Czy ukraińska opozycja była śledzona?
Ukraińscy niezależni eksperci jak również dyplomaci uważają, że generał Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) Walerij Krawczenko może mówić prawdę, iż ukraińskie służby specjalne, na polecenie najwyższych władz państwowych, śledzą działaczy opozycji w czasie ich zagranicznych wizyt.
Prezydent Ukrainy Leonid Kuczma zaprzeczył w Berlinie, jakoby wydawał takie polecenia.
Były radca ukraińskiej ambasady w Bonn Bohdan Sokołowski powiedział w piątek agencji UNIAN, że nie widzi przyczyn, aby nie wierzyć "doskonałemu i poważnemu fachowcowi", jakim jest generał Krawczenko. Dodał, że w latach 1995-97 pracowali razem w ambasadzie w Bonn.
Zdaniem Sokołowskiego, aktywizacja działań służb specjalnych wobec opozycji stała się szczególnie odczuwalna w ostatnich dwóch latach, czyli od czasu, gdy na Ukrainie po raz pierwszy pojawiła się realna opozycja polityczna. W środę, występując w rosyjskiej redakcji radia Deutsche Welle w Berlinie, generał Krawczenko oświadczył, iż dysponuje dokumentami, które - jak się wyraził - świadczą o przestępczym charakterze reżimu prezydenta Kuczmy.
Podkreślił, że ukraińskie prawo zabrania śledzenia opozycji i ingerencji SBU w życie polityczne kraju. Tymczasem, jak powiedział, podległe Kuczmie kierownictwo SBU nakazuje swoim współpracownikom za granicą śledzenie przedstawicieli opozycji i członków rządu "od ministra i wyżej". Krawczenko powiedział też, że ujawniając prawdę chce zmusić przedstawicieli władz do przestrzegania prawa. Były rezydent ukraińskiego wywiadu w Berlinie wyjaśnił ponadto, że członkowie SBU otrzymywali zadania zbierania materiałów, w tym za granicą, które mogłyby skompromitować opozycję, a szczególnie członków Naszej Ukrainy byłego premiera Wiktora Juszczenki. SBU interesowała się też, czy opozycja ma w Niemczech zwolenników i sponsorów.
Jako bardzo prawdopodobne określił zeznania generała Krawczenki szef wpływowego Ukraińskiego Centrum Badań Gospodarczych i Politycznych Anatolij Hrycenko. "Jego zeznania mogą mieć poważne skutki, jeśli rzeczywiście poprze je dowodami", powiedział Hrycenko. W takiej sytuacji w sposób naturalny powstaje pytanie, kto bezpośrednio zlecał oficerom SBU sprzeczne z prawem zadania - dodał.
"Wciąganie struktur siłowych do polityki, niestety, stało się u nas normą, nie jest to tajemnicą ani dla ministrów, ani dla członków parlamentu, ani dla ekspertów" - wyjaśnił Hrycenko. Według niego, gdy zbliża się termin wyborów prezydenckich (w październiku), taka praktyka stosowana będzie jeszcze powszechniej.
W czwartek przedstawiciele SBU w Kijowie oskarżyli generała Krawczenkę o świadomą prowokację polityczną. Ponadto wyjaśnili, że działał on z pobudek merkantylnych, gdyż w lutym, gdy skończył się mu kontrakt, odmówił powrotu z placówki w Berlinie.
Prokuratura Generalna w Kijowie oświadczyła, że jest gotowa rozpatrzyć zasadność oskarżeń generała Krawczenki, jeśli przekaże jej dokumenty, świadczące o złamaniu prawa przez przedstawicieli SBU i prezydenta Kuczmy.
Generał Krawczenko skończył szkołę KGB w Moskwie, w wywiadzie pracował przez 30 lat, w tym m.in. w Afganistanie, a także w ambasadzie Ukrainy w Bonn i Berlinie.