Wcześniej rozpatrywano m.in. stan techniczny jachtu przed wyjściem w morze i sposób rekrutacji uczestników rejsu.
Według Waldemara Mieczkowskiego, szefa Centrum Wychowania Morskiego ZHP w Gdyni, do którego należał jacht "Bieszczady", jednostka była w pełni sprawna.
Ocalała z tragedii 20-letnia Małgorzata Kądzielewska z Łodzi, która podczas rejsu była II oficerem ds. zaopatrzenia powiedziała przed Izbą Morską m.in., że odbyła wcześniej kilka rejsów po Bałtyku i miała uprawnienia sternika jachtowego.
Jacht "Bieszczady" zatonął na Morzu Północnym, u wybrzeży Danii. Jednostka została staranowana przez hongkoński tankowiec. (and)