"Dopiero po śmierci prezydenta, widzimy jak był wielki"
- Prezydent Lech Kaczyński bronił ideałów na wszystkich etapach swojego życia i swojej pracy - powiedział podczas homilii w warszawskiej archikatedrze św. Jana prymas Henryk Muszyński. Muszyński podkreślił, że doświadczenia sprzed dwudziestu, trzydziestu lat pokazały, iż historię tworzą ci, którzy mają odwagę działać. Prymas mówił, że prezydent walczył o ideały Solidarności. Dodał, że związek pomimo zadawanych ciosów zwyciężył.
"Tych ideałów bronił na wszystkich etapach swojego życia i pracy"
Według prymasa, Lech Kaczyński był świadomy, że nawet największe zaangażowanie, walka o prawdę bez harmonijnego współdziałania, wzajemnego zaufania, szacunku i miłości nie wystarczają, a przeciwnie, mogą być źródłem bolesnych podziałów i jałowej dyskusji. - Tych ideałów bronił na wszystkich etapach swojego życia i pracy. Żył nimi, służył im i w sposób nieoczekiwany przypieczętował tę posługę własnym życiem - powiedział Muszyński. Podkreślił, że Lech Kaczyński zginął na posterunku, udając się razem z wysokimi przedstawicielami życia publicznego do Katynia, by oddać hołd pomordowanym polskim oficerom.
- Po śmierci Lech Kaczyński zdobył szacunek nawet tych, którzy za życia nie zawsze podzielali jego poglądy - mówił w homilii abp Muszyński. - Wszyscy znaliśmy pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego jako oddanego syna naszej Ojczyzny, jako wielkiego Polaka i gorącego patriotę. Jednak dopiero po tragicznej śmierci ukazuje się przed światem cały wymiar jego wielkości, człowieka i męża stanu - dodał.
Jednym z wielu osiągnięć Prezydenta Lecha Kaczyńskiego - podkreślił abp Henryk Muszyński - była budowa Muzeum Powstania Warszawskiego, walka o pamięć o bohaterach. - Lech Kaczyński zawsze też walczył o pamięć ideałów "Solidarności" - dodał prymas. - Dzięki Prezydentowi cały świat mówi dziś o Katyniu. Obecnie doświadczamy, że przelana przed 70 laty na rosyjskiej ziemi krew potrafi także łączyć, a nie dzielić. "Katyń może stanowić swoiste katharsis" - mówi historyk Norman Davies. Jesteśmy świadkami wydarzeń być może równie ważnych jak niegdyś "Solidarność". Obyśmy nie zaprzepaścili szansy pojednania między narodami - podkreślił abp Muszyński.
Jak podkreślił prymas, dzięki mediom tragiczna śmierć ukazała, jak serdeczne były więzy Lecha i Marii Kaczyńskich. Podkreślił, że poznaliśmy ich jako przykładnych, kochających się małżonków, a teraz "tragiczny los połączył ich także na całą wieczność". - Żyli w zgodzie przez ponad 30 lat. Obydwie trumny zostaną złożone w Krypcie Zasłużonych na Wawelu jako znak dla przyszłych pokoleń - dodał.
"Małżeństwo jako związek jednej kobiety z jednej mężczyzną, od chwili jego zawarcia aż do śmierci, jest podstawą cywilizacji chrześcijańskiej. Nic innego małżeństwem nazywać nie można" - prymas przytoczył słowa prezydenta ze zjazdu w Gnieźnie poświęconego tematyce rodzinnej.
- Polska i Warszawa zdały egzamin z patriotyzmu i z wrażliwości na ból wszystkich rodzin ofiar katastrofy - mówił metropolita Warszawski arcybiskup Kazimierz Nycz podczas mszy. Arcybiskup Nycz podkreślił, że Lech Kaczyński bardzo cenił sobie swoje warszawskie pochodzenie i przez lata kariery politycznej często bywał w warszawskiej Archikatedrze. - Dziś wraz z małżonką jest tu po raz ostatni - podkreślił duchowny. Jak dodał, ostatnie wydarzenia były egzaminem dla Polaków. - Trzeba tu, przy trumnie prezydenta, obiecać Polsce, że nie był to egzamin cząstkowy przynoszący krótkotrwałe efekty, ale prawdziwy egzamin dojrzałości - zaapelował arcybiskup. Jak dodał, dziękujemy Bogu za całe życie prezydenta Kaczyńskiego i za to wszystko co uczynił dla ludzi, dla Warszawy i dla Polski.
