Donald Tusk: nie mamy ochoty współpracować w rządzie
Trzy lata temu Polacy pokazali, kto ma rządzić, kto ma być w opozycji. I propozycja pana premiera Belki, że jeśli Platforma ma własne pomysły dotyczące służby zdrowia, to niech weźmie departament, czy wiceministerstwo u pana Belki w rządzie, nie była do końca poważna. To była raczej próba takiej złośliwej reakcji na oczywisty postulat i opinii publicznej, bo przecież nie Platformy tylko - powiedział Donald Tusk, lider Platformy Obywatelskiej, gość radiowych "Sygnałów Dnia".
15.07.2004 | aktual.: 15.07.2004 10:03
Sygnały Dnia:W naszym studiu Donald Tusk, przewodniczący Platformy Obywatelskiej. Dzień dobry, witamy w "Sygnałach".
Donald Tusk:Dzień dobry.
Sygnały Dnia:Która to partia nie ma ochoty przyjąć funkcji, wskazać osoby na funkcję sekretarza stanu w Ministerstwie Zdrowia?
Donald Tusk:Nie mamy ochoty współpracować w rządzie, bo trzy lata temu Polacy pokazali, kto ma rządzić, kto ma być w opozycji. I propozycja pana premiera Belki, że jeśli Platforma ma własne pomysły dotyczące służby zdrowia, to niech weźmie departament, czy wiceministerstwo u pana Belki w rządzie, nie była do końca poważna. To była raczej próba takiej złośliwej reakcji na oczywisty postulat i opinii publicznej, bo przecież nie Platformy tylko, dotyczący kolejnych dziwnych nominacji pana premiera Belki w tym ministerstwie, najbardziej nieszczęśliwym ministerstwie od ostatnich blisko trzech lat, gdzie te zmiany następują nieustannie i gdzie pojawiają się ciągle ludzie, co do których nie ma stuprocentowej pewności, że mają dobre intencje i że są z kryształu.
Sygnały Dnia:Ale czy nie było błędem wtedy, kiedy Platforma zaproponowała swoje poprawki do ustawy zdrowotnej, mówienie, że albo wszystkie zostaną przyjęte, albo rezygnujemy ze współpracy?
Donald Tusk:Bardzo ciężką pracę wykonali eksperci i posłowie Platformy Obywatelskiej, żeby przedstawić nie pojedyncze poprawki, co do których Komisja może się kłócić całymi dniami, ale z których nie wynika jakaś koncepcja takiego choćby wstępnego uporządkowania całości systemu. I stąd takie nasze przekonanie, że dobrze byłoby porozmawiać o wymianie tego systemu, tego chorego systemu, jaki zafundował nam pan Łapiński. Ale ja też przestrzegam koleżanki i kolegów u mnie w Platformie przed zbyt politycznym i takim twardym czy brutalnym językiem, bo dobrze jednak budować atmosferę takiej nawet jeśli trudnej, ale współpracy wszystkich ze wszystkimi w tej sprawie. I rzeczywiście język w tej sprawie zdrowia Polaków powinien być językiem ułatwiającym wszystkim współpracę, a nie utrudniającym.
Sygnały Dnia:Czyli na tym etapie posłowie Platformy w komisji zdrowia pracują, poprawki zgłaszane przez Platformę są omawiane...
Donald Tusk:Nad poprawkami w komisji, oczywiście.
Sygnały Dnia:Nad poprawkami w komisji. Nie ma tak, że Platforma się odwróciła plecami, wyjdzie z sali i już nie interesuje ich nowelizacja ustawy zdrowotnej.
Donald Tusk:Nie, tak jak pracowali posłowie nad swoimi poprawkami, tak teraz będą przekonywali komisję do ich przyjęcia. Oczywiście, zgodnie z tym, co należy do sztuki legislacji.
Sygnały Dnia:Marszałek Józef Oleksy ma nadzieję, że uda się ten projekt zaprezentować Sejmowej Izbie między 20 a 23 lipca. A dzisiaj mamy lipca piętnastego. Uuu, to czasu powiedzieć mało to eufemizm.
Donald Tusk:Znaczy projekt jest gotowy, projekt jest dostępny dla każdego, to nie jest projekt tajemniczy. Natomiast czy komisja będzie pracowała w takim tempie, jaki da szansę na to, żeby w lipcu przyjąć poprawki do ustawy i praktycznie nową ustawę? Mam nadzieję, że tak, chociaż dwie sytuacje ten optymizm osłabiają. Po pierwsze pamiętam taki spór wywołany przez Sojusz Lewicy Demokratycznej dotyczący środków antykoncepcyjnych. Przy całym szacunku dla problemu, dzisiaj problemem numer jeden polskiej służby zdrowia nie jest, czy refundować, czy nie, czy zwracać pieniądze za używanie środków antykoncepcyjnych. Wczoraj rozpętała się awantura o niepełne nazwisko przewodniczącej komisji zdrowia. Nie wiem, dlaczego posłowie SLD koncentrują się na sprawach już nie drugo-, a trzeciorzędnych, ale mam nadzieję, że ten nacisk opinii publicznej... znaczy nacisk, wściekłość Polaków może być najlepszym batem na tych, którzy dzisiaj trochę dezorganizują pracę.
