PolskaDonald Tusk i Waldemar Pawlak - bitwa czy zachachmęcenie?

Donald Tusk i Waldemar Pawlak - bitwa czy zachachmęcenie?

W najnowszym felietonie dla Wirtualnej Polski Waldemar Kuczyński zastanawia się, czy PO i PSL uda się porozumieć po aferze taśmowej. Publicysta rozpatruje dwa warianty: rozpad koalicji, co - jego zdaniem - jest jednak mało prawdopodobne i drugi scenariusz: zgoda Pawlaka na czasowy pozór pod nazwą: "premier bezpośrednio zarządza ministerstwem rolnictwa".

Donald Tusk i Waldemar Pawlak - bitwa czy zachachmęcenie?
Źródło zdjęć: © PAP
Waldemar Kuczyński

26.07.2012 | aktual.: 21.08.2012 13:06

To, co stanie się o 16.00 w Pałacu Prezydenckim będzie niewątpliwie najważniejszym wydarzeniem politycznym dnia, a ma szansę - choć nie oceniam jej wysoko - stać się wydarzeniem historycznym. O tej godzinie ma być odwołany minister rolnictwa Marek Sawicki. Ciekawe i ważne jest teraz pytanie: co dalej? Premier zapowiedział stanowczo, że przez jakiś czas sam będzie kierował ministerstwem rolnictwa. Bardzo ucierpiałby jego wizerunek, gdyby okazało się, że „jakiś czas” to chyba z dziesięć dni. Jeśli do nominacji ministra rolnictwa dojdzie dzisiaj będzie to odebrane, jako kapitulacja Platformy wobec PSL. A nawet gorzej, jako kapitulacja przed kumoterstwem i nepotyzmem jako dotychczasowym korzystaniem z władzy przez stronnictwo premiera Pawlaka. Właściwe jak uznanie prawa tego stronnictwa do takiego postępowania, czyli, jak uznanie prawa do obecności kumoterstwa i nepotyzmu w życiu państwowym. Trudno mi sobie wyobrazić, by premier Tusk dał taką plamę. Zakładam więc, że nowej nominacji nie będzie. I co wtedy?

Widzę dwie możliwości zależnie od wyniku wcześniejszej, niż ceremonia w Pałacu Prezydenckim, rozmowy premiera z wicepremierem. Mogą się nie dogadać. Mimo wielkiego przywiązania do bycia w rządzie, Pawlak nie może położyć uszu po sobie, bo nawet tak kochająca konfitury partia, jak PSL ma granicę wytrzymałości w przyjmowaniu upokorzeń. A byłby nim brak mocnej reakcji stronnictwa na odwołanie Sawickiego, bez powołania następcy z PSL. Zapewne więc, jak zresztą słychać, poprzedzą jego odwołanie publicznym poinformowaniem, kto jest ich kandydatem na ministra rolnictwa. No i jeśli nie zostanie powołany to będzie kryzys w koalicji, nawet z możliwością jej rozpadu. To właśnie nadałoby temu czwartkowi wymiar dnia historycznego, bo rozpad koalicji jest zawsze datą odnotowywaną przez historię. Jakoś jednak nie wierzę, żeby poszło, aż tak daleko.

Bo mogą się dogadać, ale nie będzie to porozumienie na czystym gruncie. W zamian za pewne zmniejszenie PSL-owskiego pastwiska na państwowej łące, ale bez jego dewastacji, zgoda Pawlaka na czasowy pozór pod nazwą: "premier bezpośrednio zarządza ministerstwem rolnictwa". To byłoby "zachachmęcenie", jak kiedyś mawialiśmy w rządzie Mazowieckiego na wyjście z sytuacji bez dobrego wyjścia. Oczywiście media to szybko odkryją, wytkną i okpią, a opozycja - dobrze znająca zachachmęcenia z własnej praktyki - stosownie się oburzy. Ale będzie można ograniczać szkody mówiąc, że trwanie koalicji bez dobrej alternatywy jest ważniejsze dla kraju, niż jej rozpad i wcześniejsze wybory. To byłoby danie szansy, choćby niewielkiej, ale zawsze, zwycięstwa sił, które napędzane licznymi szaleństwami, ze smoleńskim na czele wpakują kraj na rafę. Ten argument może znaleźć zrozumienie pewnej liczby ludzi i ja się do nich zaliczam. Wolę już czasową tolerancję dla PSL-owskiego stylu obecności u władzy, niż rządy politycznej paranoi.

Większość jednak wyciągnie z zachachmęcenia wniosek bardziej przykry dla PO niż dla PSL. Uzna mianowicie, że Platforma, chce zamknąć temat jak najszybciej, by nie zaczęto odkrywać podobnych co PSL-owskie praktyk u niej samej. A to już się dzieje, czasami z takim zapałem, że obrywają nie mający z kumoterstwem i nepotyzmem nic wspólnego. Podobno nawet osoba już nieżyjąca znalazła się na proskrypcyjnym stanowisku w instytucji publicznej. To też jest problem, odpryskowy od głównego tematu, jak szybko smakowity kąsek ze świata polityki zamienia media w tłum, który, powtarzam tu za Tadeuszem Moszem z TOK-FM, złożony jest z głów, ale pozbawiony rozumu.

* Waldemar Kuczyński specjalnie dla Wirtualnej Polski*

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Zobacz także
Komentarze (301)