Pan na tą listę kłamców wpisuje Jarosława Kaczyńskiego?
Znaczy on jest autorem i promotorem kłamstwa największego, które zrujnowało polską wspólnotę i myślę tu o kłamstwie smoleńskim.
To, co się stało po katastrofie smoleńskiej, to tak wyostrzyło podziały, które i tak były wcześniej. Ten podział ma dość długą tradycję, on jest cały czas dość podobny, jakby w swojej istocie jeszcze z czasów przedwojennych.
Ale wydawało się, że Polska odzyskawszy wolność i niepodległość - i z trudem, bo z trudem rok po roku jednak budując swój sukces. A później wchodząc do Unii Europejskiej.
Że to wszystko pozwoli jakby rozładowywać ten podział i, że Polacy zaczną siebie - okej, nie musimy się wszyscy kochać, ale jakoś szanować. I Jarosław Kaczyński, ja uważam, że absolutnie cyniczny.
Wykorzystał katastrofę smoleńską do niezwykle ostrego podziału. Ja też wiem dlaczego. Bo jest pewien typ polityków - on nie jest tu wyjątkiem, którzy wygrywają wtedy, kiedy agresja, nienawiść i podział są górą.
On się w tym dobrze czuje, po prostu. To jest jego żywioł. I niektórzy może mu zazdroszczą, ja nie - tej umiejętności.
Dlatego on zawsze, a po Smoleńsku z wyjątkową intensywnością podsycał tę wzajemną niechęć do granic nienawiści.
A ten cytat, którego pan używa w książce o brudnej szmacie, którą także można posprzątać sporo spraw. On naprawdę jest cytatem Jarosława Kaczyńskiego, czy to taka licentia poetica?
Nie, w tej książce nie ma zbyt wielu figur, które, o które można by określić mianem licentia poetica.
Ja uznałem, że w tej książce nie mogę pisać całej prawdy z oczywistych względów. Istotna część mojej pracy jako szefa Rady Europejskiej polegała też na spotkaniach w cztery oczy, które z założenia powinny być dyskretne.
Więc, ta książka jest rzeczywiście szczera i jeśli podaję jakiś fakt, to to jest fakt, a nie mój wymysł. Natomiast, staram się nie przekraczać granicy niedyskrecji czy ekshibicjonizmu.
Też nie zawsze wychodzi. Ja nie jestem, nie aspiruję do Nobla, nie jestem wybitnym pisarzem, mówiąc delikatnie. I pisałem to, przygotowałem tę książkę w dużym pośpiechu, składając cały ten materiał.
Ale ona rzeczywiście jest szczera - momentami do bólu. I przywołuje rzeczy, które przeżyłem, a nie które mi się wydaje, że przeżyłem.
Jarosław Kaczyński zawsze tak traktował ludzi i otoczenie, w którym pracował. To nie jest... Ja w ogóle się dziwię, że to niektórych zaskakuje.
Ja zresztą piszę właściwie w tym fragmencie bardziej o panu Piotrowiczu i jemu podobnych, niż o dawnych czasach Kaczyńskiego - chociaż te słowa padły w latach '90-tych.
Ale stosunek do ludzi - jego stosunek do ludzi się nie zmienił. Niezwykle instrumentalny, bardzo cyniczny. Można powiedzieć, jak był młodszy i nie był aż tak zaciekły i ponury.
To powiedziałbym, że nie miał wobec ludzi zbyt wielu iluzji i oczekiwań. Ale zamieniło się to w taką bezlitosną formę pogardy wobec ludzi. To widzę bardzo wyraźnie.