Demokraci krytykują wycofanie wojsk
Doradca Johna Kerry'ego, kandydata Demokratów w wyborach prezydenckich w USA, ostro skrytykował w poniedziałek wieczorem zaprezentowany tego dnia plan prezydenta Busha w sprawie wycofania 60-70 tys. żołnierzy z Europy i Azji w ciągu najbliższych 10 lat. Na propozycje Busha spokojnie zareagowały Seul i Tokio.
17.08.2004 | aktual.: 17.08.2004 06:53
Doradca rywala Busha w listopadowych wyborach, były ambasador USA w ONZ, Richard Holbrooke oświadczył w wywiadzie, udzielonym CNN, iż planowana redukcja podważy przede wszystkim bezpieczeństwo sojuszników Stanów Zjednoczonych. Plany Busha określił jako "poważnie alarmujące".
Wiem, że Niemcy są bardzo niezadowoleni z takiej redukcji, równie nieszczęśliwi będą Koreańczycy. Jak można wycofywać wojska z Południowej Korei i jednocześnie prowadzić niezwykle trudne negocjacje z Północnymi Koreańczykami? - mówił Holbrooke.
Jednak w Seulu a także w Tokio spokojnie zareagowano na plany Busha, akcentując przede wszystkim iż faktycznie redukcja liczby żołnierzy nie wpłynie na zmiany w zaangażowaniu USA w tym rejonie. Według rządu japońskiego, nowy układ sił będzie lepiej dostosowany do walki z zagrożeniami w dzisiejszym świecie. Z kolei władze Korei Południowej podkreśliły, iż plany redukcji były z nimi konsultowane. Oceniono, iż nie będą one oznaczać zasadniczej zmiany w układzie sił w rejonie.
W Japonii stacjonuje obecnie ok. 50 tys. amerykańskich żołnierzy a w Korei Południowej - 37 tysięcy.
Największą od zakończenia zimnej wojny restrukturyzację obecności wojskowej USA w świecie prezydent Bush zapowiedział w przemówieniu na Konwencji Weteranów Wojen Zagranicznych w Cincinnati w stanie Ohio.
Prezydent podkreślił, że chodzi o wycofanie żołnierzy z "teatrów wojen ubiegłego stulecia". Zapewnił, że wojska amerykańskie w Iraku i Afganistanie pozostaną, dopóki będzie to konieczne.