W co gra Abramowicz? Ukraiński negocjator zdradził rolę oligarchy
Miliarder Roman Abramowicz oficjalnie nie wchodzi w skład rosyjskiej delegacji, ale najwyraźniej odgrywa ważną rolę za kulisami, podróżując między Moskwą, Kijowem i Stambułem od czasu inwazji Rosji na Ukrainę. Na temat roli Abramowicza wypowiedział się członek ukraińskiej delegacji.
Dawid Arakhamia, członek ukraińskiej delegacji wypowiedział się dla "Ukraińskiej Prawdy" na temat obecności Romana Abramowicza podczas negocjacji Rosja-Ukraina w Stambule. - Miliarder od początku pełnił taką rolę - tylnego kanału. Jest to dodatkowy kanał komunikacyjny, nieoficjalny, który pomaga powiedzieć trudne rzeczy w normalnym ludzkim języku, a nie w języku dyplomatycznym - rzeczy, których nie można powiedzieć oficjalnie - powiedział Arakhamia.
Członek ukraińskiej delegacji ocenił nawet udział Abramowicza w rozmowach jako "bardzo pozytywny". - Nie rozumiem jednak, dlaczego podjął się tej roli publicznie - stwierdził rozmówca "Ukraińskiej Prawdy".
Oligarcha nie jest oficjalnym członkiem rosyjskiej delegacji. - Stara się występować jako strona neutralna, choć my nie postrzegamy go jako strony neutralnej. Ale oczywiście jest on bardziej neutralny niż oficjalna strona negocjacji - dodał Arakhamia, potwierdzając przy okazji doniesienia o tym, że miliarder jest zaangażowany w rozmowy od samego ich początku.
W ostatnich latach Abramowicz przedstawiał się jako osoba, która wycofała się z twardego życia biznesowego i nie ma ambicji politycznych. Oligarcha ogólnie unikał rozgłosu i nie udziela wywiadów.
Obecność rosyjskiego oligarchy w Stambule wzbudziła wiele kontrowersji i pytań. "Wall Street Journal" donosił o tym, że Abramowicz był jedną z trzech otrutych przy okazji poprzednich negocjacji osób. Informacje na ten temat były szeroko komentowane. Nie zostały jednak potwierdzone.
Pośrednik z posłuchem u Putina
Aleksander Rodniański, doradca ekonomiczny prezydenta Ukrainy, powiedział "Guardianowi", że Abramowicz został sprowadzony jako pośrednik przez swojego ojca, ukraińskiego producenta filmowego.
Oligarcha ma mieć posłuch u Putina, czyli coś, czego nie mają członkowie oficjalnej delegacji, w skład której wchodzą głównie urzędnicy niższego szczebla. Rosyjski prezydent mógł więc wybrać oligarchę jako poważniejszego rozmówcę, którego wyśle do Stambułu - pisze gazeta.
Według źródeł brytyjskiego dziennika miliarder miał się spotkać z Zełenskim dwukrotnie w ciągu ostatniego miesiąca.
Zobacz też: Czy Putin zostanie obalony? Miller o dwóch możliwościach