Donald Tusk: Rokita trochę przeholował

Donald Tusk (PAP)

Obraz
© (RadioZet)

Gościem Radia Zet jest lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk. Witam, Monika Olejnik. Dzień dobry. Dzień dobry. Czy Polsce potrzebne jest referendum w sprawie konstytucji europejskiej? Będzie problem, jeżeli ze szczytu brukselskiego lub z kolejnego szczytu Leszek Miller przywiezie jakąś bardzo przykrą wiadomość. Ta zła wiadomość brzmiałaby: co prawda podpisaliśmy coś w traktacie akcesyjnym, ale niestety w konstytucji europejskiej będzie zupełnie inaczej. Wtedy duża część opinii publicznej, ja także, będzie w kłopocie, bo na co innego umawialiśmy się z Europą, a co innego mielibyśmy uzyskać. Wtedy być może takie referendum byłoby wskazane. Natomiast dużo lepiej byłoby, zwłaszcza dziś, wzmacniać rząd w takiej determinacji, żeby wywalczył warunki zbliżone do tych, o których była mowa przed wstąpieniem do Unii Europejskiej. Ale wie Pan, że Nicea albo śmierć, to już jest szuflada? Nie. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że ta twarda dotychczasowa postawa Polski i dość solidarna rządu i opozycji
zaczyna przynosić efekty, bo o ile nasze marzenia o utrzymaniu zapisu nicejskiego wydają się niektórym być może takie zbyt górnolotne... I anachroniczne. ...o tyle ta twarda postawa, tu mogę z Panią taki serdeczny zakład przyjąć, powinna przynieść efekty Polskę satysfakcjonujące. Mówiąc krótko, nie będzie tak źle, w mojej ocenie, jeżeli Leszek Miller wykorzysta wszystkie szanse. Przecież Pan wie, że nie będzie takiego liczenia głosów, jaki nam gwarantowała Nicea. O czym Pan mówi? Pani ma taką wiedzę, której ja nie posiadam. Przecież Leszek Miller powiedział, że idziemy na kompromis. Co oznacza kompromis? Od początku szukamy kompromisu. Uważa Pan, że Polska dalej, pomimo tego, że ma mniejszą liczbę ludności, niż Niemcy, Wielka Brytania, Francja, będzie miała tylko jeden głos mniej? Nie. Chcemy i to jest zasada, która jest fundamentem Unii Europejskiej, aby państwa mniej liczebne, państwa słabsze, czy gospodarczo czy ludnościowo, miały pewną nadwyżkę znaczenia politycznego, bo tak wygląda solidarność
europejska. To były marzenia i Churchilla i Adenauera i współczesnych wielkich założycieli Unii Europejskiej. Proszę zwrócić uwagę na to, że do tej pory Unia Europejska byłą tak atrakcyjnym porozumieniem państw, bo głos Luksemburga, malutkiego Luksemburga, nie wiele mniej znaczył od potężnego sąsiada, czyli Niemiec. Podwójna większość jest dla nas wystarczająca? Propozycje, które wysuwali Francuzi i Niemcy w tym efekcie prac konwentu, w projekcie giscardowskim, to są propozycje, które by dawały Francuzom i Niemcom dyktowanie warunków. Wszyscy to wiedzą, dlatego jeżeli mówimy o porozumieniu, to będziemy do końca szukali takiego rozwiązania, w którym głos Polski będzie tak mocny, że de facto bez Polski nie będzie można żadnej decyzji podjąć o Polsce i Unii Europejskiej. To jest nadal możliwe. Zresztą to przekonanie, że jest to możliwe, żywią także niektórzy przedstawiciele SLD. Nie wiem czy Pan czytał prasę europejską, że Polska się wycofuje... Czytałem na temat polskiego stanowiska tyle mądrych i głupich
