Doładowujesz telefon nocą? Natychmiast przestań. To najgorszy pomysł
Podłączenie komórki do ładowarki w czasie, kiedy nigdzie nie trzeba się przemieszczać, a także korzystać z telefonu, wydaje się najpraktyczniejszym rozwiązaniem. Tak też robi większość osób. Okazuje się jednak, że to naprawdę zła praktyka. Szkodzi to urządzeniu, ale jest też inne zagrożenie.
Dobrze jest móc rano mieć do dyspozycji naładowaną w stu procentach komórkę. Nie trzeba się wówczas obawiać, że już w drodze do pracy stracimy kontakt ze światem i będziemy w panice biec do najbliższego gniazdka z prądem.
Wielu z nas przed położeniem się do łóżka podłącza całe swoje elektroniczne wyposażenie do źródła energii elektrycznej. Szczególnie telefon zostawiamy pod ręką. Zazwyczaj bowiem to także nasz budzik, który musi nas o poranku wyciągnąć z pościeli i postawić na nogi.
W przechowywaniu telefonu w pobliżu nie ma nic złego, oczywiście pod warunkiem, że nie kładziemy aparatu w pobliżu głowy oraz pod poduszką. Ale to, że urządzenie pozostaje podłączone do gniazdka na wiele godzin, już wcale nie jest dobre.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Eksperci powtarzają do znudzenia, że taki nawyk może się źle skończyć. Nie tylko z uwagi na względy praktyczne oraz dla dobra środowiska.
Długość życia baterii zasilającej telefon ulega skróceniu, jeśli zostawiamy aparat podłączony do prądu na kilka godzin. Najlepiej odłączyć ładowarkę, gdy poziom naładowania sięga najwyższego rejestru.
Nie ładuj komórki w nocy. To naprawdę niebezpieczne
Nie będziemy wówczas potrzebowali szybkiej wymiany tej części wyposażenia telefonu. Nie przyłożymy się więc do powiększania puli elektrośmieci. A przy okazji zadbamy też o własną kieszeń - baterie sporo kosztują, więc odwlekanie takiej wymiany to czysta oszczędność.
Lepiej nie ładować telefonu w nocy także z innego względu. Może bowiem dojść do pożaru.
Strażak ostrzega
- Urządzenie się nagrzewa. Trzeba brać pod uwagę możliwość pojawienia się ognia, szczególnie jeśli telefon przykryty będzie pościelą. Istnieje też ryzyko wybuchu - ostrzega młodszy brygadier Artur Lauda, oficer prasowy Komendanta Miejskiego Państwowej Straży Pożarnej m. st. Warszawy w rozmowie z Wirtualną Polską.
Ekspert podkreśla, że do pożaru podczas ładowania telefonu może dojść z różnych przyczyn - nieustawnej instalacji elektrycznej, zużytej, uszkodzonej ładowarki, czy też niesprawnym telefonem. Zawsze przecież możemy mieć do czynienia z wyeksploatowanymi lub niesolidnie wytworzonymi elementami tego połączenia.
Chodzi zresztą nie tylko o telefon. Iskra może się pojawić także w innych urządzeniach zasilanych elektrycznością, nawet wtedy, gdy wtyczka stanowiąca część tego sprzętu jest tylko włożona do gniazdka, a włącznik pozostaje wyłączony.
Uważać zresztą trzeba nie tylko na podłączone do prądu wyposażenie AGD czy elektroniczne pomoce. Do pojawienia się ognia, jak przestrzega Artur Lauda, może dojść samoistnie w każdym urządzeniu.
- Elektronika zużywa się. Na przykład bateria w elektrycznej hulajnodze podczas eksploatacji pojazdu na nierównych drogach może być poddawana wstrząsom, ulegać uszkodzeniom i odkształceniom. Dlatego też z ostrożnością pochodzić trzeba do miejsca przechowywania hulajnogi. Większość z nas trzyma swoje pojazdy na klatce lub w piwnicy. Na ogół przepisy wspólnoty nie zakazują tego. Trzeba jednak wykazać przy tym dużą ostrożność - mówi Wirtualnej Polsce Artur Lauda.
Wszystkie elektryczne urządzenia mobilne najlepiej ładować w ciągu dnia, mając przy tym kontrolę nad sprzętem. Z tego powodu dobrze jest zadbać o wyłączanie z gniazdek domowej elektroniki, gdy wychodzimy z mieszkania, szczególnie wtedy, gdy nie będzie nas przez dłuższy czas.