Sygnały Dnia:Tworzenie takiej ustawy to sprawa polityczna, ale czy wierzy pan dzisiaj choćby nawet, na tych kilka dni przed koniecznością zakończenia prac nad jakąś taką możliwą formułą porozumienia ponadpartyjnego?
Donald Tusk:Tak naprawdę jest kluczowe dzisiaj, wydaje się, budowa elementarnego zaufania, takiego wzajemnego zaufania. I stąd to nasze utyskiwanie na nominacje pana premiera Belki. Powiem szczerze i dość twardo — jeśli ma być tak, że Ministerstwo Zdrowia, tak jak przy panu Łapińskim, i dzisiaj ma służyć zabezpieczaniu materialnych interesów różnych lobby i konkretnej rządzącej partii politycznej, to bardzo trudno uwierzyć, że z pracy takiego ministerstwa będą korzyści dla pacjentów. I pan premier Belka powinien z taką stuprocentową odpowiedzialnością umieć przekonać nie tylko opozycję, ale też Polaków, że jemu też zależy na zdrowiu Polaków, a nie na powodzeniu własnej partii politycznej. I wtedy chyba łatwiej będzie współpracować. Ale taką dobrą wolę, nawet na kredyt, i tak trzeba prezentować. I dlatego będę moich pilnował, żeby ani przez sekundę nie utrudniali pracy, tylko starali się wszędzie ją ułatwiać.
Sygnały Dnia:Kolejna interesująca rzecz miała miejsce wczoraj w Sejmie, mianowicie dyskusja na temat możliwych zmian w ordynacji wyborczej. Prawo i Sprawiedliwość zaproponowało mieszaną ordynację, jednomandatowe okręgi wyborcze i takie tradycyjne, jak do tej pory, wybory proporcjonalne 230 na 230. Jak się panu taki pomysł podoba?
Donald Tusk:Ten pomysł mi się nie podoba, o czym mówiłem już pół roku temu, kiedy po raz pierwszy projekt został zgłoszony, bo zgodnie z projektem Prawa i Sprawiedliwości mielibyśmy niby bezpośrednie wybory w okręgu jednomandatowym, ale ordynacja proponowana przez Prawo i Sprawiedliwość powoduje, że ktoś może wygrać te wybory i nie wejść do Parlamentu między innymi poprzez zastosowanie progu. Dlatego to, co jest istotą, to, co jest solą ordynacji większościowej i okręgów jednomandatowych to pewność wyborcy, że to on decyduje, a nie skomplikowane przepisy czy intencje partyjnych bossów o tym, kto wchodzi do Parlamentu. I dlatego cały walor ordynacji większościowej i okręgu jednomandatowego zawiera się w tej stuprocentowej pewności wyborcy i obywatela, że jeśli większość zdecyduje się na Kowalskiego, a nie na Wiśniewskiego, to Kowalski reprezentuje tę społeczność w Parlamencie. W przypadku ordynacji Prawa i Sprawiedliwości, bardzo skomplikowanej, ten wybór znowu, ten definitywny wybór, byłby bardzo
tajemniczy i niejasny dla wyborców. Dlatego będziemy namawiali i przygotowujemy się naprawdę bardzo serio do akcji referendalnej, żeby przekroczyć ten Rubikon i przekonać polityków różnych partii do jednoznacznie sformułowanej ordynacji — okręgi jednomandatowe w systemie większościowym, a więc tylko zwycięzca wchodzi do Parlamentu.
Sygnały Dnia:Czyli Kowalski. A nie ciągnie za sobą Wiśniewskiego, którego ludzie nie chcą.
Donald Tusk:Dokładnie tak.
Sygnały Dnia:Przy tej okazji była również omawiana propozycja, aby ci posłowie, którzy zostali skazani prawomocnym wyrokiem, tracili mandaty automatycznie. W związku z tym, że ona została zaprezentowana przez Prawo i Sprawiedliwość w ramach zmian w ordynacji, czyli także tych mieszanych okręgów wyborczych. Jak rozumiem, to nie przejdzie, a podobno jest możliwość, by to wydzielić i traktować to jako osobną ustawę.
Donald Tusk:Tak, to na szczęście nie jest problem, aby sformułować osobny projekt ustawy, tak, aby ci, którzy popełnili przestępstwo i zostali skazani prawomocnym wyrokiem tracili mandat. Proponowałbym zresztą pójść trochę dalej i podobnie jak to było w ordynacji do Parlamentu Europejskiego, żeby też nie mogli też kandydować ci, którzy mają na sobie prawomocny wyrok. I to prawomocny wyrok w procesie, który miałby charakter publiczny, a więc nie wynikający z cywilnych pretensji ludzi, bo w polityce bardzo często mogą się zdarzać takie prawomocne wyroki w ramach potyczek politycznych. Chodzi, oczywiście, o przestępców kryminalnych. Ale, niestety, jak wiemy, także takich dzisiaj nie brakuje w polskiej polityce i tych trzeba wyeliminować.
Przeczytaj całą rozmowę.