Trwa ładowanie...
d4b369u
14-02-2006 06:19

Donosiciel István Szabó

Dotąd uznawany był na Węgrzech i za granicą za niepodważalny autorytet moralny, proponowano go nawet na prezydenta kraju. Teraz okazało się, że jako student donosił na kolegów. W historii wielkiego reżysera jak w lustrze odbijają się węgierskie kłopoty z mało chwalebnymi kartami z lat 1956–1989 - pisze János Tischler w "Tygodniku Powszechnym".

d4b369u
d4b369u

Kilkanaście dni temu zaszokowani Węgrzy dowiedzieli się, że pod pseudonimem "Endre Képesi" jako donosiciel węgierskiej bezpieki krył się István Szabó – znany na całym świecie, współcześnie bodaj najznakomitszy reprezentant kultury węgierskiej.

Szabó, jedyny jak dotąd węgierski laureat Oscara, został zwerbowany przez komunistyczną służbę bezpieczeństwa jako dziewiętnastolatek w 1957 r. Działalność agenturalną kontynuował do 1961 r., składając w tym czasie co najmniej 48 raportów. W 1963 r. skreślono go z listy donosicieli (dlaczego, nie wiadomo).

Donosił głównie na kolegów z Wyższej Szkoły Teatralno-Filmowej. Zazwyczaj raportował o sprawach mało istotnych. Ale pisał także takie donosy, które – gdyby los zrządził (czytaj: gdyby chciała bezpieka) – mogły zaszkodzić tym, o których była mowa. Zresztą z punktu widzenia bezpieki nie było wówczas podziału na informacje, które mogły komuś zaszkodzić lub nie (patrząc z obecnej perspektywy); każda, nawet błaha informacja, odpowiednio wykorzystana "operacyjnie", mogła okazać się w jakimś momencie przydatna np. do złamania człowieka, opisanego w raporcie donosiciela w sposób, wydawałoby się, nieszkodliwy.

Szabó najpierw oświadczył, że "jest wdzięczny losowi", a nawet jest "dumny z tej historii". Swą działalność donosicielską nazwał "najbardziej odważnym, śmiałym czynem" swego życia. Następnego dnia wycofał się z tych deklaracji. Przedstawioną pierwotnie historię w kilku miejscach zmienił. W końcu wyznał, że "chciał chronić samego siebie", gdyż został zaszantażowany: bezpieka miała mu grozić usunięciem ze studiów, jeśli odmówi współpracy.

d4b369u

Niektórzy konfrontują te wypowiedzi z wywiadem, jakiego Szabó udzielił w 1993 r. Mówił w nim, że "największym grzechem społeczeństwa jest zaprzeczanie i zakłamywanie swej przeszłości".

Szabó mógł dać przykład; pociągnąć za sobą innych. Zwłaszcza on, reżyser wyróżniony Oscarem, którego filmy pozostaną artystycznymi perełkami mimo przeszłości ich twórcy (choć pewnie na niektóre z nich widzowie będą teraz patrzeć trochę inaczej).

Wobec Istvána Szabó – i nie tylko wobec niego – wolno skierować zasadnicze pytanie: dlaczego czekał, aż zostanie zdemaskowany? Dlaczego zaraz po 1990 r. nie opowiedział o swej przeszłości sam, z własnej woli? - pyta publicysta "TP".

d4b369u
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4b369u
Więcej tematów

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj