Donald Tusk w Kijowie. Burza wśród rolników, bo brak konkretów

- Trzeba rozdzielić sprawy pomocy wojennej od spraw biznesu i relacji z ukraińskimi oligarchami. Ukraiński towar wrzucany na nasz rynek wykończy polskich rolników! - mówi WP Andrzej Danielak, prezes jednego z branżowych związków. To komentarz do wizyty Donalda Tuska w Kijowie, która nie przyniosła przełomu w sporze o import produktów rolnych do Polski.

Premier Donald Tusk z wizytą w Kijowie
Premier Donald Tusk z wizytą w Kijowie
Źródło zdjęć: © East News | Associated Press
Tomasz Molga

24.01.2024 | aktual.: 24.01.2024 19:39

- Nikt nie ma wątpliwości co do konieczności kontynuowania pomocy militarnej dla Ukrainy. Polska ponosiła i nadal ponosi wielki wysiłek. Jedak ukraińskie firmy zorientowały się jak atrakcyjny i bezpieczny jest handel bez ograniczeń z Polską i rynkami UE. Ich towar, często tańszy o 40 proc. i rzucony na nasz rynek, po prostu wykończy naszych rolników - mówi Andrzej Danielak, prezes Polskiego Związku Zrzeszeń Hodowców i Producentów Drobiu.

- Upadek wielu gospodarstw spowoduje, że wśród rolników nie będzie poparcia dla pomagania Ukrainie. Jestem zdegustowany postawą prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, który dotąd wyraźnie przedkładał interes oligarchów rolniczych nad dobro stosunków polsko-ukraińskich. Sprawy handlowe muszą być w jakiś sposób zrównoważone - dodaje prezes Danielak.

Odnosi się do spotkań premiera Donalda Tuska z prezydentem Ukrainy oraz szefem rządu Denysem Szmyhalem. W poniedziałek politycy zapowiedzieli "nowe otwarcie" w relacjach politycznych. Nie informowano o konkretach czy przełomie w sprawie importu produktów rolnych do Polski. Politycy zgodnie wygłosili deklaracje "znajdziemy rozwiązanie, które będzie z korzyścią dla polskich rolników i strony ukraińskiej".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Tymczasem Unia Europejska szykuje przedłużenie umowy o bezcłowym handlu produktami rolnymi do czerwca 2024. Z tego powodu branża drobiarska, cukrownie, producenci zbóż w Polsce drżą o swoją przyszłość. Wszyscy oczekują ograniczenia handlu albo nawet embarga tłumacząc, że import tanich ukraińskich produktów uderza w podstawy biznesu w Polsce.

Protestujący przewoźnicy, którzy wcześniej blokowali przejścia graniczne, zawiesili swoją akcję do marca. Do tego czasu oczekują rozwiązania problemu tańszej konkurencji z Ukrainą.

Wojenny handel. Przykład, jak zarabia oligarcha od kurczaków

W czerwcu 2022 roku podjęto decyzję o liberalizacji handlu z Ukrainą w celu wsparcia tego kraju w wyniku rosyjskiej agresji. W 2023 roku import mięsa drobiowego z Ukrainy do UE wzrósł o 337 proc.w porównaniu z okresem przed liberalizacją handlu (dane unijnej organizacji rolników COPA).

Handel w czasach wojny okazał się wyjątkowo korzystny dla gigantycznego (mającego połowę udziałów w rynku) ukraińskiego koncernu drobiarskiego MHP i jego szefa Jurija Kosiuka. Jesienią firma ogłosiła rekordowe wyniki: 1,3 mld dol. przychodów z eksportu i 122 mln dolarów zysku na czysto (dane za okres styczeń-październik 2023 r.). To z ich powodu pieklą się polscy drobiarze, wskazując, że "handel nie pomaga ukraińskim rolnikom, tylko nabija kieszenie ukraińskim oligarchom".

Andrzej Danielak tłumaczy, że Ukraina nie produkuje żywności według wymogów UE. - My uznajemy unijne normy za słuszne, bo prowadzą do wysokiego poziomu bezpieczeństwa konsumenta. Ich zły, ale tani towar wypiera nasz. Dlatego muszą być określone limity sprzedaży na poszczególne unijne rynki - mówi dalej prezes związku.

- Jeśli to nie zostanie zrobione, będą kolejne protesty rolników. O skali jak ten planowany na 24 stycznia - dodaje.

- Nie znam żadnych konkretnych ustaleń Tuska ze stroną ukraińską. Dopiero zabiegamy o spotkanie z ministrem rolnictwa i przedstawienie nam informacji na ten temat - mówi WP jeden z liderów protestów rolników z woj. lubelskiego.

Handel z Ukrainą. Co zrobią urzędnicy z Brukseli?

Rozmówcy WP zastrzegają, iż bardziej niż z Tuskiem, liczą się ze zdaniem urzędników UE z Brukseli. Ci mają lada dzień podjąć decyzję, w jaki sposób wspierać handel i gospodarkę Ukrainy. Janusz Wojciechowski unijny komisarz ds. rolnictwa poinformował, że rozmowy dotyczące "kwestii handlu produktami rolnymi z Ukrainą" odbywają się 23 stycznia.

Za przedłużeniem umowy o liberalizacji handlu z Ukrainą ma optować komisarz ds. handlu Valdis Dombrovskis. Komisarz wyjaśnił w rozmowie z serwisem dziennika "Financial Times", że KE jest gotowa zaoferować dodatkowe zabezpieczenia krajom graniczącym z Ukrainą. Zabezpieczenia te mają polegać na "blokowaniu importu w sytuacji widocznej nadpodaży na danym rynku". Wskazał, że szczegóły propozycji rozwiązania sporu handlowego pojawią się za kilka dni.

W środę w całej Polsce odbywają się protesty rolników, którzy sprzeciwiają się wprowadzaniu Zielonego Ładu i napływowi towarów z Ukrainy. Akcja ma przede wszystkim formułę "przejazdową" - traktory i inne wolno przemieszczające się maszyny, a nawet piesi przechodzący przez pasy blokują drogi w kilkuset miejscach w całym kraju.

Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
donald tuskkijówrolnicy
Wybrane dla Ciebie