artykułów, w gazetach i polskich i europejskich, że tego typu komentarzami się nie przejmuję, bo ważny będzie efekt uzyskany przy stole negocjacyjnym. Jeżeli efekt nie będzie taki jak w Nicei, to czy Donald Tusk zagłosuje w referendum przeciwko konstytucji europejskiej? Zanim bym podjął decyzję, jeżeli w moich rękach byłaby decyzja czy jest referendum czy nie, czy ratyfikują konstytucję, to osiem razy się zastanowię, bo to nie jest błaha sprawa. Od tego będzie zależał los Polski, a więc ten efekt końcowy negocjacji obejrzymy naprawdę wiele, wiele razy i będziemy „oglądać” z całą opinią publiczną. Ale chce Pan, żeby było referendum w sprawie konstytucji? Chce, żeby Polska była w Unii Europejskiej. Starałem się wytłumaczyć, że jeśli się okaże, że konstytucja bardzo odbiega od tego na co się umawialiśmy, to być może nie będzie innego wyjścia. Natomiast, jeśli miałoby się okazać, a w to naprawdę wierzę, że efekt końcowy negocjacji będzie bardzo bliski temu na co umawialiśmy się z Europą, to wtedy referendum nie
jest potrzebne. Czy czuł się Pan zakłopotany słuchając kłótni Jana Rokity i Andrzeja Olechowskiego? Tak. Czułem się zakłopotany, nie co do treści, bo to, że Andrzej Olechowski ma trochę odmienne zdanie od większości Platformy w kwestii nicejskiej i traktatu konstytucyjnego, on tego nie ukrywał od samego początku i nie robiliśmy z tego dramatu. Natomiast zbliża się finał tej sprawy i chcieliśmy uzyskać pełne potwierdzenie ze strony naszej Rady Krajowej w tej sprawie, i co do treści nie byłem zażenowany, natomiast co do formy... Chodzi mi o temperaturę debaty. Tak, w polskiej debacie publicznej, a szczególnie takie oczekiwanie miałbym wobec wszystkich ludzi Platformy, ta forma musi być na zdecydowanie wyższym poziomie, niż przyjęło się niestety w polskiej polityce i bardzo bym chciał, żeby nie było nie różnicy zdań, bo ona się jeszcze wiele razy pojawi, ale żeby nie było takiej formy, no takiej przesadnej twardości. Powiedział Pan panu Janowi Rokicie: opamiętaj się? Jan Rokita, miałem, tak jak mamy tu wspólne
przekonanie co do racji merytorycznej, bez napominania, poczucie, że jeśli chodzi o formę, o sposób, trochę przeholował. Gościem Radia Zet jest Donald Tusk. Dlaczego chce Pan wcześniejszych wyborów? Od wielu miesięcy, nie tylko Platforma Obywatelska, ale właściwie wszystkie partie opozycyjne mówią... PiS, LPR, nawet są złożone wnioski. Tak, nawet są złożone wnioski. Prosiłem kolegów z tych mniejszych klubów opozycyjnych, żeby nie składali na razie wniosków, bo grożą nam co tydzień wybory. Kiedy przypominam o tym, że Platforma taki wniosek przygotowuje, to po to, żeby wszystkich uświadomić, że trzeba dokładnie na przełomie kwietnia i maja taki wniosek złożyć, żeby te wybory mogły się odbyć razem z wyborami do Parlamentu Europejskiego. To są dziesiątki milionów złotych oszczędności. Nie można fundować Polsce co kilka tygodni wyborów i referendów, dlatego tak jak zapowiedzieliśmy wcześniej ten wniosek złożymy. Są też oczywiste powody polityczne. To co dzieje się z SLD, z rządem polskim. Ja mam takie
przekonanie, że te najważniejsze sprawy dla Polski możemy, odpukać, przegrać, dlatego że obóz rządzący jest w kompletnej politycznej ruinie. Tak nie może dłużej trwać. A jeżeli premierem rządu będzie Józef Oleksy? Mnie nikt nie przekona, że zamiana dzisiaj jednego przedstawiciela aparatu SLD – owskiego na drugiego jakościowo poprawi sytuację. Leszek Miller jest powszechnie nielubianym premierem, ale to wcale nie znaczy, że... Ale niech Pan nie mówi, że musi odejść. Ja tego nie powiem. Cieszę się. Powiem nawet więcej. Kiedy patrzy się na szeregi SLD, to ja się nie dziwię, że Leszka Millera kiedyś wybrali na premiera. On przy rozlicznych wadach ma pewne zalety, których wielu polityków SLD nie ma. Na przykład stałość poglądów i wytrwałość. Nikt mnie dzisiaj nie przekona, że zamiana pana Millera na Oleksego... Albo Cimoszewicza. To już prędzej, ponieważ minister Cimoszewicz w sprawach zagranicznych okazał się dobrym partnerem także dla Platformy i dość twardym zawodnikiem, który o polskie interesy zamierza się
