Brytyjski premier chce podążyć tropem Morawieckiego. Ratuje twarz?
W ślad za przywódcami Polski, Słowenii i Czech, premier Boris Johnson planuje odwiedzić stolicę Ukrainy, aby okazać poparcie dla prezydenta Wołodymyra Zełenskiego - donosi brytyjski dziennik "Daily Mail". Brytyjskie służby nie pochwalają jednak pomysłu szefa rządu.
Boris Johnson zwrócił się już do odpowiednich władz o ocenę sytuacji logistycznej, aby sprawdzić, czy podróż do Kijowa w tym czasie i szybki powrót do Londynu są w ogóle bezpieczne. Według doniesień "Daily Mail" funkcjonariusze nie pochwalają pomysłu Johnsona.
"Pomijając poważne zagrożenia dla bezpieczeństwa, pytanie brzmi, czy osobista wizyta mogłaby przynieść coś więcej, czy byłaby tylko pokazem solidarności, i czy to samo w sobie jest wystarczającym celem" - powiedziało źródło gazety z kręgów brytyjskiej administracji.
"Mam bardzo, bardzo silne pragnienie, by wesprzeć go (przyp. red. Zełenskiego) w każdy możliwy sposób. Nie wiem, czy byłby to użyteczny sposób okazania mojego poparcia, ale porażka Putina i sukces Zełenskiego mają ogromne znaczenie strategiczne, polityczne, gospodarcze i moralne" - powiedział Johnson gazecie "The Sunday Times".
Wizerunkowa wpadka Johnsona
Pomysł premiera Wielkiej Brytanii z podróżą do Kijowa narodził się prawdopodobnie w kontrze do jego słów z soboty, kiedy to porównał brexit do wojny w Ukrainie. Obie sytuacje - powiedział - ilustrują gotowość do walki o wolność.
Jego słowa wywołały falę krytyki na Wyspach, z określeniami takimi jak "hańba narodowa" na czele. W ubiegłym tygodniu do Kijowa udali się przywódcy państw Europy Środkowej: premier Polski Mateusz Morawiecki, wicepremier Jarosław Kaczyński, premier Słowenii Janez Janša oraz premier Czech Petr Fiala. Jak przyznał sam szef czeskiego gabinetu, służby tego kraju także miały mieć zastrzeżenia co do jego podróży.
Zobacz też: Jak zmieniły się cele Putina? "Chce z Polski strefy buforowej"