Dlaczego Palikot trzy razy uciekał przed prokuraturą?
Warszawska Prokuratura Okręgowa
przesłuchała posła PO Janusza Palikota w śledztwie,
dotyczącym jego wypowiedzi pod adresem prezydenta w TVN24. Palikot
powiedział: "Uważam prezydenta Lecha Kaczyńskiego za chama". Poseł
pojawił się w prokuraturze dopiero po czwartym wezwaniu - poinformowała "Polityka".
19.11.2008 | aktual.: 19.11.2008 13:09
Parlamentarzysta zeznawał w charakterze świadka.
Jak poinformował rzecznik prokuratury Mateusz Martyniuk, na razie w tej sprawie ani posłowi, ani żadnej innej osobie nie przedstawiono zarzutów.
Śledztwo dotyczące wypowiedzi Palikota prokuratura wszczęła w sierpniu br. Toczy się ono w związku z artykułem 135 Kodeksu karnego, według którego: "Kto publicznie znieważa Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech". Jest to przestępstwo ścigane z urzędu.
- Prokuratura przesłuchała już w tej sprawie wszystkich świadków w tym m.in. osoby biorące udział w programie. Biegły zapoznał się też z nagraniem uzyskanym z TVN24 i sporządził opinie. Teraz trwa analiza zebranego materiału dowodowego - dodał rzecznik.
Tygodnik "Polityka" poinformował, że prokuratura zwróci się jeszcze do językoznawcy czy wypowiedź parlamentarzysty można uznać za znieważenie głowy państwa. Od tego ma m.in. zależeć, czy zostaną mu przedstawione zarzuty.
Palikot odnosił się w TVN24 do wcześniejszej publikacji "Dziennika", dotyczącej rozmowy prezydenta Lecha Kaczyńskiego i szefa MSZ Radosława Sikorskiego ws. tarczy antyrakietowej.
Gazeta przytoczyła zrekonstruowane fragmenty tajnej rozmowy z 4 lipca w BBN. Prezydent - według gazety - miał pytać Sikorskiego m.in. czy to on tłumaczył telefoniczną rozmowę Tuska z wiceprezydentem USA Dickiem Cheneyem. Dopytywał się też, czy Sikorski zna Rona Asmusa, prominentnego polityka amerykańskich demokratów. "Dz" napisał także o wymianie zdań między Sikorskim a szefową Kancelarii Prezydenta Anną Fotygą, podczas której minister spraw zagranicznych miał powiedzieć: można być prezydentem, ale można być też chamem.
- Uważam prezydenta Lecha Kaczyńskiego za chama. Rzeczywiście jego wypowiedzi, które przytacza "Dziennik" dotyczące sposobu protokołowania spotkania z ministrem spraw zagranicznych są chamskie i one go kompletnie dyskredytują jako prezydenta tego kraju - powiedział Palikot w TVN24.
Jego wypowiedź wzbudziła m.in. krytykę posłów PiS. Skierowali oni wniosek o ukaranie Palikota do Komisji Etyki Poselskiej oraz zawiadomienie do prokuratury.
Tymczasem lubelska prokuratura umorzyła śledztwo w innej sprawie dotyczącej domniemanego znieważenia prezydenta przez Palikota. Chodziło o jego pytanie dotyczące ewentualnego nadużywanie alkoholu przez Lecha Kaczyńskiego. Uznano, że czyn Palikota może być uznany tylko za przestępstwo pomówienia, które jest ścigane z oskarżenia prywatnego. Pełnomocnik prezydenta RP złożył zażalenie na decyzję prokuratury; rozpatrzy je lubelski sąd.
Także sąd - tym razem w Gdańsku - ma zbadać zażalenie prezydenta na umorzenie śledztwa w sprawie znieważenia go przez Lecha Wałęsę słowami: "durnia mamy za prezydenta".
W lutym 2007 r., po ujawnieniu przez prezydenta RP raportu z weryfikacji WSI, Wałęsa powiedział w TVN24, że raport jest "głupi" i "w ogóle nie uwzględnia tamtych czasów". Dokument wskazywał m.in., że Wałęsa ponosi "szczególną odpowiedzialność" za nieprawidłowości w WSI. Na stwierdzenie dziennikarki, że wykrzyczał swój żal do L. Kaczyńskiego, Wałęsa odparł: bo tego durnia mamy za prezydenta. Wałęsa przepraszał za te słowa, "jeśli ktokolwiek z rodaków poczuł się nimi urażony".
W lutym tego roku Prokuratura Okręgowa w Warszawie umorzyła śledztwo uznając, że wypowiedź Wałęsy była emocjonalna, ale nie znieważająca i nie nosiła cech przestępstwa. Kancelaria Prezydenta RP złożyła zażalenie, którego prokuratura nie uwzględniła.
Najgłośniejsza tego typu sprawa dotyczyła Huberta H., bezdomnego z Dworca Centralnego w Warszawie, który pijany, w obecności zatrzymujących go policjantów, wulgarnie wyraził się o prezydencie i ówczesnym premierze. W grudniu 2006 r. Sąd Okręgowy w Warszawie umorzył proces w tej sprawie uznając, że czyn zarzucony Hubertowi H. miał znikomą szkodliwość społeczną.
W 2007 r. warszawska prokuratura umorzyła zaś śledztwo w sprawie artykułu w niemieckim "Die Tageszeitung" pt. "Młody polski kartofel. Dranie, które chcą rządzić światem", opublikowanym na tydzień przed spotkaniem prezydenta Kaczyńskiego z kanclerz Niemiec Angelą Merkel i prezydentem Francji Jacquesem Chirakiem. Autor tekstu porównał w nim polskiego prezydenta do kartofla; szydził też z jego matki. Jak twierdziły niektóre polskie i niemieckie media, artykuł był przyczyną odwołania przez prezydenta udziału w spotkaniu w Weimarze.