Dalajlama: byłbym szczęśliwy mogąc pojechać na olimpiadę
Przebywający z wizytą w Wielkiej Brytanii Dalajlama XIV powiedział, że gdyby go zaproszono, z przyjemnością pojechałyby na olimpiadę do Pekinu, jednak pod warunkiem, że rozmowy z przedstawicielami Chin zaczną prowadzić do poprawy sytuacji w Tybecie.
Wysłannicy duchowego i politycznego przywódcy Tybetańczyków spotkali się 4 maja z przedstawicielami Chin, by przedyskutować niedawne antychińskie wystąpienia w Tybecie i tybetańskich okręgach sąsiednich prowincji.
Dalajlama na konferencji prasowej w Londynie powiedział, że kolejna formalna runda rozmów jego wysłanników z Chinami odbędzie się w połowie czerwca. Będzie to siódma runda dialogu rozpoczętego w 2002 roku.
Część Chińczyków mówiła, że bardzo chce, bym przyjechał. Powiedziałem, że tak, że będę szczęśliwy, mogąc pojechać, ale zależy to całkowicie od naszego spotkania - powiedział Dalajlama XIV, który nie otrzymał formalnego zaproszenia na olimpiadę w Pekinie.
Jeśli spotkanie to stanie się czymś konkretnym, konstruktywnym, jeśli sytuacja w samym Tybecie poprawi się i jeśli dojdzie do rozwiązań na dłuższą metę, jestem gotów jechać, o ile dostanę zaproszenie - dodał.
W ubiegłym tygodniu przedstawiciel tybetańskiego rządu na wygnaniu powiedział, że przedstawiciel Chin pytał go, czy Dalajlama XIV zgodzi się przyjechać na olimpiadę, by złagodzić niedawne napięcia.
Chiny wielokrotnie oświadczały, że to "klika dalaja" stała za zamieszkami w Lhasie 14 marca i kolejnymi antychińskimi wystąpieniami w tybetańskich rejonach prowincji Syczuan, Qinghai i Gansu.
Niepokojom tym, najpoważniejszym od blisko 20 lat, towarzyszyły antychińskie protesty na trasie sztafety z olimpijskim ogniem. Na Zachodzie podniosły się też głosy o bojkot olimpiady.
Dalajlama pochwalił akcje ratownicze podjęte przez chińskie władze po katastrofalnym trzęsieniu ziemi, które w ubiegłym tygodniu nawiedziło Syczuan. Nazwał działania rządu "transparentnymi" i "wspaniałymi".
Duchowy przywódca Tybetańczyków i zwierzchnik tybetańskiego buddyzmu spotka się w piątek z brytyjskim premierem Gordonem Brownem w rezydencji arcybiskupa Canterbury Rowana Williamsa - Pałacu Lambeth, a nie na Downig Street. Dalajlama powiedział, że jego wizyta "nie jest polityczna".
Opozycyjni politycy krytykowali premiera za to, że nie przyjmie dalajlamy na Downing Street, mówiąc, że boi się on zirytować takim krokiem Pekin.