Demonstracja propalestyńska w Londynie
W czasie sobotniej demonstracji propalestyńskiej w Londynie spalono izraelską flagę. Uczestnicy protestu, których było ok. 15 tys., zebrali się w Hyde Parku, następnie przeszli na Plac Trafalgaru.
13.04.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Demonstrację zorganizowała Rada Muzułmanów w Wielkiej Brytanii przy poparciu m.in. lobby domagającego się niewszczynania nowej wojny z Irakiem oraz innego, apelującego o rozbrojenie nuklearne.
Wznoszono okrzyki "Precz z Izraelem", "Zwycięstwo Intifady". Uczestnicy protestu nieśli plakaty z podobizną premiera Ariela Szarona za kratami więzienia i napisami: "Wstrzymać wojenny zapał Busha i Blaira", "Wolność dla Palestyny".
Zdaniem wiceprzewodniczącego parlamentarnej komisji ds. praw człowieka Jeremy'ego Corbyna, była to ważna demonstracja tysięcy Brytyjczyków, zarówno muzułmanów, jak i niemuzułmanów, domagających się pokoju, ustanowienia państwa palestyńskiego i wycofania sił Izraela z terytoriów okupowanych.
Corbyn powiedział uczestnikom, że z ich protestu wynika jasny wniosek dla premiera Blaira: Musi zaprzestać wypowiadania się na tematy Bliskiego Wschodu w imieniu George'a Busha, a zacząć wypowiadać się na rzecz pokoju i sprawiedliwości w tym regionie świata.
Weteran lewicy Partii Pracy poseł Tony Benn powiedział na wiecu, że jedynym powodem, dla którego Bush chce pokoju w Palestynie, jest to, że chce zacząć wojnę z Irakiem.
Uczestnicy demonstracji wręczyli na Downing Street petycję z żądaniem wprowadzenia sankcji przeciwko Izraelowi.
W piątek brytyjskie MSZ wezwało ambasadora Izraela Zvi Shtaubera, by wytłumaczył się z polityki swego rządu wobec Palestyńczyków.
Londyn zaapelował do Izraela o wycofanie wojsk z terytoriów palestyńskich, ale nie wypowiedział się na temat sugestii ONZ, by wysłać tam siły międzynarodowe. (miz)