Defraudacja unijnych funduszy. Węgry i Polska w czołówce
Najwięcej unijnych śledztw w sprawie defraudacji dotacji z UE otwarto na Węgrzech i w Polsce - wynika z raportu Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych (OLAF). Skala wykrytych przekrętów na Węgrzech jest jednak znacznie większa - dotyczy nawet 4 proc. wszystkich unijnych funduszy.
Według opublikowanych przez agencję statystyk, w 2018 roku OLAF wszczął dochodzenia w ośmiu sprawach, gdzie zachodziło podejrzenie o defraudację unijnych funduszy. To tyle samo, co w Grecji oraz o jedną mniej niż na Węgrzech. Trzy ze wszczętych europejskich śledztw zostało zakończonych, włącznie z rekomendacją aby zwrócić zdefraudowane środki. W przypadku Węgier dotyczyło to siedmiu spraw.
Jedna z wymienianych polskich spraw dotyczyła wyłudzeń unijnych dotacji z programu Innowacyjna Gospodarka. Polską firma fałszowała dokumentację i działała w zmowie z niemieckimi spółkami, które wystawiały fałszywe faktury za nieistniejące usługi. Łączna kwota wyłudzonych sięgała 4 milionów euro. Inna polska sprawa dotycząca systematycznego wyłudzania dotacji przez firmę z branży IT, opiewała na co najmniej 10 milionów euro, choć OLAF podejrzewa, że nie jest to pełna skala przekrętu.
W raporcie nie wymieniono jednak jednego z najgłośniejszych postępowań OLAF, w sprawie dotacji 7 milionów złotych dla portalu Puszcza.tv założonego przez związana z "Gazetą Polską" oraz PiS fundacją Niezależne Media. Jak doniósł w poniedziałek TVN24, choć dotacja została zablokowana, pieniądze na projekt wypłacono potem ze środków krajowych Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Śledztwo OLAF nie zostało dotąd zakończone.
Jak wynika ze statystyk, w latach 2014-2018 agencja zakończyła 22 dochodzenia w sprawach defraudacji unijnych funduszy w Polsce. Łącznie dotyczyły one kwot stanowiących 0,12 proc. unijnych funduszy strukturalnych i dotacji rolniczych. Ale dochodzenia OLAF to jedynie ułamek wszystkich wykrytych wyłudzeń. W tym samym czasie krajowe organy ścigania wszczęły dochodzenia ponad w ponad 5 tys. spraw, dotyczących 1,89 proc. kwoty dotacji.
Przeczytaj również: Na portal puszcza.tv wydano ponad 7 mln zł. Główna atrakcja nie działa
Węgry na czele
Choć w ostatnim roku Polska była w niechlubnej czołówce krajów, gdzie OLAF miał najwięcej pracy, skala wykrytych wyłudzeń na Węgrzech była nieporównanie większa. W latach 2014-2018, agencja rekomendowała zwrócenie prawie 4 proc. przyznanych funduszy.
Wynik ten nie dziwi, bo Węgry obok Słowacji od dawne wskazywane są jako kraj, gdzie najczęściej dochodzi do defraudacji unijnych środków. Według szacunków Transparency International, wartość kontraktów na projekty współfinansowane przez Unię są średnio zawyżane o 20-25 proc. Co więcej, w wielu przypadkach beneficjentami przekrętów byli ludzie bliscy Viktorowi Orbanowi. Wielokrotnie z pieniędzy unijnych korzystały spółki ojca oraz brata premiera - albo wygrywając przetargi na realizację projektów, albo jako podwykonawcy.
W najgłośniejszym europejskim dochodzeniu tego typu OLAF rekomendował zwrócenie 51 milionów euro przyznanych spółce kontrolowanej przez zięcia Orbana Istvana Tiborcza. Jego spółka wygrała przetargi na 35 projektów oświetlenia ulic mimo braku doświadczenia w wykonywaniu takich zleceń. Mimo to, śledztwo prowadzone przez węgierską prokuraturę w tej sprawie zostało umorzone.
Przeczytaj również: Unijne miliony dla rodziny premiera. Tak bogaci się klan Orbanów