PolskaDożywocie dla zabójcy 3,5-latka utrzymane

Dożywocie dla zabójcy 3,5‑latka utrzymane

Sąd Apelacyjny we Wrocławiu utrzymał w mocy zasądzone wcześniej wyroki dla zabójcy 3,5-letniego Bartka z Kamiennej Góry i matki chłopca. Mariusz Vaćkar został skazany na dożywocie, Iwona Kwiatkowska - na 15 lat więzienia. Wyrok jest prawomocny.

07.04.2010 | aktual.: 07.04.2010 14:20

Sąd wyraził zgodę na ujawnienie danych osobowych i wizerunku oskarżonych. Oboje, zarówno 31-letni Vaćkar, jak i 38-letnia Kwiatkowska, domagali się uchylenia wyroku i rozpatrzenia sprawy ponownie. Prokuratura w swojej apelacji domagała się wyższego wyroku dla matki chłopca.

Prokurator Beata Lorenc-Kociubińska twierdziła, że Kwiatkowska zasługuje na wyższą karę, bowiem jako matka winna była zapewnić bezpieczeństwo synowi, a tymczasem biernie przyglądała się jak jej konkubent przez trzy dni katował Bartka. - Przyznam, że jako prokurator z wieloletnim stażem, miałem do czynienia z różnymi sprawami. Ale przy tej jestem porażona ogromem zła, jakie spotkało 3,5-letniego chłopca - mówiła prokurator.

Dodała, że w akcie oskarżenia jest wiele porażających fragmentów, ale dwa: opis trzech ostatnich dni Bartka, kiedy to Vaćkar niemal nieustannie katował chłopca oraz opinia biegłego na temat obrażeń, jakie dziecko doznało - są najbardziej wstrząsające. - Chłopiec zmarł nie z powodu pojedynczych obrażeń, lecz wielu różnorakich - mówiła prokurator.

Według oskarżyciela matka chłopca winna była przerwać tę rzeź, stanąć w obronie syna, wyjść z nim z domu pod nieobecność Vaćkara, który wielokrotnie wychodził. - Nie zrobiła nic, by bronić swojego syna, choć Bartek pytał "dlaczego"? - mówiła prokurator.

Tymczasem obrońcy oskarżonego wnosili o cofnięcie sprawy do ponownego rozpatrzenia. Obrońca Vaćkara twierdził, że jego klient ma problemy psychiczne, wiele lat wcześniej leczył się w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym. Ponadto adwokat Grzegorz Janisławski twierdził, że jego klient nie chciał zabić, jedynie zbić; do tego się przyznał. - Jemu się zdawało, że on szkolił, musztrował Bartka. Jemu się zdawało, że on wychowywał chłopca - mówił adwokat.

Sami oskarżeni prosili o łagodny wymiar kary, a Vaćkar płacząc tłumaczył, że nie wytrzyma w zakładzie karnym dożywocia.

Ostatecznie jednak sąd nie przychylił się do żadnej z apelacji. Sędzia Robert Wróblewski odnosząc się do słów obrońcy Vaćkara powiedział, że to byłaby klęska wymiaru sprawiedliwości, gdyby osądzano tylko te czyny, do których przyznają się oskarżeni. - Nie ma wątpliwości co do zamiaru oskarżonego. Nawet dzieci nie miałyby wątpliwości - mówił sędzia. Dodał, że to, co spotkało Bartka, to "masakra". - Na ciele chłopca nie było miejsca bez obrażeń. Podobnie z obrażeniami wewnętrznymi - mówił Wróblewski.

Co do Kwiatkowskiej, to sędzia uznał, że kobieta nie zapobiegła katowaniu syna, a powinna była. - To nieprawda, że nie potrafiła przeciwstawić się Vaćkarowi. Gdy raz poprosiła, aby przestał bić, ten posłuchał - mówił sędzia. Przyznał, że gdyby kodeks karny pozwolił skazać Kwiatkowską na więcej niż 15, ale mniej niż 25 lat, to sędziowie skorzystaliby z takiej możliwości.

- Wyrok sądu pierwszej instancji w Jeleniej Górze można porównać do dobrego precyzyjnego mechanizmu. Nie ma co przy nim majstrować, bo nic tu się nie ulepszy, a można zepsuć - mówił Wróblewski.

Kilkanaście dni temu jeleniogórski sąd skazał na pół roku więzienia w zawieszeniu na 2 lata Katarzynę K., kuratorkę społeczną matki Bartka. Sąd uznał Katarzynę K. winną niedopełnienia obowiązków oraz poświadczenia nieprawdy w sporządzanych dokumentach. Kuratorka miała m.in. nie umieścić w przygotowywanych przez siebie wywiadach wszystkich istotnych informacji. Chodziło o informacje, że matka chłopca wyprowadziła się z domu dla samotnych matek i zamieszkała w trudnych dla dziecka warunkach oraz że ponownie zaczęła pić alkohol.

18 maja 2008 r. Iwona Kwiatkowska przyniosła 3,5-letniego Bartka do szpitala. Zdaniem lekarzy chłopiec nie żył od kilku godzin. Bartek - jak wykazała sekcja zwłok - przez kilka miesięcy był bity pasem z klamrą, gumową pałką, był kopany i rzucany na podłogę. Ostatecznie dziecko zmarło z powodu odniesionych obrażeń, m.in. obrzęku i krwiaka mózgu oraz krwotoku wewnętrznego w okolicach lędźwiowych.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)