Damian zginął prawie 5 lat temu. Matka apeluje o pomoc

Matka Damiana Pachacza, który zginął 4,5 roku temu, apeluje do internautów o pomoc w wyjaśnieniu okoliczności jego śmierci. "Szukam osób, które mogą posiadać informacje, jak naprawdę zginął mój syn" - napisała Marzena Kiełczyńska na wrocławskich grupach w mediach społecznościowych.

.
.
Źródło zdjęć: © Adobe Stock, Facebook
oprac. KAGU

Marzena Kiełczyńska, matka Damiana Pachacza, który zginął 19 maja 2020 r. we Wrocławiu, nie wierzy w oficjalną wersję wydarzeń dotyczących śmierci jej syna. W mediach społecznościowych zaapelowała o pomoc w wyjaśnieniu tej tragedii. "Jestem mamą młodego człowieka, który 19.05.2020 na ul. Zachodniej 52 we Wrocławiu, stracił życie w wieku 24 lat... Szukam osób, które mogą posiadać informacje, jak naprawdę zginął mój Syn Damian, co tak naprawdę tam się wydarzyło? Kto przyczynił się do Jego śmierci?" - napisała.

Śledztwo i nowe informacje

Kiełczyńska podkreśla, że przy śmierci jej syna obecna była jego dziewczyna, Magda J. "Przy śmierci mojego Syna, była między innymi Jego dziewczyna Magda. DAMIAN JEST DRUGIM CHŁOPAKIEM MAGDY J., KTÓRY STRACIŁ ŻYCIE. Może znajdzie się ktoś, kto był świadkiem pobicia Damiana, bo jakiś czas przed śmiercią, mój Syn został POWAŻNIE POBITY. Będę wdzięczna za każdą pomoc" - dodała (pisownia oryginalna).

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Dachowanie na rondzie. Groźny wypadek w Lublinie

Śledztwo w tej sprawie zostało dwukrotnie umorzone, jednak matka Damiana dotarła do świadka, który twierdzi, że w chwili śmierci jej syna było więcej niż trzy osoby. "Damian z jakiegoś powodu miał w pewnym momencie przebiec przez całe mieszkanie, wskoczyć na barierkę balkonową, a następnie z niej zeskoczyć" - powiedziała Kiełczyńska. W chwili śmierci 24-latek był pod wpływem amfetaminy i alkoholu.

Kontrowersje wokół zeznań

Kiełczyńska zwraca uwagę na zeznania Magdy J., która twierdziła, że na ciele Damiana nie było śladów pobicia, co wykazała sekcja zwłok. Dodatkowo matka zmarłego wspomina o kartce z tajemniczym numerem telefonu i wiadomością: "15 000 do 16-tej". Numer należał do pielęgniarki z Wrocławia, która nie potrafiła wyjaśnić, dlaczego jej numer znalazł się na kartce. Policja nie zbadała tego tropu.

Była dziewczyna Damiana, Magda J., w rozmowie z "Interwencją" w maju 2024 r. stwierdziła, że "nie może być tak, że ona go cały rok utrzymuję, a on nie pracuje". Odnosząc się do tajemniczej kartki, spekulowała, że mogły to być "zapiski z gier komputerowych" i zasugerowała, że kartka mogła zostać spreparowana przez matkę Damiana. "Ona robi wszystko, żeby zniszczyć mi życie" - powiedziała Magda J.

Magda J. odniosła się także do rzekomego mężczyzny, który miał być w więzieniu w chwili śmierci Damiana. "Wymyśliła sobie osobę, która istnieje, ale nie miała jak tam być" - skomentowała. Na koniec dodała, że ślady pobicia mogły wynikać z tego, że 24-latek spadając, mógł trafić na gałąź.

Źródło: Wprost

Czytaj także:

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (11)