"Die Zeit": Europa Wschodnia uważa się za potrójną ofiarę
Dlaczego Zachód postrzega Niemcy Wschodnie, Polskę i Węgry jako kraje zagrożone prawicowym odchyleniem? Adam Soboczynski w najnowszym wydaniu tygodnika "Die Zeit" stwierdza, że to wynik doświadczeń z przeszłości.
Autor opiniotwórczego tygodnika analizuje przyczyny nieporozumień we wzajemnym postrzeganiu między Zachodem a Europą Środkowo-Wschodnią, którą nazywa "nowym blokiem wschodnim".
"Postrzegający Wschód jako 'dziwny obszar prawicowego odchylenia', Zachód ignoruje fakt, że to spojrzenie z zewnątrz w żaden sposób nie przystaje do tego, co myślą o sobie odmawiający przyjmowania uchodźców mieszkańcy byłej NRD, Polacy, Węgrzy i Czesi" - pisze Soboczynski.
"Człowiek byłego bloku wschodniego uważa się za całkowicie niewinnego" - podkreśla niemiecki dziennikarz i przypomina, że charakterystyczną cechą doktryny państwowej krajów tego bloku było przekonanie, że to Zachód jest kapitalistyczny i faszystowski, a Wschód socjalistyczny i tym samym z definicji antyfaszystowski.
"Lewicowo-liberalne połajanki z Zachodu traktowane są do dziś jako nieuzasadnione" - pisze autor. "Oskarżanie wschodnich Niemców o niebezpieczeństwo prawicowej ideologii ma tyle sensu, co uświadamianie zdeklarowanemu przeciwnikowi nikotyny, jakie niebezpieczeństwa wynikają z palenia papierosów. Adresat czuje się pouczany w sposób graniczący ze śmiesznością" - zauważa Soboczynski.
Zobacz także: Polska polityka zagraniczna? Michał Kamiński: jesteśmy więźniami fobii prezesa PiS
Obrona niewinności
"Niewinność broniona jest z wielką determinacją, godną mieszczańskiego dramatu" - ocenia autor. Jego zdaniem to powoduje, że "Polacy próbują środkami prawnymi uniemożliwić konfrontację ze swoją tradycją antysemityzmu i kolaboracją jednostek".
Węgrzy "bardziej zastanawiają się nad traumą wynikającą z okrojenia ich państwa w 1920 roku niż nad koalicją z Hitlerem", a mieszkańcy Drezna "przy każdym wspomnieniu o nalotach bombowych popadają w zbiorowy nastrój żałoby, coś, co nie mieści się w głowach mieszkańców Hamburga czy Kolonii (które też bardzo ucierpiały wskutek nalotów - przyp. red.)" - napisano w "Die Zeit".
"Kraje tworzące były blok wschodni łączy głębokie przekonanie, że nie są adresatami zachodnioniemieckiej skruchy, przepracowania narodowego socjalizmu i moralnego wzburzenia" - pisze Soboczynski.
Wschód czuje się ofiarą
"Wschód czuje się dziś ofiarą, która po gwałcie dokonanym na nim przez państwo nazistowskie i komunizm obecnie jest wystawiona na arogancką cenzurę poglądów, co jest potrójnym upokorzeniem" - tłumaczy autor.
"Mieszkańcy tych regionów nie chcą pozwolić na to i z dumą obrażonych głosują na AfD lub PiS" - dodaje.
Autor zarzuca zachodniej opinii publicznej, że nie dostrzega, iż zachodniej kultury pamięci, wykształconej w długim procesie, nie da się "wyeksportować na Wschód jak towarów konsumpcyjnych". "Odbiorca odmawia przyjęcia niewesołej nowiny, co dodatkowo drażni wysyłającego" - zauważa autor.
"Kryzys uchodźczy nie był jego zdaniem przyczyną podziału między Wschodem a Zachodem, lecz jedynie pozwolił dostrzec istniejące pęknięcie. Gdyby Niemcy Wschodnie były dziś samodzielnym państwem, prowadziłyby politykę zbliżoną do Polski czy Węgier: skoncentrowaną na ochronie granic, charakteryzującą się patriotyczną prostotą, etniczną jednością i narodową suwerennością" - pisze Adam Soboczynski w "Die Zeit".
opr. Jacek Lepiarz, Berlin
Przeczytaj też:
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl