Dorota Masłowska: ta cała Masłowska mnie dobija
„Ta cała Masłowska mnie dobija. Jak czasem sobie przypominam, że jestem Masłowska, to mi się odechciewa” – powiedziała na czacie w Wirtualnej Polsce Dorota Masłowska, autorka książki „Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną”.
”Wszystko mi jedno jaką powieścią jest ‘Wojna...’. To jest po prostu powieść. Dresiarska to przymiotnik wydawcy mający na celu uwieść media. Co ja mam z tym wszystkim wspólnego?” – odpowiedziała Dorota Masłowska na pytanie, czy zgadza się z opinią dotyczącą swojej powieści.
Autorka powiedziała Internautom, że ma „taki rodzaj oczu, że wszędzie widzi ‘Blue velvet’”. Tłumaczyła też dlaczego wzięła udział w imprezie programu „Rower Błażeja”:” No, to było naprawdę straszne, ale lubię takie pastewne klimaty. Wiejskie disco też lubię. Był makijaż za darmo, wino za darmo, prezydentowa za darmo. Bóg roznosił łaskę na plastikowej tacy, ale to jest niewywabialna plama na moim honorze. Pedalstwo. Moje dzieci będą płakać. Mama dała się przecwelić.”
Uczestnicy czata pytali Masłowską także o to, jak radzi sobie z mediami i zamieszaniem wokół swojej osoby: „Co do mediów, to powiem tylko, że ‘Wojna...’ to jest po prostu fajna książka. Napiszę sobie jeszcze jedną dla siebie z innymi wydarzeniami i wydam u siebie w mieszkaniu i nikomu nie pokażę”.
Młoda pisarka powiedziała Internautom, że dla niej Paszport Polityki to „bilet na imprezę z Grażyną Torbicką i Aleksandrem Kwaśniewskim”.
Na pytanie do jakiej subkultury zaliczyłaby siebie, Masłowska odpowiedziała: „Powiedziałabym, że jestem kryptoanarchistyczną neurotyczką, albo czymś takim - w każdym razie niedomytym. Mogę też być aniołem holocaustu, miss martwego podkoszulka czy upadłą filipinką”.(iza)
Zobacz także:
Zapis czata z Dorotą Masłowską