ŚwiatDonald Trump wybiera nowego sędziego Sądu Najwyższego. W USA polityczna decyzja nie dziwi

Donald Trump wybiera nowego sędziego Sądu Najwyższego. W USA polityczna decyzja nie dziwi

Nie tylko w Polsce dyskutuje się o sędziach Sądu Najwyższego. Prezydent Trump przesłuchuje kandydatów. W USA wybór jest polityczny. W Waszyngtonie nikt przy tym nie kwestionuje ładu konstytucyjnego, a sami sędziowie chronią republikę.

Donald Trump wybiera nowego sędziego Sądu Najwyższego. W USA polityczna decyzja nie dziwi
Źródło zdjęć: © AFP / East News
Jarosław Kociszewski

Donald Trump wybiera drugiego już sędziego Sądu Najwyższego. W ubiegłym roku powierzył tę funkcję urodzonemu w 1967 r. Neilowi Gorsuchowi. Teraz Trump wyłania kandydata z listy 25 wybitnych prawników, którzy, jak sam mówi, są "bardzo utalentowanymi, bardzo inteligentnymi, w większości konserwatywnymi sędziami".

Nowy członek Sądu Najwyższego zastąpi ustępującego, 82-letniego Anthony’ego Kennedy’ego, którego 30 lat temu powołał ówczesny prezydent Ronald Reagan. Trump zamierza poinformować o swojej decyzji już 9 lipca. Wtedy kandydat będzie jeszcze musiał przekonać do siebie podzielony Senat. To będzie o tyle trudne, że jesienią odbędą się wybory, więc parlamentarzyści będą przede wszystkim kierować się koniecznością utrzymania własnego elektoratu.

Oczywiste jest, że wybór sędziego Sądu Najwyższego jest decyzją polityczną. Podejmuje ją urzędujący prezydent, a kandydaturę zaakceptować muszą parlamentarzyści. Wielkość amerykańskiego systemu politycznego opiera się na tym, że jego twórcy rozumieli konieczność zabezpieczenia go przed nadużyciami kolejnych pokoleń polityków. Dlatego Ojcowie założyciele USA stworzyli system na tyle skomplikowany, aby uodpornić go na złą wolę, a nawet głupotę i krótkowzroczność swoich następców.

Sąd Najwyższy znajduje się na szczycie struktury niezawisłej władzy sądowniczej. Konstytucja nie precyzuje liczby sędziów, ale od 150 lat jest ich 9. Sędziów Sądu Najwyższego nie można odwołać, zdymisjonować czy odesłać na emeryturę. Swoją funkcję pełnią bezterminowo, co oznacza, że rezygnują dopiero wtedy, gdy podeszły wieku lub zdrowie uniemożliwiają im pełnienie obowiązków. To rozwiązanie chroni sędziów przed naciskami politycznymi.

Wybór sędziego jest jednym z najważniejszych uprawnień prezydenta, a gospodarze Białego Domu powołują do Sądu Najwyższego prawników bliskich im światopoglądowo. W ten sposób prezydenci starają się wywrzeć trwały wpływ na ustrój państwa. Nieodwoływalny sędzia nie ma jednak obowiązku postępować zgodnie z wolą prezydenta. W chwili potwierdzenia przez Senat uzyskuje pełną niezależność.

Sama struktura Sądu Najwyższego wymusza dialog między ludźmi znacznie różniącymi się wiekiem, światopoglądami i doświadczeniem życiowym. Nawet po zaakceptowaniu decyzji Donalda Trumpa w USA będzie 4 sędziów nominowanych przez Demokratów (po dwóch powołanych przez Clintona i Obamę) i 5 przez Republikanów (3 przez Busha i 2 przez Trumpa).

Sędzia Ruth Bader Ginsburg zaprosiła Stephena Colberta na siłownię. Pokazała nie tylko siłę intelektu

Obecny prezydent ma szansę za swojej kadencji powołać trzeciego sędziego, jeżeli ustąpi 85-letnia Ruth Bader Ginsburg. Na razie nic jednak nie wskazuje na to, aby dbająca o swoją sprawność pani sędzia zamierzała zrezygnować. Na przykład regularnie odwiedza siłownię. Dbałość o tężyznę fizyczną zresztą jest wspólną cechą sędziów w Waszyngtonie i Warszawie. Polscy sędziowie maja własną reprezentację tenisa ziemnego. Regularnie ćwiczą w siłowni na terenie Sądu Najwyższego i przechodzą badania lekarskie. Są w świetnej kondycji fizycznej i mentalnej - dowiedzieliśmy w SN w Warszawie.

Patrząc w metryki, cykl wymiany sędziów i zmian światopoglądowych na szczycie władzy sądowniczej, z kilkuletnim opóźnieniem, odzwierciedla zmiany w Białym Domu.To kolejny, wbudowany element równowagi sił w ustroju USA. Oczywiście formalne ograniczenia i zabezpieczenia nie wystarczą. Równie istotna jest kultura polityczna, która z jednej strony chroni zapisy konstytucji przed zakusami polityków, a równocześnie gwarantuje, że wybrani sędziowie nie są ludźmi z przypadku. Nawet, jeżeli decyzja o ich nominacji jest polityczna, to swoim życiem i praktyką dowodzą, że dla nich wartością nadrzędną jest państwo, którego praw strzegą, a nie urzędujący prezydent.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (34)