Doniósł o nieprawidłowościach w armii. Mjr Robert Pankowski wezwany na badania psychiatryczne
- Żandarmeria boi się, że cała Polska usłyszy prawdę na temat tego, w jaki sposób funkcjonuje formacja, która powinna stać na straży prawa w armii, a chroni przestępców w mundurach - mówi major Robert Pankowski. Biegli mają określić jego poczytalność.
- Wyłudzanie dodatków wojennych, mobbing kobiet, wykorzystywanie stanowisk do osiągania korzyści majątkowych, nielegalne podsłuchy i działania operacyjnych wobec niewygodnych dla formacji osób - to wszystko nieprawidłowości, które mają dotyczyć polskiej armii.
Przyznał to mjr Pankowski, były zastępca szefa Wydziału Wewnętrznego Komendy Głównej Żandarmerii Wojskowej. Co na to ŻW? środę wezwała go na badania psychiatryczne.
O sprawie informuje Onet. Przypomnijmy, że dziennikarze portalu dostali od ŻW wezwanie do zaprzestania publikacji oraz ostrzeżenie, że mjr Pankowski jest osobą niewiarygodną, oskarżoną o ujawnienie tajemnic służbowych, pozostającą w sporze prawnym z Żandarmerią Wojskową.
Jak twierdzi major, informował ówczesnego ministra obrony narodowej o nieprawidłowościach wewnątrz formacji. Antoni Macierewicz miał mu wtedy odpowiedzieć, że zajmie się sprawą. Co więcej - poprosić o niezgłaszanie jej do prokuratury.
Mjr Pankowski nie stawił się na badanie. Powód? Jego pełnomocnik, mecenas dr Andrzej Duś, dostał wezwanie po wyznaczonej na badanie godzinie. - Prokuratora ma prawo zlecić takie badanie, ale tylko w stosunku do oskarżonego - powiedział Duś.
- W tym przypadku może chodzić o podważenie wiarygodności pana majora jako świadka w innych postępowaniach. W stosunku do świadków, takich badań nie można zlecieć - ocenił.
Major, zapytany o to, czego obawia się ŻW, odpowiedział: prawdy. - Żandarmeria boi się, że cała Polska usłyszy prawdę na temat tego, w jaki sposób funkcjonuje formacja, która powinna stać na straży prawa w armii, a chroni przestępców w mundurach. Pewnie dowódcy boją się też wstydu oraz utraty stanowisk, kiedy na jaw wyjdzie, w jaki sposób przez lata działa żandarmeria - podkreślił.
Co spotkało majora?
Mjr Pankowski wspomina, że 22 marca 2017 roku o godzinie 5:55 został zatrzymany na klatce schodowej. - W samochodzie powiedzieli mi, że ten z legitymacją ma czarny pas karate, a ten z góry to bokser. Byli gotowi na użycie siły - opowiada. Jak dodaje, został tez zakuty w kajdanki. Kiedy zapytał po co, usłyszał, że takie było polecenie.
Inni policjanci weszli do jego mieszkania. Pobudzili dzieci i żonę majora. Kolejni przeszukiwali jego gabinet.
Co więcej, tego dnia funkcjonariusze byli też z mieszkaniach innych osób, z którymi kontaktował się służbowo mjr Pankowski, gdy pracował w wydziale wewnętrznym Komendy Głównej ŻW. To nie wszystko. przeszukane zostały też domy osób cywilnych, m.in. ojca majora i Krzysztofa Kopcia, pracownika IPN, który pomógł Pankowskiemu dotrzeć do ministra obrony Antoniego Macierewicza.
Zobacz też: WP Opinie: Macierewicz pokonany, ale nie zniszczony
Kilku żołnierzy żandarmerii, którzy kontaktowali się z mjr. Pankowskim, musiało pożegnać się z armią. - Najbardziej zabolało mnie, gdy dowiedziałem się, że wyrzucili kolegę, z którym graliśmy w siatkówkę i nigdy nic mi nie przekazywał. Zwykły żołnierz, szeregowy, bez emerytury, dziecko na utrzymaniu - zaznaczył major.
Pankowski opowiedział też o innej, wcześniejszej, nieprzyjemnej sytuacji która go spotkała. Jak mówił, komendant główny gen. Połuch szantażował go. Miał powiedzieć, że ma kompromitujące majora wobec żony zdjęcia i je pokaże je, jeśli Pankowski doniesie do ministra Macierewicza o nieprawidłowościach w żandarmerii. - To była masakra - ocenił major.
Źródło: Onet