PolskaDochnal przerywa milczenie. Czy mówi prawdę?

Dochnal przerywa milczenie. Czy mówi prawdę?

Zwolniony z aresztu lobbysta Marek Dochnal twierdzi, że kontaktowali się z nim politycy i dziennikarze - Zbigniew Wassermann, Dorota Kania i Marek Gadowski, proponując m.in. kontakty z politykami rządzącej wtedy PiS. Wymienieni przez Dochnala zaprzeczają, interwencję Kani w sprawie Dochnala potwierdza były szef MSWiA Janusz Kaczmarek.

Dochnal przerywa milczenie. Czy mówi prawdę?
Źródło zdjęć: © PAP

Dochnal ujawnia nazwiska polityków i dziennikarzy

W programie TVN "Teraz My" Dochnal pytany, czy przed programem kontaktowali się z nim przedsiębiorcy lub politycy, wymienił nazwisko posła PiS, byłego ministra-koordynatora służb specjalnych Zbigniewa Wassermanna. Ten zaprzeczył. Powiedział, że sugerował jednemu z dziennikarzy pytania do Dochnala, ale nie zostały one zadane.

Według Wassermanna, Dochnal albo manipuluje, albo jest przedmiotem manipulacji. Przypomniał, że gdy komisja śledcza przesłuchiwała Dochnala, w mediach pojawiły się nieprawdziwe i zmanipulowane informacje, iż posłowie zaproponowali mu wyjście z aresztu w zamian za zeznania.

We fragmencie nagranym podczas przerwy na reklamy, nie nadanym w TVN, a jedynie w internecie, Dochnal mówił o pożyczce kilkuset tysięcy złotych, jaką miała wziąć od jego rodziny dziennikarka Dorota Kania, obiecując w zamian kontakty z politykami PiS. Po przegranych przez PiS wyborach, Kania oddała dług - mówił w internetowej części programu Dochnal.

Kania oświadczyła, że nie zna osobiście Dochnala, nigdy nie powoływała się na wpływy u polityków i niczego nie obiecywała.

Dziennikarka wyjaśniła, że w 2005 roku chciała kupić dom o bardzo skomplikowanej sytuacji prawnej, dlatego wynajęła biuro obrotu nieruchomościami. Trafiła do biura ANEKS w Warszawie, którego właścicielką jest Barbara Pietrzyk. Wtedy nie wiedziała, że Pietrzyk jest teściową Marka Dochnala.

W trakcie transakcji - jak zaznacza Kania - okazało się, że bank da jej jedynie połowę sumy, którą potrzebowała. Wtedy Pietrzyk sama zaoferowała, że pożyczy jej na rynkowych warunkach brakującą kwotę. Dzięki temu kupiła dom na początku 2006 r. Jesienią 2007 r. Pietrzyk na prośbę Kani pokwitowała jej całkowitą spłatę pożyczki.

Kania dodała, że jako dziennikarka "Życia Warszawy" spotkała się z żoną Dochnala, gdy ten był w areszcie, i przeprowadziła z nią wywiad.

Dziennikarka zapowiedziała pozew do sądu przeciw Markowi Dochnalowi.

Tygodnik "Wprost" do wyjaśnienia sprawy zawiesił Kanię w obowiązkach. Redaktor naczelny pisma podkreślił, że odkąd Kania pracuje we "Wprost", nie opublikowała tam ani jednego artykułu dotyczącego Dochnala. "Oczekuję, że w sposób nie budzący wątpliwości wyjaśni ona okoliczności zaciągnięcia pożyczki u członka rodziny Marka Dochnala, lobbysty, który niedawno opuścił areszt" - napisał szef naczelny tygodnika.

Z dokumentów opublikowanych na stronie "Teraz My" wynika, że Kania zawarła dwie umowy pożyczki - datowaną na 22 grudnia 2005 r. w wysokości 100 tys. zł i datowaną na 10 czerwca 2006 r. na kwotę 145 tys. zł. Obie miały być spłacone do 31 grudnia 2006 r. Pod umową widnieją podpisy Kani i B. Pietrzyk - teściowej Dochnala.

