Debaty w Końskich. Ekspert: publiczność decydowała o odbiorze, Hołownia w kłopocie
- Publiczność w Końskich miała kluczowe znaczenie dla odbioru i wyniku debaty organizowanej przez Telewizję Republika - ocenia w rozmowie z WP Maurycy Seweryn, ekspert wystąpień publicznych. Intensywny doping wyborców PiS oraz zebranych na placu widzów TV Republika był korzystny dla Karola Nawrockiego. Szymon Hołownia musiał przekrzykiwać się przez gwizdy i to nie wypadło na jego korzyść.
Debaty z publicznością rządzą się swoimi prawami. - Publiczność stworzyła atmosferę debaty, okazując aplauz lub gwiżdżąc w reakcji na słowa kandydatów. Hałaśliwa, choć niewielka grupa osób, wyraźnie faworyzowała jednego kandydata - opisuje debatę organizowaną przez TV Republikę Maurycy Seweryn, ekspert mowy ciała i trener wystąpień publicznych. Uważa on, że na scenie Republiki w Końskich dwoma najważniejszymi przeciwnikami okazali się Nawrocki i Hołownia.
Jego zdaniem samo wejście na scenę Karola Nawrockiego - przed innymi kandydatami, miało sugerować jego dominację i kontrolę nad sytuacją. Nawrocki przyjął "styl prezentacji dyrektorski, nieznoszący sprzeciwu" - poprzez szeroko rozstawione nogi, mocne oparcie rąk na mównicy i szerokie gesty.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polacy rozżaleni kampanią wyborczą. "Nie słyszę nic nowego", "Wszyscy kłamią"
Aplauz dla Nawrockiego i gwizdy przy Hołowni. Jak teleturniej w TV
- Co ciekawe Nawrocki okazał mimiką niezadowolenie, kiedy przerwano mu w pierwszym pytaniu, to samo zdarzyło się przy drugim pytaniu. Przerwano mu wypowiedź aplauzem, okrzykami zadowolenia. Nie chciał, żeby jego przekaz był rozpraszany, ponieważ jego odbiorcami są widzowie, a nie grupka 100 ludzi, która stała przed sceną. Sugerowało mi to, że bardziej zależało mu na niezakłóconym przekazie do widzów telewizyjnych, niż na interakcji z obecnymi na miejscu - mówi rozmówca WP i ocenia to negatywnie.
Uważa, że kandydujący dziennikarz Krzysztof Stanowski oraz marszałek Sejmu Szymon Hołownia dobrze wczuli się w piknikową atmosferę debaty. Potrafili żartować między sobą z atmosfery, z organizacji debaty, czyli nie traktowali jej być może całkiem serio.
- Na początku Hołownia był pokazywany przez organizatorów plecami i to oceniam jako niesprawiedliwe w kontekście tworzenia pierwszego wrażenia tego polityka - opisuje dalej ekspert od wystąpień.
Rozmówca zauważa znaczną poprawę w wystąpieniu Hołowni w porównaniu do kampanii z 2020 roku. Był "spokojny, opanowany, jest bardziej elegancki", czemu sprzyjała ciemna kolorystyka jego ubioru. Miał "pewny kontakt wzrokowy z publicznością" i starał się nawiązać kontakt "ze wszystkimi - również z osobami, które są jego kontrkandydatami", co stanowiło kontrast z zachowaniem Nawrockiego.
Marszałek Hołownia w kłopotach. Źle to wypadło
Później jednak Hołownia, stając naprzeciw pokrzykującej publiczności, znalazł się w trudnej sytuacji. - Elementem ujemnym, negatywnie działającym na odbiór przez widza telewizyjnego, było to, że w wyniku gwizdów, marszałek Hołownia starał się te gwizdy przekrzyczeć. Przez to zwiększał siłę głosu, prawie krzyczał. Polityk krzyczący nie jest przekonujący. Nie jest to forma budowania autorytetu. Jest to wyraz agresji. Chyba że Hołownia chce być agresywny i tak być postrzeganym przez zwyczajnego śmiertelnika - podsumowuje Maurycy Seweryn.
Podsumowując, odbiór Nawrockiego mógł być mieszany – z jednej strony pewny siebie i dyrektorski, z drugiej momentami sztywny i niechętny interakcji z publicznością na miejscu. Z kolei Hołownia sprawiał wrażenie bardziej opanowanego i otwartego niż wcześniej, choć jego reakcja na negatywny doping mogła nadszarpnąć jego wizerunek.
Debata w Końskich bez Mentzena. Dwie wizje, dwa studia, jeden wieczór
W Końskich odbyły się dwie debaty prezydenckie - ale nie w jednym miejscu i nie z udziałem wszystkich kandydatów. Początkowo wydarzenie, miało być symbolicznym pojedynkiem liderów wyścigu o prezydenturę Rafała Trzaskowskiego (PO) i Karola Nawrockiego (popieranego przez PiS).
Zamieniło się w rywalizację wielu obozów, gdy swój udział zapowiedzieli Szymon Hołownia, Marek Jakubiak, Krzysztof Stanowski, Magdalena Biejat, Adrian Zandberg. W Końskich nie był obecny jeden z najbardziej medialnych kandydatów - Sławomir Mentzen z Konfederacji, który, jak poinformował jego sztab, "nie bierze udziału w ustawionych spektaklach". Polityk odbywał zaplanowane spotkania z sympatykami w bieszczadzkich miejscowościach.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski