Szczecin pozywa Skarb Państwa. Kwota robi wrażenie
Prezydent Szczecina złożył pozew przeciwko Skarbowi Państwa. Chodzi o zwrot pieniędzy, które miasto wydało na wynagrodzenia dla nauczycieli, a które to wydatki powinny były zostać pokryte przez rządową subwencję oświatową. Miasto domaga się zwrotu 111 milionów złotych.
"Ponad 111 milionów złotych - tyle wynosi kwota, której będziemy domagać się od Skarbu Państwa. To różnica między subwencją oświatową, a rzeczywiście poniesionymi kosztami na płacę nauczycieli w latach 2018-2020. Pozew właśnie został złożony" - poinformował w mediach społecznościowych prezydent Szczecina, Piotr Krzystek.
Jak wyjaśnił, złożenie pozwu opóźniła pandemia i działania związane z przyjmowaniem uchodźców z Ukrainy. "Był to jednak czas mocnych przygotowań. Bardzo skrupulatnie wyliczany był każdy etat nauczycielski. Jesteśmy gotowi" - napisał samorządowiec.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
W rozmowie z TVN24 tłumaczył, że wszystko zaczęło się w 2018 roku, kiedy rząd decydując o podwyżkach nauczycieli, nie podwyższył subwencji oświatowej dla samorządów. - Wtedy też przestało pieniędzy wystarczać na wynagrodzenia, nie wspominając już o wynagrodzeniach dla pracowników niepedagogicznych czy też na utrzymanie budynków oświatowych. Stąd też decyzja, aby walczyć o te pieniądze na drodze sądowej - mówił Krzystek w rozmowie ze stacją.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wszedł na zamarznięte jezioro. Nagle załamał się lód
- Mamy coraz niższe przychody i coraz więcej wydajemy na oświatę. Konstytucja gwarantuje, że te środki, które otrzymujemy ze Skarbu Państwa, powinny być adekwatne, a ponieważ spadają nam przychody z PIT-u, to nie jesteśmy w stanie płacić coraz więcej do systemu oświaty - dodał.
To niejedyny pozew ze Szczecina
W mediach społecznościowych prezydent Szczecina przypomina także, że to nie jest jedyny pozew, w którym miasto dopomina się zwrotu pieniędzy od Skarbu Państwa.
"Procesujemy się także za prowadzenie Miejskiego Ośrodka Dokumentacji Geodezyjnej i Kartograficznej. Tutaj w grze mamy ponad 32 mln złotych" - dodał.
Pozwy o zwrot kosztów, które ponoszą samorządy, złożyły również inne miasta, jak Warszawa, Kraków czy Tychy, które od Skarbu Państwa domagają się zwrotu 34 milionów złotych. W uzasadnieniach stwierdzają, że rząd powinien przekazywać więcej pieniędzy.
Źródło: Facebook, TVN24