcześniej właśnie w Barcelonie ujęto przecież jedną z osób związanych z zamachem w Brukseli - wyjaśnia dr Liedel.
Zobacz też: Zamach terrorystyczny w Barcelonie
Dodaje, że z Hiszpanii do Syrii i Iraku wyjechało co najmniej kilkuset zradykalizowanych islamistów, którzy walczyli w szeregach tzw. Państwa Islamskiego. - Stopień radykalizacji dżihadystów w Hiszpanii jest bardzo duży, bo władze popełniły błąd, zamykając zatrzymanych w związku z działaniami terrorystycznymi razem z więźniami politycznymi. To ułatwiło proces werbowania nowych członków - stwierdza ekspert.
Jego zdaniem, podobnie jak w innych państwach Europy, duży wpływ na radykalizację środowisk islamistycznych miał też internet i propaganda w sieci. - Musimy pamiętać, że to ważny element działania takich ugrupowań jak IS czy al-Kaida. Mają one specjalne komórki, które zajmują się werbunkiem nowych członków - tłumaczy dyrektor Centrum Badań nad Terroryzmem.
- Z pewnością na to, że celem stała się Hiszpania, wpływ ma też bliskość państw Maghrebu. Z północno-zachodniej Afryki do Europy razem z uchodźcami przenikają niestety też terroryści - mówi dr Liedel.
Drugi atak zaplanowany wcześniej?
Zdaniem eksperta ds. terroryzmu nocny atak w Cambrils nie musiał być planowany wcześniej. - Sądzę, że nie mamy tu do czynienia ze skoordynowaną i przemyślaną akcją jednej komórki. Przypuszczam, że wydarzenia z Barcelony mogły być katalizatorem działań drugiej grupy. Być może - widząc relacje ze stolicy Katalonii - zamachowcy stwierdzili: wykorzystamy sytuację i zaatakujemy drugi raz, żeby spotęgować efekt strachu i paniki - zauważa.
Nie wyklucza, że motywem działań osób, które zaatakowały w Cambrils, był strach. - Po zamachach zawsze rusza szeroko zakrojona operacja antyterrorystyczna. Możliwe, że to przyspieszyło działania komórki, która szykowała atak w przyszłości i bali się dekonspiracji. Mogli też planować wyjazd na Bliski Wschód i stwierdzili, że aktywność służb im to uniemożliwi. To okaże się jednak podczas śledztwa - mówi dyrektor Centrum Badań nad Terroryzmem.
Zamachy w Barcelonie i Cambrils
W czwartek po południu kierowca furgonetki wjechał na promenadę Las Ramblas i taranował wszystkich ludzi na swojej drodze. Zginęło co najmniej 13 osób, a ponad 100 zostało rannych. Sprawca ataku, do którego przyznało się IS, wciąż pozostaje na wolności.
W piątek nad ranem w nadmorskim kurorcie Cambrils kilku zamachowców wjechało samochodem w grupę ludzi, raniąc siedem osób. Policja zabiła pięciu sprawców tego ataku.