PolskaDonald Tusk zapowiada: będą zmiany w rządzie

Donald Tusk zapowiada: będą zmiany w rządzie

W związku z planowanym odejściem szefa Kancelarii Premiera Tomasza Arabskiego przewiduję zmiany w rządzie; poinformuję o nich na posiedzeniu Rady Ministrów w środę - zapowiedział premier Donald Tusk. Jak dodał, zmiany będą dotyczyć też ministrów konstytucyjnych.

Z rozmów z politykami koalicji wynika, że Tomasza Arabskiego - który ma zostać ambasadorem w Hiszpanii - na stanowisku szefa Kancelarii Premiera może zastąpić szef Rządowego Centrum Legislacji Maciej Berek; natomiast sekretarzem stanu w KPRM w miejsce Ewy Kierzkowskiej może zostać współpracownik szefa PSL Janusza Piechocińskiego Tomasz Jędrzejczak.

- W środę odbędzie się posiedzenie Rady Ministrów i tam poinformuję ministrów, a następnie państwa, o zmianach w rządzie - bo ich będzie więcej - w związku z odejściem pana ministra Arabskiego - powiedział premier.

Dopytywany, czy będą zmiany konstytucyjnych ministrów, premier powiedział: "Tak". Nie chciał jednak mówić o szczegółach.

Poważne zmiany w rządzie? Ruszyła giełda nazwisk

Politycy PO w oficjalnych rozmowach zapewniają zgodnie, że nie wiedzą, kto oprócz Arabskiego miałby odejść z rządu. Nieoficjalnie źródła w PO spekulują m.in., że nowym szefem Kancelarii może zostać Maciej Berek, który kieruje teraz Rządowym Centrum Legislacji. Sam Berek pytany nie potwierdził, ale też nie zaprzeczył. Powiedział jedynie, że o wszystkich zmianach będzie informował Donald Tusk.

Z kolei źródła zbliżone do PSL informują, że "na 90 proc." jedną ze zmian w kierownictwie KPRM będzie odwołanie Kierzkowskiej ze stanowiska sekretarza stanu w KPRM i powołanie na jej miejsce Tomasza Jędrzejczaka, bliskiego współpracownika wicepremiera Janusza Piechocińskiego.

Piechociński złożył wniosek o odwołanie Kierzkowskiej w styczniu. W wyborach szefa PSL Kierzkowska poparła konkurenta Piechocińskiego, dotychczasowego przewodniczącego Stronnictwa Waldemara Pawlaka. Sam Piechociński twierdził, że wnioskując o odwołanie Kierzkowskiej nie kierował się tym, że nie popierała go w wyborach prezesa PSL, ale tym, że nie widział, aby jako sekretarz stanu w KPRM była aktywna w kontaktach z klubem parlamentarnym.

- Jeśli chodzi o "naszych ludzi" i "nasze resorty", innych zmian się nie spodziewamy - powiedziały źródła zbliżone do kierownictwa PSL.

PiS: premier "przykrywa" złą sytuację gospodarczą

Przedstawiciele opozycji uważają, że członków rządu, którzy powinni zostać wymienieni, jest znacznie więcej. Wśród kandydatów do odwołania wyliczają przede wszystkim ministra skarbu Mikołaja Budzanowskiego, a także szefa resortu zdrowia Bartosza Arłukowicza.

Wiceszefowa PiS Beata Szydło powiedziała, że zapowiedzią zmian w rządzie premier "przykrywa" coraz gorszą sytuację gospodarczą, a także debatę nad paktem fiskalnym, która ma odbyć się w przyszły wtorek.

- Rząd jest słaby i każdy minister nadaje się do wymiany. Nie chcę spekulować, jakie to będą nazwiska, bo właśnie o to chodzi Tuskowi. Pewnie, jak zawsze w wykonaniu tego premiera, z dużej chmury będzie mały deszcz. Odwołani zostaną Arabski i Kierzkowska, a pozostałych ministrów premier pouczy - stwierdziła.

Miller: Arłukowicz i Budzanowski zagrożeni

Z kolei szef SLD Leszek Miller powiedział, że "dwóch ministrów zbiera cięgi: minister Arłukowicz i minister, który zajmuje się skarbem państwa, Mikołaj Budzanowski. - Jeżeli zostaną zdymisjonowani, to się nie zdziwię - dodał Miller.

Wiceszef Ruchu Palikota Artur Dębski powiedział, że zapowiedź zmian w rządzie jest chwytem PR-owym. - Opinia publiczna jest niezadowolona z rządu i całej sytuacji, więc kogoś trzeba odwołać - stwierdził. Według niego w grę wchodzi odwołanie Budzanowskiego, Arłukowicza, ministra transportu Sławomira Nowaka albo szefa resortu sprawiedliwości Jarosława Gowina.

Zdaniem Dębskiego niezależnie od tego, którego z ministrów odwoła Donald Tusk, to i tak będzie to chwyt wizerunkowy, bo niemal każdy z szefów resortów nadaje się do wymiany.

"Pół rządu nadaje się od razu do dymisji"

Również zdaniem szefa klubu SP Arkadiusza Mularczyka "pół rządu nadaje się od razu do dymisji". - Szkoda, że w rzeczywistości będą dwie czy trzy dymisje. Myślę, że wśród odwołanych może być Budzanowski i Arłukowicz - ocenił Mularczyk.

Dziennikarze pytali premiera także, czy zmienił zdanie ws. swojej zapowiedzi, że nie będzie ubiegał się w 2014 r. o funkcję przewodniczącego PO. - Jeśli zmienię decyzję w sprawie kandydowania, to natychmiast państwa poinformuję i nie wykluczam, że to będzie szybki komunikat - odpowiedział.

Tusk był też pytany o nowego szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. - Gdy będę miał informację, to ją przekażę. Jak wiecie, ja nie lubię o służbach rozmawiać, kiedy nie ma jakiejś ewidentnej potrzeby - odpowiedział.

Paweł Graś na szefa ABW?

Przy okazji wywiązała się wymiana zdań na temat ewentualnej kandydatury rzecznika rządu Pawła Grasia na szefa ABW. Sam Graś wtrącił, że dziennikarz, który zadał pytanie w tej sprawie, zauważył na jego biurku książkę o kontrwywiadzie, którą czytał. "I na tej podstawie wysnuł wniosek, że być może przygotowuję się do objęcia tej zaszczytnej funkcji" - żartował Graś. Zareagował na to premier: - Ja wczoraj czytałem taką dużą informację o konklawe, ale też się nie wybieram.

W połowie stycznia szef ABW gen. Krzysztof Bondaryk zrezygnował z tej funkcji, bo - jak ujawnił wtedy premier - nie zgadzał się na zapowiadany kierunek zmian w służbach specjalnych. Premier od zeszłego roku mówi o potrzebie reformy systemu polskich służb specjalnych tak, by były one bardziej wyspecjalizowane; chodzi np. o to, by ABW koncentrowała się na wyprzedzającym informowaniu o zagrożeniach oraz zwalczaniu najważniejszej części przestępczości gospodarczej i terrorystycznej. Obecnie obowiązki szefa ABW pełni płk Dariusz Łuczak, który wcześniej był zastępcą Bondaryka.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1109)