Kaczmarek: dziennikarka rzeczywiście interweniowała ws. Dochnala

Były minister spraw wewnętrznych w rządzie PiS Janusz Kaczmarek powiedział w TVN24, że Kania interweniowała u niego i Ziobry, by sprawę Dochnala przekazać z prokuratury w Łodzi do Katowic, argumentując, że prokuratorzy nie chcą przesłuchiwać Marka Dochnala na okoliczności, o których on jest skłonny mówić.

Według Kaczmarka, po interwencji Kani Ziobro i on przyjęli obrońców Dochnala, co przyczyniło się do przekazania sprawy prokuraturze katowickiej.

Ziobro: ta dziennikarka nigdy u mnie nie była

Informacjom ujawnionym przez Janusza Kaczmarka zaprzecza Zbigniew Ziobro. Były minister sprawiedliwości zaznaczył, że Dorota Kania nigdy z nim się nie kontaktowała. Kaczmarek jak zawsze podzielił się tylko półprawdą - powiedział Ziobro w TVN24. Dodał, że decyzje o przeniesieniu śledztwa ws. Marka Dochnala podjął sam Janusz Kaczmarek.

Dziennikarz "przyjaciel Ziobry" proponował "świadka koronnego" dla Dochnala

Mówiąc o ludziach, którzy w poprzedniej kadencji składali propozycje jego rodzinie, Dochnal powiedział, że dziennikarz Marek Gadowski przekazywał jego żonie propozycję ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, by został świadkiem koronnym.

Gadowski, obecnie dyrektor krakowskiego oddziału TVP, oświadczył, że jeszcze pracując w TVN spotykał się z żoną Dochnala jako źródłem informacji. Zaprzeczył, by występował jako "emisariusz" Ziobry. Zapowiedział, że pozwie Dochnala za zniesławienie.

Sam Ziobro także zaprzeczył, by wysyłał dziennikarza z propozycją dla Dochnala. Będąc prokuratorem generalnym miałem władzę nad prokuratorami, więc po co by mi było szukać pośredników w postaci dziennikarza? - pytał retorycznie Ziobro. Dodał, że Dochnal o ile mu wiadomo, nie skorzystał z propozycji zostania świadkiem koronnym.

Szefowa Rady Etyki: dziennikarz musi uważać

Według szefowej Rady Etyki Mediów Magdaleny Bajer przypadek Kani po raz kolejny pokazuje, że dziennikarz szczególnie powinien zwracać uwagę na to, z kim się kontaktuje.

Dziennikarz musi niesłychanie uważać na swoje postępowanie także prywatne - na to z kim nawiązuje kontakty, także prywatne, towarzyskie, finansowe. To nie jest wszystko jedno, od kogo się pożycza pieniądze, jeśli jest się dziennikarzem i to w dodatku śledczym - powiedziała Bajer.

Wszystkich dwuznacznych sytuacji trzeba unikać, dlatego że dziennikarz jest osobą zaufania publicznego - dodała Bajer. Podkreśliła, że dopóki sprawa się nie wyjaśni, nie można Kani o nic podejrzewać. Natomiast zawieszenie jej w pracy dziennikarskiej do wyjaśnienia jest właściwe - ona sama powinna podjąć taką decyzję - dodała szefowa REM.

Zaznaczyła, że cała sprawa musi być "szybko i jednoznacznie wyjaśniona". Jeśli pani Kania przypadkiem w coś wdepnęła, wszyscy muszą się tego dowiedzieć, bo inaczej jej wiarygodność będzie podważona - powiedziała Bajer.

31 stycznia Dochnal wyszedł na wolność po trzech latach aresztu. Prokuratura domagała się kolejnego przedłużenia mu aresztu, na co sąd się nie zgodził. Znany lobbysta został aresztowany w 2004 r. w związku ze śledztwem dotyczącym "korupcji funkcjonariuszy pełniących funkcje publiczne". Chodziło o korumpowanie byłego "barona" SLD w Łódzkiem i byłego posła Andrzeja Pęczaka. Potem był aresztowany za przestępstwa gospodarcze.

Pierwsze ze śledztw zakończyło się aktem oskarżenia. Ciągle toczy się drugie, prowadzone już przez prokuraturę w Katowicach, w którym lobbysta jest podejrzany o pranie brudnych pieniędzy - według nieoficjalnych informacji chodzi o 70 mln zł - a także przestępstwa przeciwko dokumentom i udział w obrocie środkami odurzającymi.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)