Do żołnierzy USA śmierć przychodzi w puszce
Zdalnie sterowane samochody-zabawki, puszki po coca-coli i zwierzęca padlina mają w Iraku coś wspólnego - skutecznie służą partyzantom do zabijania żołnierzy amerykańskich - pisze z Tikritu w północnym Iraku
korespondent agencji Reutera Michael Georgy.
Partyzanci walczący z siłami koalicyjnymi wypełniają najrozmaitsze rzeczy materiałem wybuchowym, kładą na poboczu drogi i naciskają guzik powodujący zdalne odpalenie ładunku, gdy obok przejeżdżają żołnierze amerykańscy.
Improwizowane urządzenia wybuchowe
W amerykańskim żargonie wojskowym bomby te noszą nazwę "improwizowanych urządzeń wybuchowych", w skrócie IED, od "improvised explosive device". Polski słownik terminów militarnych tłumaczy IED jako "ładunek wybuchowy domowej roboty" lub "mina pułapka". Jest to obecnie ulubiona broń partyzantów irackich, którzy od zakończenia wojny zabili już 193 żołnierzy amerykańskich.
Aby skonstruować IED, nie trzeba być saperem. Materiał wybuchowy wkłada się do jakiegoś zwyczajnie wyglądającego przedmiotu, na przykład do puszki po napoju lub do papierowej torby, i podłącza się przewodem do urządzenia, które zdalnie powoduje eksplozję.
IED "niepokoją nas, bo właśnie z ich pomocą atakuje się nas najczęściej" - powiedział dowódca batalionu 4. Dywizji Piechoty USA podpułkownik Steven Russell.
Nieskuteczna broń
Żołnierze amerykańscy stacjonujący w kompleksie dawnych pałaców Saddama Husajna w Tikricie rozporządzają śmigłowcami wyposażonymi w rakiety, bojowymi wozami piechoty Bradley i karabinami maszynowymi, które wystrzeliwują setki pocisków na minutę. Jednak ta najnowocześniejsza broń jest nieskuteczna przeciwko IED położonemu przez nieprzyjaciela, który ukrył się wystarczająco daleko, by zdalnie zdetonować ładunek i uciec.
Partyzanci fabrykujący bomby-pułapki wcale nie muszą sami kłaść ich przy drodze. W kraju, gdzie bezrobocie wynosi 50%, łatwo znaleźć ochotnika, który uczyni to za odpowiednią opłatą.
Russell powiedział, że w zeszłym miesiącu spadła liczba ataków dokonywanych przy użyciu IED. Choć jednak zabijają i kaleczą teraz mniej żołnierzy, są nadal skuteczną bronią psychologiczną przeciwko pieszym patrolom penetrującym labirynty uliczek w rodzinnym mieście Saddama. Czasami po eksplozji IED, gdy z płonącego pojazdu wydobywa się rannych, partyzanci strzelają jeszcze z ręcznych granatników przeciwpancernych.
Strzelać do osoby walczącej
Przy bramie amerykańskiej pałacowej bazy w Tikricie żołnierze wyruszający na patrol - a także Irakijczycy - mogą przeczytać napis: "Każdy, kto podkłada IED, jest osobą walczącą, i strzela się do niego bez ostrzeżenia".
Bomby pułapki umieszcza się czasem na chodniku albo w pojemnikach na śmieci. Ładunek wybuchowy zamienia taki pojemnik na grad betonowych odłamków, które rozpryskują na wszystkie strony razem z gwoździami, śrubami czy śrutem z bomby pułapki.
Amerykańscy lekarze wojskowi w Tikricie opatrzyli już dziesiątki żołnierzy, których ugodziła taka bomba. W pamięci utkwił im szczególnie jeden wypadek.
Bomba pułapka zabiła kobietę-szeregowca Analaurę Esparza Gutierrez. Zginęła, gdy jej narzeczony, również służący w Iraku, przebywał w Stanach Zjednoczonych, gdzie czynił przygotowania do ślubu.
Prosta konstrukcja
Do skonstruowania IED może posłużyć niemal każda rzecz, od elektrycznego dzwonka przy drzwiach wejściowych po telefon komórkowy. Podczas rewizji w domu jednej z osób podejrzanych o fabrykację bomb-pułapek żołnierze znaleźli zdalnie sterowane samochodziki, które łatwo zamienić w śmiercionośną pułapkę.
"Mamy tu do czynienia z tysiącem ludzi, takich jak Timoty McVeigh" - powiedział sanitariusz Conrad Wilmoski, mając na myśli amerykańskiego weterana wojny w Zatoce Perskiej z 1991 r., który w 1995 r. wysadził w powietrze budynek federalny w Oklahoma City, zabijając 168 osób.