Demobilizować "anty-PiS". Sztab partii Kaczyńskiego ma plan na wybory
Sztab Prawa i Sprawiedliwości ustala taktykę na ostatni tydzień kampanii. Wnioski? Nie można podgrzewać emocji i epatować negatywnym przekazem, by nie zmobilizować wyborców anty-PiS. To ma być klucz do zwycięstwa.
04.06.2024 09:30
Jeszcze kilka tygodni temu, gdy Wirtualna Polska jako pierwsza opisała skład sztabu wyborczego PiS - z Adamem Bielanem i Jackiem Kurskim na czele - wydawało się, że to będzie najostrzejsza kampania w wykonaniu formacji Jarosława Kaczyńskiego od lat. Tak się nie stało. To Koalicja Obywatelska z premierem Donaldem Tuskiem jest w ciągłej ofensywie i stara się podgrzewać polityczne emocje w Polsce.
Rządzącym najbardziej zależy na wysokiej frekwencji w wyborach do Parlamentu Europejskiego. PiS-owi – przeciwnie. Dlatego KO stara się zmobilizować nie tylko najbardziej zagorzałych przeciwników PiS, ale przede wszystkich wyborców, którzy wahają się, czy iść na wybory albo po prostu "nie czują" tej kampanii lub są zmęczeni poprzednimi.
PiS działa inaczej: stara się podtrzymywać zainteresowanie polityką wśród zadeklarowanych wyborców prawicy i liczy na zaangażowanie elektoratu z wyborów parlamentarnych i samorządowych. Partia Kaczyńskiego robi to tak, by jednocześnie nie "sprowokować" wyborców drugiej strony i nie zmobilizować ich do pójścia do urn.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Naplucie wyborcom w twarz". Obajtek wielkim nieobecnym. Budka: Z tego Kaczyński się nie wywinie
- Nam najbardziej zależy na tym, żeby do wyborów poszła Polska powiatowa. Na duże miasta nie ma co liczyć, ale liczymy na to, że liberalni wyborcy KO i Trzeciej Drogi w większości po prostu zostaną w domach lub w plenerze - przyznaje polityk PiS pracujący przy kampanii.
Inny - pół żartem, pół serio - twierdzi: - Przecież nas już nie trzeba odsuwać od władzy.
Zobacz także
Dla Tuska to kluczowe wybory. Chce być numerem jeden
Donald Tusk ma jednak inne spojrzenie: nie dość, że uważa, iż powrót PiS do władzy (pod tą czy inną postacią) w ciągu dekady jest możliwy (dlatego przed nim przestrzega), to jeszcze ambicjonalnie dąży do tego, by za wszelką cenę doprowadzić do sytuacji, w której Koalicja Obywatelska zdobywa pierwsze miejsce w wyborach. Po prostu: wygrywa z PiS po dekadzie porażek. Ma najwięcej głosów i poparcie większości.
PiS nie chce do tego dopuścić. Na posiedzeniach sztabu wyborczego w poniedziałki, środy i piątki przy ul. Nowogrodzkiej kampanijni stratedzy zastanawiają się, jak rozegrać ostatnie dni kampanii.
Wnioski? Nie podgrzewać emocji i nie epatować negatywnym przekazem. Polaryzować, ale tematami, które mogą bezpośrednio dotyczyć wyborców: konsekwencje Zielonego Ładu, pakt migracyjny, dyrektywa budynkowa itd. - Konkrety, podejście merytoryczne, zadawanie konkretnych pytań naszym oponentom, tego chcemy się trzymać - przyznaje jeden z polityków PiS.
Taki przekaz w medialnym "mainstreamie" nie przebija się jednak tak, jak chciałoby PiS (media skupione są na aferach ludzi związanych z PiS, np. Suwerennej Polski Zbigniewa Ziobry czy Daniela Obajtka), więc formacja Kaczyńskiego stawia na kampanię w terenie i utrwalanie przekazu w mediach sobie bliskich (np. w TV Republice).
Sam prezes PiS ma nie unikać wystąpień i zwracać się bezpośrednio do swojego elektoratu (PiS odpuszcza "letnich" wyborców, wiedząc, że nie ma szans przyciągnąć ich w tych wyborach do siebie). Jarosław Kaczyński - jak słyszymy - ma zabrać głos m.in. we wtorek 4 czerwca, by "nie oddawać pola Donaldowi Tuskowi". Lider KO wystąpi na wiecu na Placu Zamkowym w Warszawie.
To ma być kulminacyjny, mobilizacji punkt rozgrywki o europarlament. I najmocniejsze wystąpienie premiera co najmniej od poprzedniej kampanii.
Tusk postawi przede wszystkim na bezpieczeństwo i rozliczanie PiS. Z kolei opozycja będzie wytykać premierowi "hipokryzję" (zmiana zdania KO ws. zapory na granicy z Białorusią) i brak realizacji obietnic wyborczych.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl