Donald Trump zaprasza Rosję do G7. "To byłoby dobre dla świata"
Coś się wydarzyło jakiś czas temu, że Rosja nie jest w G7, ale to byłaby korzyść dla wszystkich, gdyby wróciła - powiedział prezydent Donald Trump na konferencji prasowej w Charlevoix w Kanadzie.
Trump powtórzył tym samym to, co spontanicznie powiedział tuż przed wylotem na kanadyjski szczyt. Według amerykanskiego prezydenta, powrót Rosji do klubu państw zachodnich byłby dobry dla wszystkich - Rosji, USA i świata.
Trump przyznał, że "jakiś czas temu coś się wydarzyło", co sprawiło, że Rosję wykluczono z G8, ale mimo to należy ją przywrócić. Później, odpowiadając na pytania dziennikarzy, stwierdził, że winę za "to coś" - aneksję Krymu przez Rosję - ponosi jego poprzednik Barrack Obama, który pozwolił na zajęcie półwyspu.
Moment ten podkreślił tylko różnice między amerykańskim prezydentem a resztą przywódców na szczycie w kanadyjskim Quebecu. Jego stanowisko wobec Rosji poparł jedynie premier Włoch Giuseppe Conte. Według doniesień i przecieków ze szczytu rozmowy były bardzo napięte. Jeszcze w piątek spotkanie zaczęło być nazywane szczytem G6+1. W sobotę kiedy Trump spóźnił się na robocze śniadanie, premier Kanady Justin Trudeau zaczął bez niego, oświadczając że nie będzie czekał na "maruderów".
Jednym z powodów napięć było nałożenie przez Trumpa ceł na sojuszników oficjalnie uzasadnione przez względy "bezpieczeństwa narodowego". Przywódcy z Europy i Kanady starali się nakłonić Amerykanina do zmiany decyzji, ale bez skutku.
Mimo to, podczas konferencji Trump podkreślał, że łączą go świetne stosunki z innymi przywódcami.
- Mamy wspaniałe relacje. Angela [Merkel], Emmanuel [Macron], Justin [Trudeau]... oceniłbym je na 10 - powiedział Trump. Dodał, że nie wini ich za to, że nie są zadowoleni z obecnej sytuacji. Wini za to swoich poprzedników, którzy doprowadzili do tego, że Stany Zjednoczone mają rzekomo "ogromny" deficyt handlowy z państwami Zachodu.