Incydent z dronami. Dowódca RSZ ujawnia szczegóły z trudnej nocy

- Ta noc zaczęła się dosyć normalnie, ale proszę pamiętać, że jesteśmy bardzo daleko od stanu normalności, gdy mamy w przestrzeni powietrznej Ukrainy kilkaset dronów - powiedział dowódca operacyjny RSZ gen. broni Maciej Klisz, dopytywany o to, jak zapamiętał działania w nocy z 9 na 10 września, gdy doszło do naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej. Wyjaśnił także, co doprowadziło do podjęcia późniejszych decyzji.

Dowódca operacyjny RSZ gen. broni Maciej KliszDowódca operacyjny RSZ gen. broni Maciej Klisz
Źródło zdjęć: © PAP | Rafał Guz
Aleksandra Wieczorek

W nocy z 9 na 10 września w trakcie nocnego ataku Federacji Rosyjskiej na Ukrainę polska przestrzeń powietrzna została wielokrotnie naruszona przez drony. Uruchomiono procedury obronne. Drony, które stanowiły bezpośrednie zagrożenie, zostały zestrzelone przez polskie i sojusznicze lotnictwo.

O tę noc i sposób działania w jej trakcie został zapytany na antenie TVN24 dowódca operacyjny RSZ gen. broni Maciej Klisz.

- Ta noc zaczęła się dosyć normalnie, ale proszę pamiętać, że jesteśmy bardzo daleko od stanu normalności, gdy mamy w przestrzeni powietrznej Ukrainy 400, 600, 800, bezpilotowych statków powietrznych, zwanych dronami - powiedział Klisz.

Dopytywany o to, co sprawiło, że poczuł, że to może być niebezpieczna noc dla Polski, przekazał: - Miałem serię zdarzeń, które spowodowały, że ja i mój zespół, który w tym dniu był na zmianie operacyjnej, doszliśmy do wniosku, że będziemy działać inaczej. To były przede wszystkim pierwsze naruszenia przestrzeni powietrznej Polski, ale również i charakter tych naruszeń, który był odmienny od tych, które mieliśmy do tej pory - podkreślił.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Burza ws. edukacji zdrowotnej. "Odejście od promowania rodziny"

Prowadzący, przypominając słowa premiera Donalda Tuska o unieszkodliwieniu dronów stanowiących największe zagrożenie, zapytał o to, czy gość "wiedział, że one wszystkie są nieuzbrojone".

- Nie, ja dalej nie wiem, mimo tego, że w internecie jest bardzo wielu specjalistów, którzy oceniają teraz tę sytuację. Natomiast ja skupiłem się na obiektach, które zagrażały bezpieczeństwu państwa - powiedział, doprecyzowując, że mowa nie tylko o nim, jako dowódcy:

- Proszę pamiętać o tym, że to jest zespół bardzo wielu osób o bardzo specyficznych uprawnieniach i bardzo specyficznej wiedzy, która dostarczana właśnie przez to specyficzne słownictwo pozwala zrozumieć, co się dzieje w powietrzu. Mogę tylko powiedzieć, że podjąłem decyzje dotyczące otwarcia ognia i podjąłem decyzję o nieotwieraniu ognia ze względu właśnie na bezpieczeństwo - czy ludności, czy innych obiektów w powietrzu - przekazał.

"Byłem pewny tego, że te drony mogą spowodować zagrożenie"

Na pytanie o to, co sprawiło, że wydał decyzję o otwarciu ognia w stosunku do tych kilku określonych dronów, gen. Maciej Klisz odpowiedział: - Byłem pewny tego, że te drony mogą spowodować zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa w takim sensie, że leciały z takim kursem, że mogłyby - gdyby kontynuowały ten lot - zagrozić bezpieczeństwu między innymi na przykład stolicy.

Dowódca operacyjny RSZ dodał, że "obiekty, które lecą na pograniczu białorusko-ukraińskim z kursem zachodnim, w większości będą lądować albo w Warszawie, albo w Berlinie, albo w Poznaniu, bo tak wynika to z geografii": - To jest kwestia tylko tego, na ile temu obiektowi wystarczy paliwa i gdzie on jest zaprogramowany.

Na pytanie o to, czy "kurs był też w stronę lotniska w Rzeszowie", gen. Klisz odpowiedział twierdząco. - Mogę powiedzieć tylko tak, to jest moja wiedza wsteczna, bazująca na analizach - że drony poleciały w różnych kierunkach po naruszeniu przestrzeni powietrznej Polski na odcinku około 200 kilometrów. I proszę pamiętać o tym, że to była kwestia i granicy polsko-białoruskiej, i granicy polsko-ukraińskiej. To nie było tak, że nasz przeciwnik zrobił to w sposób prosty do rozwikłania tej sytuacji, np. w jednym miejscu, o jednym czasie, co 15 minut pojawiały się drony. Obiekty pojawiały się na odcinku około 200 km z różną częstotliwością, co wymagało od nas naprawdę dużych umiejętności - powiedział, podsumowując:

- To była naprawdę fantastyczna przygoda pod względem dowodzenia tak doskonale przygotowanym zespołem ludzi.

Czytaj też:

Wybrane dla Ciebie

Trzy kotły. Rosjanie w potrzasku. "Sytuacja katastrofalna"
Trzy kotły. Rosjanie w potrzasku. "Sytuacja katastrofalna"
Nie szczepisz dzieci? Sanepid się skontaktuje
Nie szczepisz dzieci? Sanepid się skontaktuje
Atak dronów na Rosję. Uszkodzenia w Rostowie i pożar rafinerii
Atak dronów na Rosję. Uszkodzenia w Rostowie i pożar rafinerii
Skażenie wody na Mazowszu. 12 miejscowości z problemem
Skażenie wody na Mazowszu. 12 miejscowości z problemem
Starczewski płynie do Gazy. Śliz: Polska uratuje posła w opresji?
Starczewski płynie do Gazy. Śliz: Polska uratuje posła w opresji?
"Zły moment w historii prawa". Tusk ostro o liście prezesa TK
"Zły moment w historii prawa". Tusk ostro o liście prezesa TK
Mieli planować zamach terrorystyczny. Są zarzuty dla 19-latka
Mieli planować zamach terrorystyczny. Są zarzuty dla 19-latka
20 lat ukrywał się na Dominikanie. Deportowano go do Polski
20 lat ukrywał się na Dominikanie. Deportowano go do Polski
Poszedł na grzybobranie. To, co znalazł wysłał do telewizji
Poszedł na grzybobranie. To, co znalazł wysłał do telewizji
Doprowadzenie Zbigniewa Ziobry na komisję śledczą. Jest reakcja policji
Doprowadzenie Zbigniewa Ziobry na komisję śledczą. Jest reakcja policji
Eksperci: Nawrocki polubiony przez ruch MAGA. "To jest świetne"
Eksperci: Nawrocki polubiony przez ruch MAGA. "To jest świetne"
Polski poseł w niebezpieczeństwie. MSZ zwołuje sztab kryzysowy
Polski poseł w niebezpieczeństwie. MSZ zwołuje sztab kryzysowy