Co z udziałem Polski w wysadzeniu Nord Stream? Kolarski zabrał głos

- Nie chcę komentować informacji, które pojawiają się w mediach. Śledztwo jest prowadzone przez stronę niemiecką, nie mamy wpływu na śledztwo - powiedział minister w Kancelarii Prezydenta RP Wojciech Kolarski komentując ostatnie doniesienia o wysadzeniu gazociągu Nord Stream II na Bałtyku. Według spekulacji, akcja musiała się odbyć za zgodą polskiego prezydenta.

Eksplozje Nord Stream 2
Eksplozje Nord Stream 2
Źródło zdjęć: © Getty Images | 2022 Swedish Coast Guard
Mateusz Dolak

16.08.2024 | aktual.: 16.08.2024 17:38

- Wszyscy dowiedzieliśmy się o tym co stało się na dnie Bałtyku. Ja pamiętam, że to się wydarzyło wtedy, kiedy prezydent razem z premierem Morawieckim i z premier Danii uruchamiali interkonektor w woj. zachodniopomorskim. To w zasadzie tyle w tej sprawie-stwierdził Kolarski.

Jak dodał, "nie chce komentować publicystyki i informacji, które pojawiają się w mediach. Jego zdaniem, nie powinny być one komentowane przez przedstawiciela państwa polskiego.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Śledztwo jest prowadzone przez stronę niemiecką. Nie mamy wpływu ani na to śledztwo, ani nie mamy wglądu w prowadzone prace w toku postępowania. Wczorajsza wypowiedź Jacka Siewiery to wszystko, co na ten temat mamy do powiedzenia - podsumował.

Wątek Polski i Ukrainy w wysadzeniu Nord Stream

W środę, niemieckie media, w tym "Die Zeit", ARD i "Sueddeutsche Zeitung", podały, że niemiecka prokuratura generalna uzyskała pierwszy nakaz aresztowania w sprawie ataków na gazociągi Nord Stream, do których doszło w 2022 roku.

Były szef niemieckiego wywiadu zagranicznego (BND) August Hanning w rozmowie z dziennikiem "Die Welt" stwierdził, że atak na gazociągi Nord Stream musiał się odbyć przy wsparciu Polski i za aprobatą na najwyższym szczeblu prezydentów Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego i Polski Andrzeja Dudy.

Tego samego dnia polscy prokuratorzy poinformowali, że Polska otrzymała europejski nakaz aresztowania wydany przez Berlin w związku z atakiem, ale podejrzany, Ukrainiec Wołodymyr Z., opuścił już Polskę. Obecnie nie wiadomo, gdzie przebywa.

Czytaj też:

Wybrane dla Ciebie
Wyłączono komentarze

Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli. Dlatego, w poczuciu odpowiedzialności za ochronę przed dezinformacją, zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.

Redakcja Wirtualnej Polski