Donald Trump: Marine Le Pen najsilniejszą kandydatką
Zdaniem amerykańskiego prezydenta, kandydatka skrajnej prawicy byłaby dla Francji najlepszym wyborem, biorąc pod uwagę "wszystko to, co się tam dzieje". Wcześniej swoje poparcie dla głównego rywala Le Pen, Emmanuela Macrona, wyraził Barack Obama.
Trump w wywiadzie dla Associated Press zastrzegł, że nie udziela poparcia żadnemu z kandydatów w niedzielnych wyborach we Francji. W praktyce jednak jego słowa nie pozostawiają jednak wątpliwości, kogo amerykański prezydent chciałby widzieć w Pałacu Elizejskim.
- Ona jest najmocniejsza w kwestii granic i najmocniejsza w kwestii tego, co się ostatnio działo we Francji - powiedział Trump. - Ten, kto jest najtwardszy wobec radykalnego islamskiego terroryzmu i najtwardszy jeśli chodzi o granice, będzie miał dobry wynik w tych wyborach - wyjaśnił. Dodał, że są to tylko jego prognozy, nie różniące się od tych, którzy czynią wszyscy inni obserwujący francuskie wybory.
Le Pen i Trumpa łączy wiele wspólnych poglądów, zarówno jeśli chodzi o islam, politykę zagraniczną, jak i gospodarkę. Podczas kampanii, kandydatka Frontu Narodowego wielokrotnie podkreślała, że jej programem ekonomicznym będzie "patriotyzm gospodarczy", którego postulaty do złudzenia przypominają te, które Trump zawarł w haśle "America First". Sama Le Pen nie kryła swojego poparcia dla kandydata republikanów - przynajmniej na początku. Dzień po jego amerykańskich wyborach, ogłosiła jego zwycięstwo jako "demokratyczny wybór, który pogrzebie stary porządek i stanie się kamieniem milowym w budowaniu nowego świata". Potem, w listopadzie była również widziana w Trump Tower, choć nie spotkała się wówczas - przynajmniej oficjalnie - z samym Trumpem.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Kiedy jednak okazało się, że Francuzi nie pałają sympatią do amerykańskiego prezydenta - według sondaży, złą opinię o nim ma prawie 80 proc. wyborców - liderka FN zaczęła dystansować się od Trumpa, całkowicie pomijając go w swoich wystąpieniach. Dlatego zdaniem niektórych komentatorów, poparcie ze strony amerykańskiego prezydenta może wręcz zaszkodzić - podobnie jak miało to w przypadku "holenderskiego Trumpa", Geerta Wildersa. Tym bardziej, że Francuzi nie lubią, kiedy Amerykanie lub Anglicy wtrącają się do ich wewnętrznych spraw.
Obama za Macronem
Ale Trump nie jest jedynym politykiem z USA, który zasygnalizował swoje preferencje we francuskim wyścigu o prezydenturę. Dwa dni wcześniej swoje poparcie dla rywala Le Pen, przedstawiciela centrolewicy Emmanuela Macrona wyraził Barack Obama. Obama odbył z Macronem rozmowę telefoniczną, której nagranie Francuz opublikował na swoich profilach społecznościowych. Były prezydent USA życzył Macronowi powodzenia i poradził mu, by walczył do końca, bo o wyniku wyborów może zadecydować nawet ostatni dzień kampanii. Podkreślił też, że Ameryka potrzebuje silnej Europy. Macron jest tymczasem najbardziej prounijnym z czołowych kandydatów.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Podobnie jak Trump, Obama podkreślił później, że jego słowa nie stanowiły oficjalnego poparcia dla kandydata, lecz jego rozmowa została odebrana jednoznacznie.
Nie jest to pierwszy raz, kiedy były oraz obecny prezydent opowiedzieli się po przeciwnych stronach ważnych kampanii w Europie. Wcześniej Obama apelował do Brytyjczyków, by w referendum odrzucili Brexit; Trump kampanię na rzecz wyjścia Zjednoczonego Królestwa z UE gorąco poparł i do dziś utrzymuje bliskie stosunki z jednym z liderów ruchu, Nigelem Faragem.