bić. Tak naprawdę nie chodzi o zmiany personalne w obrębie SLD. Gdyby była taka propozycja, że premierem będzie Włodzimierz Cimoszewicz, to czy Platforma Obywatelska mogłaby się przychylić do głosowania nad takim rządem? Na pewno do przemyślenia, bo trudno oczekiwać od Platformy, żeby w momencie, kiedy pojawi się głosowanie nad rządem Leszka Millera, żebyśmy tego rządu bronili. To jest poza naszą wyobraźnią, bo to jest zły rząd. Natomiast, jeżeli zada mi pani jeszcze kilka pytań, a może pan Borowski, a może pan Oleksy, a może pan Cimoszewicz, a może pan Szmajdziński, to za każdym razem... Może pan Lepper? Dziękuję bardzo. A pan Wojciechowski? ...to za każdym razem zobaczy pani moją minę bez entuzjazmu. Dobrze by było, żeby Polską i po to są wcześniejsze wybory... Pan mi nie patrzy w oczy. ...rządzili ci, którzy mają realne zaufanie opinii publicznej, bo inaczej wspomniany przed chwilą pan Andrzej Lepper zdominuje parlament w większym stopniu, niż się to komukolwiek się dzisiaj śni. Ale może nie parlament,
może będzie prezydentem tylko? O widzę dekadencki nastrój w tym pokoju! Pani Monika Olejnik z ulgą przyjmuje taką wersję zdarzeń, że może nie cała władza, ale prezydentura i z tym da się żyć. Otóż, muszę powiedzieć, że w mojej ocenie, z tym bardzo trudno by się żyło. Obiecuje mi Pan, że jeśli prezydentem zostanie Andrzej Lepper, to wyemigruje Pan z Polski? Obiecuję, że prezydentem nie zostanie pan Andrzej Lepper. Czyli wybory powinny być w czerwcu, tak? Jeśli wcześniejsze wybory, to warto byłoby, żeby skrócić męki Leszka Millera i rządu SLD. Idealny termin to jest 13 czerca. Komu Pan kibicuje, „pierwszakom”, „kurczukom”, „borówkom”, „janikom”? Wczoraj Arsenalowi, a nie Chelsea. A tam jest jeszcze ugrupowanie Jacka Piechoty, przypominam, Plus/Minus30, grupa Leszka Millera. Nie. On jest samotny, już nie ma nikogo. Jest Leszek Miller jako odrębna instytucja...Ja nie mam takiej wiary czy entuzjazmu... Ale wie Pan, że lewica jest potrzebna? Dzisiaj polska lewica, i to jest bardzo przykre, ma twarz Andrzeja
Leppera i „pierwszaki”, „borówki”, albo ludzie Jacka Piechoty w konfrontacji z Andrzejem Lepperem wydają mi się mało skuteczni i mało przekonujący, niestety. Żeby Andrzej Lepper nie był prezydentem, Platforma Obywatelska będzie miała wspólnego kandydata razem z PiS – em, może z LPR i z innymi partiami? Z całą pewnością wybory prezydenckie to jest domena rozsądnych polityków. Nie mówię o tych co mają kandydować, tylko o tych, którzy mają przygotować te wybory. Rozsądek nakazuje nie mnożenie, tylko ograniczenie do niezbędnego minimum kandydatów. Dobrze by było, żeby Polacy wybierali między trzema, czterema wariantami, a nie kilkudziesięcioma. Jeśli chodzi o Platformę i o mnie osobiście, bo często w Platformie mówiło się, że ja powinienem kandydować, to każda rozsądna propozycja, która oznaczałaby z naszych, moich ambicji i Platformy, będzie przyjęta. Z naszej strony na pewno nie grozi taki pójście w zaparte, że nasze ambicje muszą być górą. O tym wielokrotnie mówiłem publicznie, powołując się, ilustrując to
nazwiskiem Lecha Kaczyńskiego. Jeśli jakiś polityk centrum i prawicy będzie miał realne szanse, uzyska nasze poparcie. I teraz ma realne szanse Wojtek Jagielski, żeby nam powiedzieć dziękuję. Już się patrzył srogim wzrokiem. Dziękuję bardzo Panie Marszałku. Dziękuję.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)