Dominik Tarczyński chciał walczyć z fake newsami. Zarzucają mu, że sam je tworzy

Dominik Tarczyński znany jest z przypuszczania ostrych ataków na politycznych konkurentów. Zarzucił politykom opozycji, że na ostatnie spotkanie z Komisją Wenecką przyszli nieprzygotowani. Przekonywał też, że Komisja poparła zmiany w prokuraturze, które wprowadziło PiS. Politycy opozycji zarzucają Tarczyńskiemu kłamstwo i zastanawiają się co zrobić, by ukrócić tworzenie alternatywnej rzeczywistości przez posła PiS.

Dominik Tarczyński chciał walczyć z fake newsami. Zarzucają mu, że sam je tworzy
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta | Sławomir Kamiński
Kamil Sikora

27.10.2017 16:42

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Dominik Tarczyński z PiS latem zapowiadał ustawę walczącą z tzw. fake newsami. Za podanie z premedytacją fałszywych informacji groziłaby kara nawet miliona złotych. Poseł w rozmowie z WP zapewnia, że prace nad ustawą trwają i że spełni swoją obietnicę, choć przygotowanie projektu musi potrwać. Na razie polityk korzysta więc z niczym nieskrępowanej wolności słowa.

- Nic lepszego dziś nie usłyszycie! Opozycja po spotkaniu z Komisją Wenecką: „Nie byliśmy przygotowani merytorycznie bo nie dostaliśmy pytań” - ogłosił poseł po spotkaniu z prawnikami z Zachodu. Oczywiście wzbudził tym falę żartów i kpin z politycznych konkurentów. Jego słowa przekazywała też Polska Agencja Prasowa, a za nią większość mediów. Kiedy słowa o nieprzygotowaniu padły? - Powiedzieli to sami politycy opozycji po spotkaniu z Komisją. Tak mi przekazała pani redaktor Sieklucka z TVN24, kiedy poprosiła mnie o komentarz - tłumaczy poseł w rozmowie z WP. Sam wypowiedzi nie słyszał, ale uczynił z niej jeden z głównych punktów swoich wypowiedzi.

Wersja opozycji

- Przedstawiciele Komisji powiedzieli, że pewnie dostaną od nas nasze stanowiska na piśmie - relacjonuje poseł Arkadiusz Myrcha z PO, który był na spotkaniu. - Powiedzieliśmy, że nie dostaliśmy na piśmie pytań, więc nie ustosunkujemy się. Ale obszernie opowiadaliśmy o wszystkim, co komisja chciała wiedzieć. Powiedzieliśmy o trybie uchwalania ustawy, ale przy okazji o wszystkich innych wątkach, później było tylko jedno pytanie uzupełniające - mówi poseł. - Przez godzinę przedstawiciele opozycji opowiadali jak wygląda prokuratura po zmianach. Pokazywaliśmy konkretne przepisy, mówiliśmy o spotkaniach prokuratora krajowego Bogdana Święczkowskiego na Nowogrodzkiej, umarzanie konkretnych spraw - relacjonuje poseł Myrcha.

Przy okazji wbija szpilę w polityka PiS. - Tarczyński zamiast o prokuraturze mówił o wyborze sędziów w innych krajach. Członkowie Komisji powiedzieli że to nie na temat, ale on się upierał że istotne - mówi poseł Myrcha. Zarzuty Tarczyńskiego odrzuca też inny przedstawiciel opozycji obecny na spotkaniu. - Budka i Dolniak rozjechali rządzących - przekonuje w rozmowie z WP Marek Sawicki z PSL. - Podali fakty, a przedstawiciele Komisji pytali o tryb przyjęcia ustalania i o wpływ zmian na funkcjonowania prokuratury oraz o wszechwładzę jednej osoby - mówi poseł.

Wersja Tarczyńskiego

Dominik Tarczyński kilkakrotnie podkreślał też, że przedstawiciele Komisji przyznali PiS rację w wielu kwestiach. To zaskakujące, bo przed przyjęciem ostatecznej opinii (nastąpi to w połowie grudnia) przedstawiciele Komisji Weneckiej nie zdradzają swoich poglądów na temat badanej ustawy. - Radiowa Jedynka podała, że Komisja Wenecka przyznała rację PiS ws. zmian w prokuraturze. Bzdura! To kolejne kłamstwo posła Tarczyńskiego! - protestował Borys Budka z PO.

Słowom polityka PiS zaprzeczają też inni uczestnicy spotkania. - Komisja nic nikomu nie przyznała, Tarczyński plecie bzdury, nie oceniała na tym etapie postępowania. Było tylko kiwanie głową, ja to odebrałem tak, że członkowie Komisji potwierdzają, że rozumieją co do nich się mówi - relacjonuje Marek Sawicki. Dodaje, że opozycja raczej nie zareaguje na manipulacje Tarczyńskiego. - Była dyskusja o nim na konwencie seniorów. Jest posłem szczególnej troski i jego komisja etyki nie obejmuje - mówi poseł PSL.

Sposób na Tarczyńskiego

Arkadiusz Myrcha z PO dodaje: - Gdybyśmy mieli za każdym razem wysyłać posła Tarczyńskiego do komisji etyki, to musiałaby pracować w trybie permanentnym. Poza tym nie wiem, czy jest stenogram, więc byłoby to słowo przeciwko słowu. Żałuję że posiedzenie nie było filmowane, bo mielibyśmy dowody. Chyba następnym razem trzeba będzie nagrać takie spotkanie - mówi poseł PO.

W czym konkretnie Komisja Wenecka przyznała PiS rację? Poseł Tarczyński w rozmowie z WP mówi, że chodzi m.in. o podstawę prawną, na której oparte jest postępowanie, o nieaktualność części dokumentów oraz brak jurysdykcji Komisji Weneckiej i Rady Europy do zajmowania się niektórymi elementami zmian w prokuraturze. - Poza tym przyznali, że w niektórych krajach sądy i prokuratury działają na podobnych zasadach - mówi poseł Tarczyński.

Stanowczo nie zgadza się z opinią, że to w istocie poboczne szczegóły, a nie zgoda co do istoty zmian przeprowadzonych przez PiS. W istocie Dominik Tarczyński nie skłamał, ale wykorzystał to, że jego wypowiedź zostanie odczytana w zupełnie innym, znacznie szerszym kontekście niż w rzeczywistości. To nie kłamstwo, ale manipulacja, przez wielu uznawana za odmianę fake newsów. A przecież Dominik Tarczyński miał z nimi walczyć, a nie tworzyć.

Komentarze (30)