Dożywocie dla mordercy trzech kobiet
Roman Otta jest już ostatecznie skazany na
dożywotnie więzienie za zabójstwo trzech kobiet. Sąd Najwyższy
oddalił kasację jego obrońcy jako "oczywiście bezzasadną".
O ewentualne zwolnienie warunkowe morderca będzie mógł się ubiegać
dopiero po spędzeniu za kratami 35 lat.
01.03.2006 | aktual.: 01.03.2006 13:27
Pierwszą ofiarę Otta zabił w kwietniu 2002 r. Pracownicy baru w Nysie (woj. opolskie) przystawił do głowy pistolet i strzelił. Zabił, bo potrzebował pieniędzy. Z baru zabrał kilkaset zł, papierosy, butelkę alkoholu oraz dwa telefony komórkowe, które okazały się potem kluczowym dowodem w sprawie.
Scenariusz dwóch kolejnych morderstw był podobny. W czerwcu 2002 r. w Kościerzynie (woj. pomorskie) z tego samego pistoletu z tłumikiem zabił strzałem w głowę właścicielkę sklepu. Gdy z zaplecza wyszła jej siostra, Otta wystrzelił do niej dwukrotnie, zabijając na miejscu. Z kasy zabrał ok. 800 zł, a z półki sklepowej butelkę piwa.
W 2005 r. Sąd Okręgowy w Opolu, nie znajdując żadnych okoliczności łagodzących, skazał zabójcę na łączną karę dożywocia, uznając, że dopiero po 35 latach mógłby się on ubiegać o zwolnienie warunkowe. Wyrok ten utrzymał Sąd Apelacyjny we Wrocławiu.
Zdaniem obrony, która złożyła kasacje, wątpliwości - jakie według niej wystąpiły w postępowaniu dowodowym - sądy rozstrzygnęły na niekorzyść oskarżonego, nie kierując się zasadą domniemania niewinności. Adwokat argumentował, że nie było żadnych świadków morderstw, a proces opierał się wyłącznie na poszlakach.
SN uznał jednak zarzuty kasacji za "oczywiście bezzasadne" i kasację oddalił. Sędzia SN Henryk Gradzik powiedział, że "poszlaki są pewne i tworzą nierozerwalny, logiczny łańcuch". Przypomniał, że przeciw Otcie świadczyły m.in. wyniki badań balistycznych, ślady prochu na jego kurtce i odcisk palca, jaki zostawił na miejscu zbrodni.