Dobry start czeskiej prezydencji w UE
Po miesiącu przewodnictwa Czechów w Unii Europejskiej, ucichły wszelkie żarty na ich temat, a zagraniczni partnerzy zaczęli ich baczniej obserwować i słuchać.
Uprzedzenia wobec Czechów były ogromne. "Mały, nowy kraj z eurosceptycznym prezydentem może przewodzić całej Dwudziestce Siódemce?" - takie pytania stawiali sceptycy w Paryżu, Brukseli i innych stolicach Europy. Ale obawy się nie potwierdziły i dziś w Brukseli można usłyszeć wiele ciepłych słów pod adresem Pragi.
Czesi bardzo dobrze radzą sobie w rozwiązanie kryzysu gazowego między Rosją a Ukrainą. Tu miała miejsce największa zmiana. Jeszcze pod koniec zeszłego roku Rosjanie nie zamierzali rozmawiać z Czechami jako przewodniczącymi Unii. Rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow nie pofatygował się nawet do Pragi z tradycyjną wizytą w kraju obejmującym przewodnictwo. Dziś Rosjanie wiedzą, że popełnili błąd, i w ramach naprawiania stosunków do Pragi ma przyjechać już nie tylko Ławrow, ale i sam premier Władimir Putin.
Nie wszystkim jednak podoba się czeskie przewodnictwo. Francuzi dalej są krytyczni i uważają, że Praga nic nie robi, by koordynować europejską odpowiedź na kryzys gospodarczy i finansowy. Od początku było jednak oczywiste, że w tej kwestii najwięcej do powiedzenia będą miały Paryż, Londyn i Berlin, a nie małe Czechy nienależące do strefy euro.