Trwa ładowanie...
d1o85p5
Donos zniszczy Wielkanoc? Policja: "Będziemy reagować"

Donos zniszczy Wielkanoc? Policja: "Będziemy reagować"

- Na pewno będziemy reagować na wszelkiego rodzaju zgłoszenia, a ich naprawdę nie brakuje, bo osób, które obawiają się o swoje zdrowie i życie, jest sporo - mówił w programie "Newsroom" WP insp. Mariusz Ciarka. Rzecznik Komendanta Głównego Policji odpowiedział w ten sposób na pytanie, czy policja w Wielkanoc będzie reagować na "donosy" osób zgłaszających u innych nieprzestrzeganie obostrzeń. - Ja bym ich nie nazwał donosicielami, tylko po prostu zatroskanymi obywatelami, którzy w takiej sytuacji proszą o sprawdzenie, co się dzieje u sąsiada, bo jest więcej osób, co się dzieje u sąsiadki, bo słychać wiele odgłosów. Natomiast sami, jak pokazały wcześniejsze święta, czy to Wielkanocy, czy Bożego Narodzenia, nie planujemy żadnych specjalnych akcji, gdzie byśmy chodzili od drzwi do drzwi i sprawdzali, co się dzieje u nas w domach - zapewnił Ciarka. Rozmówca Agnieszki Kopacz zaapelował też o odpowiedzialność i samodyscyplinę w przestrzeganiu obostrzeń. Jak dodał, są one wprowadzane nie po to, by utrudniać życie, tylko po to, by jak najszybciej pokonać koronawirusa.

Panie inspektorze, a jak to będzieRozwiń

Transkrypcja:

Panie inspektorze, a jak to będzie wyglądało w same święta? Czy policjanci będą odwiedzać też ludzi w domach, czy to znowu będzie działało na zasadzie donosów, o których pan niejednokrotnie już na naszej antenie mówił, że na przykład sąsiad dzwonił, że u drugiego sąsiada na przykład jest zbyt dużo ludzi, nie przestrzegane są odpowiednie zasady? Na pewno będziemy reagować się na wszelkiego rodzaju zgłoszenia, a ich naprawdę nie brakuje, bo osób, które obawiają się o swoje zdrowie i życie, i osób bliskich jest sporo. I to osoby, ja bym nawet ich nie nazwał donosicielami, ale po prostu zatroskanymi obywatelami, którzy w takiej sytuacji proszą o sprawdzenie, co się dzieje u sąsiada, bo jest więcej osób, co się dzieje u sąsiadki, bo słychać wiele odgłosów. Natomiast sami, jak pokazały wcześniejsze święta czy to Wielkanocy, czy Bożego Narodzenia, nie planujemy żadnych specjalnych akcji, abyśmy pukali od drzwi do drzwi i sprawdzali, co się dzieje u nas w domach. Absolutnie bardziej apelujemy o samodyscyplinę, o odpowiedzialność, o to, abyśmy rzeczywiście przestrzegali tych przepisów i pamiętali, że nie są one wprowadzone po to, aby nam szkodzić, nie są wprowadzane po to, aby nam utrudniać życie - bo przecież dotyczą nas wszystkich - ale są wprowadzane po to, abyśmy jak najszybciej wyzdrowieli, abyśmy jak najszybciej byli zdrowym społeczeństwem, jak najszybciej te różnego rodzaju obostrzenia mogły być dzięki temu wycofane. I to są podobne przepisy, podobne zalecenia jak na całym świecie. Przecież tu Polska nie jest jakimś wyjątkiem, że to tylko u nas tak jest, ale spójrzmy, co się dzieje u sąsiadów, gdzie te restrykcje są o wiele gorsze, bo mogę wspomnieć tutaj i o godzinach policyjnych, o całkowitym zakazie wyjścia z domu chociażby na Słowacji czy w Niemczech, czy we Francji. A więc dużo większe restrykcje. Dlatego my doceniajmy to, że u nas próbujemy mimo wszystko, aby ograniczyć transmisję wirusa w sposób taki, jak dotychczas.
d1o85p5
d1o85p5
Więcej tematów