ŚwiatUnijne miliony dla rodziny premiera. Tak bogaci się klan Orbanów

Unijne miliony dla rodziny premiera. Tak bogaci się klan Orbanów

Jedną ręką "powstrzymuje Brukselę". Drugą rozdaje unijne fundusze członkom swojej rodziny. To Viktor Orban, którego rodzina systematycznie wzbogaca się wygrywając przetargi na duże publiczne projekty.

Unijne miliony dla rodziny premiera. Tak bogaci się klan Orbanów
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | PAP/EPA
Oskar Górzyński

Jeszcze w ubiegłym roku węgierski premier organizował wielkie narodowe konsultacje pod hasłem "powstrzymajmy Brukselę". Dziś w Brukseli zastanawiają się, jak powstrzymać Budapeszt przed wykorzystywaniem unijnych pieniędzy do nagradzania członków rodziny i przyjaciół węgierskiego premiera.

Jak podał węgierski portal Direkt36, w grudniu firma Gamma Analcont, należąca do Gyozo Orbana jr. wygrała przetarg na unijne dofinansowanie projektu na rozwój "inteligentnego systemu kontroli inżynierii" w przemyśle energetycznym. Gyozo jr. to brat premiera, a dotacja w wysokości 1,7 miliona złotych to już trzecia transza unijnych pieniędzy zainkasowana przez jego przedsiębiorstwo.

Unijna bonanza na cenzurowanym

Choć pieniądze pochodzą z UE, o ich dystrybucji decydują władze krajowe. W 2013 roku system grantów został przeniesiony pod bezpośrednią kontrolę premiera. A za jego sprawą - pośrednio lub bezpośrednio - fundusze płynęły stałym strumieniem do przedsiębiorstw jego braci, Gyozo jr. i Arona, jego zięcia Istvana Tiborcza oraz przede wszystkim jego ojca Gyozo. Jak wynika z danych, do których dotarły węgierskie media, od 2013 roku firmy Orbanów - działające głównie w przemyśle wydobywczym, cementowym i transporcie - podwoiły swoje przychody.

W Brukseli coraz wyraźniej dostrzegają ten problem. W styczniu, Europejski Urząd ds. Przeciwdziałania Nadużyciom (OLAF) stwierdził poważne podejrzenie ustawiania przetargów na korzyść spółki kierowanej przez Tiborcza. Mimo braku uprzedniego doświadczenia, od 2011 roku jego firma zaczęła seryjnie wygrywać przetargi na oświetlenie w gminach rządzonych przez Fidesz. Tiborcz otrzymywał zamówienia, mimo że często oferował znacznie zawyżone ceny - czasem nawet o 50 proc.. Dzięki tym kontraktom zainkasował 40 milionów dolarów. OLAF chce, by Komisja Europejska nakazała teraz Węgrom zwrot tych środków.

Ale sprawa Tiborcza to tylko jeden z wielu podobnych przypadków. Dolomit, firma należąca do ojca premiera, zwykle nie musi startować w konkursach i przetargach. Jest podwykonawcą w wielu publicznych projektach współfinansowanych z UE, dostarczając dla nich kamień i materiały budowlane. Odkąd Orban po raz drugi doszedł do władzy w 2010 roku, Dolomit zaliczył wzrost przychodów o 330 procent, a jej roczny zysk netto w 2015 roku był prawie 10 razy większy niż na początku dekady.

- Otrzymywanie kontraktów na zamówienia publiczne na Węgrzech zależy obecnie do osobistych związków, a nie jakości oferty - stwierdził w Parlamencie Europejskim Frank Engel, luksemburski europoseł z frakcji chadeków, członek grupy badającej sprawę unijnych funduszy na Węgrzech. - Gdzie jeszcze w Unii Europejskiej istnieje system, gdzie publiczne umowy trafiają do członków rodziny szefa rządu? Nie sądzę, żeby coś takiego działo się w jakimś innym kraju - dodał.
Engel i inni europosłowie postulują, by w kolejnym wieloletnim budżecie UE uzależnić przyznawanie Węgrom od uczestnictwa w powstającym Urzędzie Prokuratury Europejskiej, mającej ścigać nadużycia w wydawaniu unijnych pieniędzy.

Orban dba o swoich

Orban jednak nie boi się takich pomysłów. W grudniu stwierdził, że węgierska gospodarka poradzi sobie bez funduszy z Unii. Z pewnością poradzą sobie bez nich przedsiębiorstwa Orbanów, które radziły sobie dobrze jeszcze przed akcesją Węgier do Unii.

Według tygodnika "Elet es Irodalom", kariera biznesowa ojca premiera zaczęła się we wczesnych latach 90-tych, kiedy nabył on po zaniżonej cenie prywatyzowaną kopalnię boksytu w miejscowości Gant. Pieniądze na przejęcie pochodziły w części od spółek związanych z partią jego syna. Sama partia zdobyła te fundusze m.in. sprzedając luksusową siedzibę darowaną im przez skarb państwa. Pożyczkę miał spłacić jedynie w 25 procentach.

Ale nie dlatego, że źle mu się powodziło. Kiedy Fidesz po raz pierwszy doszedł do władzy w roku 1998, Dolomit stał się dostawcą niezliczonych projektów budowy dróg. Oskarżany o faworyzowanie firmy swojego ojca, premier tłumaczył wówczas, że gdyby rzeczywiście chciał to robić, ojciec byłby znacznie bogatszy. Co więcej, polityk zarzekał się, że wręcz osobiście powstrzymał swojego ojca od udziału w projektach. Po 2010 roku, było podobnie. Co prawda przetargi na projekty publiczne najczęściej otrzymywali związni z Fideszem oligarchowie, jak Lajos Simicska czy Lorinc Meszaros - a także, co widzieliśmy, firmy braci premiera - ale bardzo często zatrudniali firmę Gyozo Orbana jako podwykonawcę.

Dlatego nawet jeśli strumień unijnych funduszy płynących do Węgry osłabnie, krewni Orbana mogą spać spokojnie. Premier Węgier niejednokrotnie pokazał, że potrafi zadbać o interesy rodziny.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
korupcjawęgryviktor orban
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (121)