"Zamordowanie prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza jest strasznym czynem i każdy porządny człowiek odczuwa przede wszystkim potrzebę wyrażenia swojego oburzenia z tego powodu. Tak postąpił prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier, który mówił między innymi o 'bezsensownym akcie przemocy'. Tak, jak często po zamachach terrorystycznych, mówiono o 'tchórzliwym' czynie" - pisze Gaschke. "Bezsensowny" i "tchórzliwy" są słowami, które są unikiem. Oba nie są słuszne - uważa komentatorka "Die Welt".
"Dla zamachowca z Gdańska, niezależnie od tego, czy działał pod wpływem 'będącego skutkiem podburzenia szaleństwa', czy z politycznego przekonania, jego czyn miał jak najbardziej sens - miał uderzyć w znienawidzonego przedstawiciela liberalnej Polski" - czytamy.
Zobacz także: Wiceszef PE odnośnie burzy wokół nieobecności Kaczyńskiego na minucie ciszy w Sejmie
Nazwać rzeczy po imieniu
Czy można mówić o zamachowcach-samobójcach, że są tchórzliwi? - pyta Gaschke. Czyż odrzucenie własnego życia i pociągnięcie w śmierć innych ludzi nie wymaga "odwagi obłędu lub zaślepienia"?
"Mówiąc o czynach 'bezsensownych' czy 'tchórzliwych' chcemy obejść słowo 'złe'. Ale przecież ugodzenie nożem kogoś, kto myśli inaczej, jest "złe". Złe jest także zabijanie dzieci, kobiet i mężczyzn w imię jakoby świętej wojny" - zaznacza niemiecka dziennikarka.
Dlaczego boimy się nazwania rzeczy po imieniu - jako złe? - zastanawia się komentatorka. Jej zdaniem "zło" jest pojęciem "archaicznym" i "bezkompromisowym", my żyjemy natomiast w społecznym klimacie relatywności - istnieje tak wiele opinii, prawd i poglądów na świat.
Optymiści i pesymiści
Na co dzień prościej jest nie zajmować stanowiska absolutnego, tym bardziej, że większość spraw posiada rzeczywiście strefy przejściowe i nieostre brzegi - pisze dziennikarka "Die Welt".
Mówi się, że konserwatyści są raczej pesymistami, natomiast lewica ma optymistyczny stosunek do świata. Ale czy rzeczywiście uznanie zła za fakt, który może pojawiać się w różnych postaciach, jest "bezsensownie pesymistyczne"? Czy nie świadczy to po prostu o ostrożności? - pyta Gaschke.
Komentatorka przypomina list napisany na łożu śmierci przez Willy'ego Brandta, w którym niemiecki socjaldemokrata wzywał Międzynarodówkę Socjalistyczną do "bycia otwartą na dobro i zło". Brandt sam przeżył panowanie zła (III Rzeszę - red.). Kto może lepiej odgadnąć polityczne błędy: optymista czy pesymista? "Nie wiem, jestem przedstawicielką konserwatywnej lewicy" - kończy komentarz Gaschke.
Przeczytaj również:
Konsul Niemiec o Adamowiczu: dążył do dialogu z Niemcami
Prezydent Niemiec upamiętnił Pawła Adamowicza. "Będzie nam brakowało jego głosu"