Doradca podatkowy o Polskim Ładzie: Tracą osoby, którym chce się pracować
- Na Polskim Ładzie stracą szczególnie ci, którzy jeszcze mają chęć do pracy. Nie dziwię się ostrym komentarzom osób, które czują, że ich podatki trafią do tych, którym już się w życiu niewiele chce robić. Nie stracą najbardziej zamożni, którzy żyją z dywidend i odsetek - mówi Wirtualnej Polsce Marek Golec, doradca podatkowy, autor bloga "Mistrz Podatków".
16.01.2022 13:00
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Tomasz Molga, Wirtualna Polska: Ile czasu zajęło panu rozszyfrowanie Polskiego Ładu?
Marek Golec, doradca podatkowy, autor poradnika pt. "Jak oszczędzić na podatkach i nie podpaść fiskusowi": - Właściwie już dwa dni po prezentacji, która odbyła się 15 maja. Napisałem pierwszy tekst, że będzie kiepsko i praktycznie wszyscy stracimy. Z wypowiedzi polityków od razu wynikało, że chodzi o zwiększenie przepływów transferów socjalnych. Reszta zapowiadanych przez rząd projektów da gospodarce mocny impuls inflacyjny. Gdy pieniądz traci wartość i my stajemy się biedniejsi.
Żeby rozgryźć Polski Ład, doradcy podatkowi musieli spędzić nad projektem po parę godzin przez kilka wieczorów. We wrześniu obserwatorzy, tacy jak ja mieli pewność, że wdrożenie tak bardzo niedoskonałych przepisów na szybko zakończy się bałaganem, jaki obserwujemy teraz.
Przypomnę, co powiedział w maju Jarosław Kaczyński: "Polacy są słusznie przekonani, że należy im się taki poziom życia jak w krajach zachodnich i my chcemy te aspiracje zaspokoić. (...) Ci, którzy zarabiają do 10,5 tys. zł miesięcznie będą mieli niewielką, ale jednak dopłatę. Zmniejszenie podatku. Później będzie już inaczej, ale to właśnie sprawiedliwie". Czy to się udało zrobić w Polskim Ładzie?
Tworząc tę reformę, ktoś naprawdę bardzo pilnował, aby nie dać za dużo podatnikom.
Zniesienie prawa do odliczenia składki na ubezpieczenie zdrowotne oznacza dodatkową daninę nałożoną nawet na tych, których dochody nie przekroczą 3010 zł miesięcznie, czyli kwota minimalnego wynagrodzenia. Można przyjąć, że de facto nie ma kwoty wolnej od podatku ze względu na "podatek zdrowotny".
Wychwytywano okazje do legalnego oszczędzania na podatkach. Na przykład zlikwidowano wspólne rozliczenie z dzieckiem przez samotnego rodzica. Przeczuwam, że dlatego, iż istniała grupa dobrze zarabiających samotnych rodziców, którzy dzięki tej uldze dotychczas mogli zyskać nawet ok. 12 tys. zł rocznie. Teraz ich odliczenie wyniesie góra 1,5 tys. zł.
Rząd zapewnia, że 18 mln Polaków skorzysta na Polskim Ładzie, pan się z tym nie zgadza?
Nie wiem skąd tak duża liczba tych zadowolonych. Niektórym osobom Polski Ład zabierze z pensji nawet ok. 400 zł w styczniu a wyrównanie nastąpi za ponad rok, kiedy te pieniądze przez inflację będą miały niższą moc nabywczą.
Przy wdrażaniu tak poważnej reformy zabrakło mi przeprowadzenia symulacji przez Ministerstwo Finansów, co do rzeczywistych skutków prowadzonych przepisów dla poszczególnych grup podatników.
Okazuje się, że nawet nie policzono, ile osób złożyło oświadczenie PIT-2. Pozwala ono na pomniejszenie miesięcznej zaliczki na podatek dochodowy o kwotę 425 zł, czyli 1/12 kwoty zmniejszającej podatek (5100 zł), co wynika z podwyższenia kwoty wolnej od podatku. W poprzednim roku miesięczna zaliczka była pomniejszana o prawie dziesięciokrotnie niższą kwotę - 43,76 zł. Zatem różnica w wysokości otrzymywanego wynagrodzenia, w razie niezłożenia PIT-2, dotychczas była praktycznie nieodczuwalna.
To stąd wynikła burza wokół pracowników budżetówki, nauczycieli, policjantów, którym Polski Ład od razu zaczął podbierać pieniądze z pierwszej wypłaty. Słusznie media biły na alarm.
Zobacz także
Czy pojawią się kolejni poszkodowani?
Następni będą etatowcy, którzy pod koniec stycznia zobaczą swoje pensje. Wynika to z faktu, że z jednej strony podwyższa się kwotę wolną i próg podatkowy, ale z drugiej podwyższa się rzeczywistą stawkę opodatkowania poprzez odebranie prawa do odliczenia składki zdrowotnej. W zależności od poziomu wynagrodzenia skutki będą różne.
Ci zarabiający najmniej, nawet jeśli teoretycznie zyskują na Polskim Ładzie, to tylko w ujęciu nominalnym. W ujęciu realnym, przy inflacji jaką teraz mamy (8,8 proc. w grudniu - przyp. red.), która będzie dalej stymulowana m.in. poprzez wprowadzenie Polskiego Ładu, pieniądze te będą mniej warte. Zatem stracą.
Kto zarabia więcej niż 5700 zł brutto ma skorzystać z ulgi dla klasy średniej, która z kolei ma chronić przed negatywnymi skutkami nieodliczalnej składki zdrowotnej. Przepisy dotyczące tej ulgi, zwłaszcza przy rozliczeniu wspólnym małżonków, są tak niejasne, że trudno powiedzieć jak to się skończy.
Jak już wspominałem, nawet sytuacja najmniej zarabiających nie jest jednoznaczna. Zniesienie prawa do odliczenia składki na ubezpieczenie zdrowotne oznacza dodatkową daninę nałożoną nawet na tych, których dochody nie przekroczą 3000 zł miesięcznie.
Zobacz także
Jaka jest sytuacja osób prowadzących działalność gospodarczą?
Większość z nich straci, ale tu sprawa jest jeszcze bardziej złożona, bo zależy od przyjętej formy rozliczania podatków. Cała przedsiębiorcza Polska, czyli osoby prowadzące jednoosobowe działalności gospodarcze i różnego rodzaju spółki organizują teraz wielkie liczenie, co będzie się opłacało robić w Polskim Ładzie.
Doradcy podatkowi nigdy nie mieli takich żniw jak teraz. Pierwsze wolne terminy na udzielanie porad będę mógł podać najprawdopodobniej około 20 lutego. W naszej kancelarii na liście osób oczekujących na zwolniony lub dodatkowy termin czeka ponad 100 osób.
Czytelnicy WP: "Jako pracujący emeryt straciłem ok. 500 zł miesięcznie. Niepracujący zięć śmieje się ze mnie", "Nowy Ład zabrał mi ponad 700 zł pensji. Zastanawiam się, czy pracować dalej, czy przejść na dofinansowanie państwa, bo lepiej na socjalu wychodzą niepracujący", "Kierowca na samozatrudnieniu. Wystawiam faktury na kwotę około 9-10 tys. Jaki zapłacę teraz podatek, bo księgowa nie ogarnia zmian".
Zapytaliśmy czytelników WP o efekty Polskiego Ładu w ich portfelach i skrzynka mailowa zapełniła się żalami jak powyżej. Jak pan skomentuje takie głosy?
Nie dziwię się. Wiele osób czuje, że ich podatki trafią do tych, którzy nie mają chęci do pracy. Duch zmian w Polskim Ładzie jest taki, że ci, którym chciało się pracować, prowadzić biznes i zarabiać lepiej niż przeciętnie, tworzyć dobrobyt, mają zapłacić więcej. To demotywujące, niezależnie od uzasadnienia zmian.
Czy jest jakaś grupa, której Polski Ład nie dotyczy?
Paradoksalnie nie straci elita najbogatszych, czyli osoby, których główny dochód pochodzi z dywidend, tj. wypłacanych przez spółki zysków albo utrzymują się z odsetek od udostępnionego kapitału. Takie dochody nie zostały objęte dodatkowymi daninami. Tym podatnikom nie grozi składka zdrowotna ani danina solidarnościowa.
Czy Polski Ład zawiera rozwiązanie, które może pan pochwalić? Coś takiego, że podczas czytania projektu zakrzyknął "łał, to jest świetne!".
Parę drobnych rzeczy jest na plus. W przypadku spółek, to między innymi większa dostępność i uatrakcyjnienie tzw. estońskiego CIT. Podatek estoński zakłada, że przedsiębiorcy, którzy reinwestują zyski w firmę, nie płacą podatku dochodowego do momentu wypłaty dywidendy.
Co dotyczy osób fizycznych, pojawiła się możliwość rozliczenia się razem ze współmałżonkiem już w roku zawarcia małżeństwa - od dnia zawarcia związku małżeńskiego dochody mogą być rozliczane wspólnie, a nie dopiero od kolejnego roku podatkowego.
Dodano korzystny przepis dotyczący ulgi mieszkaniowej - spłata kredytu zaciągniętego na zbywaną nieruchomość jest uznawana za wydatek na własny cel mieszkaniowy. To jednak na wskutek przegranych przez fiskusa spraw w sądach.
Nie pamiętam, żebym podczas czytania projektu krzyczał z radości "łał".