Debata KE ws. Polski ma charakter orientacyjny. Warszawa nie odpowiedziała na pisma z Brukseli
• Debata KE ws. Polski będzie miała charakter orientacyjny
• Nie jest to pierwszy krok procedury, która ma zapobiegać systemowym zagrożeniom dla państwa prawa
• KE nie może rozpocząć takiej procedury bez formalnej odpowiedzi Warszawy
• Do tej pory do Brukseli nie dotarły pisma z Polski
- To będzie debata orientacyjna, której przeprowadzenia z kolegium komisarzy chce przewodniczący KE (Jean-Claude Juncker). To nie jest pierwszy krok ustanowionej w marcu 2014 r. procedury - wyjaśnił na konferencji prasowej w Brukseli główny rzecznik KE Margaritis Schinas.
Jeszcze w niedzielę Komisja informowała, że zaplanowana na 13 stycznia debata otworzy proces oceny postępowania państwa członkowskiego w procedurze, która ma zapobiegać systemowym zagrożeniom dla państwa prawa. Proces ten może zakończyć się zawieszeniem prawa kraju członkowskiego do głosowania w Radzie UE.
Jak poinformował Schinas, dotychczas władze w Warszawie nie odpowiedziały na pisma skierowane do szefa polskiej dyplomacji Witolda Waszczykowskiego i ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry przez wiceprzewodniczącego KE Fransa Timmermansa. W listach wysłanych 23 i 30 grudnia wiceszef Komisji zwraca się o informacje w sprawie ustawy dotyczącej funkcjonowania Trybunału Konstytucyjnego i tzw. ustawy medialnej.
Jak poinformowało niewielką grupę dziennikarzy źródło unijne w Brukseli, jedyna reakcja polskich władz na te pisma to wiadomość jednego z wiceministrów spraw zagranicznych, który napisał jeszcze przed świętami do KE, że odpowiedź jest przygotowywana.
Tymczasem według tego źródła KE nie może otworzyć procedury ws. systemowego zagrożenia dla państwa prawa bez formalnej odpowiedzi Warszawy na listy z Brukseli.
- Jeśli do 13 stycznia nie będzie odpowiedzi, to debata w KE i tak zostanie przeprowadzona i będzie to forma wywierania presji na Polskę - podał chcący zachować anonimowość urzędnik Komisji. Jak dodał, w Brukseli jest chęć uruchomienia wobec Polski mechanizmu w celu zaradzenia systemowym zagrożeniom dla państwa prawa.
Świadczy o tym także niedzielna wypowiedź komisarza UE ds. gospodarki cyfrowej i społeczeństwa Guenthera Oettingera, który na łamach dziennika "Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung" opowiedział się za objęciem Polski nadzorem Komisji Europejskiej. Rzecznik KE pytany w poniedziałek o to stanowisko podkreślił, że Oettinger jako komisarz odpowiedzialny za media wyraził swoją opinię, podobnie jak zrobili to Timmermans oraz komisarz ds. sprawiedliwości Vera Jurova.
Jednak formalny brak reakcji ze strony Polski na listy z KE nie uniemożliwia całkowicie instytucjom unijnym otwarcia procedury, która może prowadzić do zawieszenia niektórych praw państwa członkowskiego w UE. Zgodnie z artykułem 7 Traktatu o UE może o nią zawnioskować do Rady UE jedna trzecia państw członkowskich, KE lub Parlament Europejski.
Szef MSZ Witold Waszczykowski wyraził w poniedziałek zaniepokojenie wypowiedziami unijnych komisarzy UE na temat sytuacji w Polsce, podkreślając, że wygłaszają sądy bez znajomości kulis wydarzeń w naszym kraju.