"Dodatek węglowy" może nie wystarczyć na tonę węgla. Ludzie boją się, że będą marzli
Zaproponowany przez rząd "dodatek węglowy" w wielu miejscach w Polsce nie wystarczyłby obecnie nawet na zakup tony węgla. Spośród piętnastu losowo wybranych przez nas składów opału w całym kraju tylko cztery oferują tonę węgla typu orzech za mniej niż 3 tys. zł. Zaporowe ceny lub brak dostępności surowca sprawiają, że niepewność rodzin, które ogrzewają domy węglem, jest coraz większa. Tym bardziej, że ustawa o maksymalnej cenie węgla na poziomie 996,60 zł, choć weszła w życie, obowiązuje tylko na papierze.
Głosy czytelników Wirtualnej Polski, którzy obawiają się nadciągającego sezonu grzewczego, trafiają do nas od kilku tygodni. Ci, którzy chcieliby zrobić zapasy węgla na zimę, najczęściej alarmują o braku dostępności surowca albo o zaporowych cenach. Rozwiązaniem problemu miała być ustawa gwarantująca maksymalną cenę węgla na poziomie 996,60 zł.
Nowe prawo obowiązuje od czwartku, ale tylko na papierze. Maksymalna cena za węgiel jest fikcją, bo składy opału nie były zainteresowane współpracą na warunkach przedstawionych przez rząd. Według obietnic PiS, każde gospodarstwo domowe z zarejestrowanym piecem mogłoby kupić maksymalnie trzy tony surowca po ustawowej cenie, a składy opału miałyby dostać rekompensatę.
Odpowiedzią rządu na tę porażkę jest program bezpośrednich dopłat, nazwany "dodatkiem węglowym". Uchwalona przez Sejm ustawa, nad którą obecnie pracuje Senat, najwcześniej w piątek trafi na biurko prezydenta. Ci, którzy zamierzają skorzystać z dopłat, już teraz obawiają się, że dodatkowe pieniądze nie rozwiążą ich problemu. Ceny proponowane przez składy opału w całej Polsce są gigantyczne, a tańszy towar w sklepie Polskiej Grupy Górniczej niedostępny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nasi czytelnicy podkreślają, że nie wiedzą, czy powinni wstrzymać się z zakupem węgla, licząc na to, że cena surowca spadnie, czy powinni kupić choć część surowca po zaporowej cenie. Niektórzy jednak nie mają takiego dylematu, bo nie stać ich na przygotowanie do sezonu grzewczego. Pani Henryka i pan Tomasz, emeryci z Dolnego Śląska, potrzebują co najmniej czterech ton węgla. Ich dwie emerytury to w sumie 3400 zł netto miesięcznie. To oznacza, że nawet po skorzystaniu z "dodatku węglowego" musieliby przeznaczyć równowartość niemal trzech wspólnych emerytur, by mieć pewność, że do wiosny przyszłego roku nie będą marzli. Podobnych historii są setki.
Zaporowe ceny mogą jeszcze wzrosnąć
W Wirtualnej Polsce wybraliśmy 15 przypadkowych składów opału w całej Polsce, głównie w byłych miastach wojewódzkich. Sprawdziliśmy, ile trzeba w nich zapłacić za tonę popularnego węgla typu orzech. Tylko cztery firmy oferują surowiec poniżej 3000 zł. W Gostyninie tonę kupimy za 2650 zł, Zielonej Górze – 2500 zł, Lesznie – 2750 zł i Częstochowie – 2700 zł. W Słupsku, Siedlcach i Białej Podlaskiej cena to 3000 zł.
W pozostałych miejscach: w Chełmie, Jeleniej Górze, Włocławku, Radomiu, Elblągu, Zamościu i Lublinie cena przewyższa 3000 zł. Najdroższa oferta - z Ciechanowa - to 3550 zł. Większość przedsiębiorców, z którymi rozmawialiśmy, podkreśla, że cena w najbliższych dniach może wzrosnąć. Pytani o powód, zwracają uwagę, że oni sami kupują towar od pośredników, a przedstawiane im oferty są coraz wyższe. Co ciekawe, w sklepie Polskiej Grupy Górniczej tona węgla tego samego typu lub o zbliżonych parametrach kosztuje maksymalnie 821,64 zł.
Z powodu wysokich cen jeden z naszych rozmówców z okolic Siedlec zdecydował się na tymczasowe zamknięcie biznesu. Z jego wyliczeń wynika, że musiałby sprzedawać tonę węgla za 4000 zł, by jego działalność była opłacalna. Inny przedsiębiorca z Dolnego Śląska stwierdził, że obecnie realizuje zamówienia klientów, którzy na listę kolejkową zapisali się pod koniec kwietnia. Od tego czasu cena za tonę węgla wzrosła u niego niemal dwukrotnie.
Światełko w tunelu
Według Polskiej Grupy Górniczej szansą na niższe ceny surowca mają być Kwalifikowani Dostawcy Węgla. Ich zadaniem będzie dostarczanie węgla - zakupionego w internetowym sklepie - bezpośrednio z kopalni do składów opału, z którymi spółka nawiąże współpracę. Szczegóły tego rozwiązania nie zostały jeszcze przedstawione, ale według naszych informacji ma się to stać w najbliższych dniach.
Prezes PGG S.A. Tomasz Rogala w wewnętrznym materialne spółki, który został opublikowany na stronie internetowej w formie wywiadu, stwierdza, że "ważnym jest, aby nie poddawać się emocjom, zwłaszcza tym negatywnym, którymi nasycana jest dzisiaj przestrzeń publiczna. To wywołuje po prostu tzw. presję na cenę - jej podwyższanie, bo konsumenci chcą kupić już i jak najwięcej".
- Jeszcze raz podkreślam: węgiel jest cały czas produkowany przez wszystkie krajowe spółki górnicze. Dodatkowo klienci PGG S.A. mogą go kupić bezpośrednio, a ilość tak dostępnego węgla cały czas rośnie i już w sierpniu osiągnie 100 proc. - cały produkowany przez PGG S.A. węgiel opałowy będzie dostępny w sklepie internetowym. Oznacza to, że w przeliczeniu na jeden miesiąc węgiel z Polskiej Grupy Górniczej S.A. trafia do ponad 44 tys. gospodarstw domowych, które zaspokajają potrzebę zaopatrzenia się w opał na sezon zimowy – mówi prezes PGG.
W ubiegłym tygodniu prezes Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta wszczął postępowanie wyjaśniające w związku z sytuacją na rynku węgla kamiennego. Jego celem jest zbadanie zasad dystrybucji surowca i sprawdzenie, czy przy sprzedaży może dochodzić do praktyk ograniczających konkurencję. Kontrole mają zostać przeprowadzone na terenie całej Polski przy wsparciu Wojewódzkich Inspektoratów Inspekcji Handlowej.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: patryk.michalski@grupawp.pl