Trumny z ciałami Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego Żony Marii zostały po godz. 18.00 przewiezione do warszawskiej archikatedry św. Jana. Pozostaną tu do niedzielnego poranka. O godz. 7 na wojskowe lotnisko Okęcie przejadą przez stolicę w uroczystym kondukcie. - Polska i Warszawa zdały egzamin z patriotyzmu i z wrażliwości na ból wszystkich rodzin ofiar katastrofy - mówił metropolita warszawski arcybiskup Kazimierz Nycz podczas mszy.
Trumny z ciałami Pary Prezydenckiej zostały ustawione na katafalku bezpośrednio przed głównym ołtarzem archikatedry. Tuż za nimi są członkowie najbliższej rodziny: córka Pary Prezydenckiej - Marta z mężem, brat prezydenta - Jarosław Kaczyński oraz brat Prezydentowej - Konrad Mackiewicz. We mszy św. uczestniczyli też m.in. przedstawiciele władz państwowych i kancelarii prezydenta. Przez całą noc - do wczesnych godzin porannych w niedzielę - trwać będzie czuwanie przy trumnach pary prezydenckiej.
Warszawiacy żegnają Parę Prezydencką
Uroczysty kondukt uformował się najpierw na dziedzińcu Pałacu Prezydenckiego. Prowadzili go przez Stare Miasto przedstawiciele duchowieństwa, z metropolitą warszawskim arcybiskupem Kazimierzem Nyczem.
Trumny Lecha Kaczyńskiego i Marii Kaczyńskiej spoczywały na lawetach armatnich za wojskowymi samochodami. Trumna prezydenta przykryta była Proporcem Prezydenta RP - identycznym jak przedwojenna Chorągiew Rzeczypospolitej, którą okryto trumnę marszałka Józefa Piłsudskiego. Trumnę Marii Kaczyńskiej okrywała biało-czerwona flaga.
Za trumnami w kondukcie żałobnym szła najbliższa rodzina pary prezydenckiej. Trumnom Marii i Lecha Kaczyńskich towarzyszyła m.in. konna eskorta honorowa żołnierzy Wojska Polskiego. Biły dzwony warszawskich kościołów.
Przejazdowi konduktu zmierzającego do archikatedry św. Jana towarzyszyły tysiące osób zebranych na warszawskiej Starówce. Jak donosi reporterka Wirtualnej Polski niektórzy ludzie skandowali wiele razy do Jarosława Kaczyńskiego: "Ty będziesz kolejnym prezydentem!". Kondukt przejechał Krakowskim Przedmieściem do ul. Miodowej, później Senatorską na plac Zamkowy i do archikatedry św. Jana.
Uroczysty kondukt o godz. 7 rano
Trumny z ciałami pary prezydenckiej zostaną w niedzielę przewiezione do Krakowa samolotem - zapowiedział wcześniej prezydencki minister Jacek Sasin. Na wojskowe lotnisko Okęcie trumny przejadą w uroczystym kondukcie o godz. 7 rano. Jak poinformowała rzeczniczka resortu spraw wewnętrznych i administracji Małgorzata Woźniak, kondukt będzie jechał ulicą Świętojańską, przez Plac Zamkowy, ulicą Senatorską, przez Plac Bankowy, Aleją Solidarności, ulicami Towarową, Grzybowską, Przyokopową, Prostą, przez Plac Zawiszy, ulicami Raszyńską, Żwirki i Wigury, a stamtąd na lotnisko wojskowe.
- Sam kondukt będzie miał wymiar symboliczny, pożegnania pary prezydenckiej z Warszawą, trumny przejadą obok ratusza warszawskiego na pl. Bankowym, gdzie jak wiadomo pan prezydent Kaczyński pełnił funkcję prezydenta stolicy i obok Muzeum Powstania Warszawskiego, które miało dla pana prezydenta wielkie znaczenie - mówił Sasin.
W jego ocenie, te dwa miejsca mówią o wkładzie Lecha Kaczyńskiego w dzieje Warszawy.
Minister Jacek Sasin dziękował wszystkim organizacjom, które w ostatnich dniach ułatwiały Polakom odwiedzanie Pałacu Prezydenckiego (gdzie od wtorku do soboty do godz. 15 trumny Lecha i Marii Kaczyńskich były wystawione na widok publiczny), w tym harcerzom, służbom miejskim i policji.
Sasin powiedział, że trwają prace nad identyfikacją dotąd niezidentyfikowanych ofiar katastrofy pod Smoleńskiem. - Te prace trwają, z tego co wiem, eksperci pracują bez przerwy, mam nadzieję, że w najbliższym czasie one do Polski trafią - mówił minister. Do tej pory nie zidentyfikowano 21 z 96 ofiar ubiegłotygodniowej katastrofy prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem.