Czy uda się namierzyć polskich adresatów bananów z kokainą? Generał nie ma wątpliwości
Do Polski znów przypłynęły setki kg kokainy ukrytej w egzotycznych owocach. Takich sytuacji było już wiele. Czy jest szansa, by ustalić, gdzie dokładnie miały trafić narkotyki i kto miał je odebrać? - Służby zrobią co w ich mocy, ale szanse są bardzo nikłe - ocenia gen. Adam Rapacki.
Zaskakujące przesyłki z krajów Ameryki Łacińskiej trafiają do naszego kraju szczególnie często w okresie okołoświątecznym. W grudniu 2015 roku podwarszawska policja przechwyciła 178 kg czystej kokainy ukrytej w bananach z Kolumbii. Rok później (również w grudniu) na około 400 kg tego narkotyku natrafili zszokowani pracownicy Lidla w Zgierzu. Biały proszek ukryty w owocach wyceniono wtedy na około 80 mln zł.
Tym razem przesyłka przyszła już pod koniec listopada, a kokainę ukrytą w bananach znajdują w ostatnich dniach pracownicy różnych sklepów i magazynów w województwach mazowieckim, łódzkim, śląskim i dolnośląskim.
Pojawia się więc pytanie, czemu zapotrzebowanie na narkotyki jest w Polsce tak duże akurat w okolicach grudnia? Czy większa liczba dni wolnych od pracy i huczne świętowanie Sylwestra zwiększają popyt na nielegalne używki?
- Wydaje mi się, że jest to raczej kwestia prób wykorzystania przedświątecznego zamieszania i milionów najróżniejszych przesyłek krążących wtedy po świecie. Grupy przestępcze zakładają, że nikt nie nadąży tego sprawdzać - ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską Robert Borowski z łódzkiej policji. Jego zdaniem, zapotrzebowanie na narkotyki rośnie raczej w okresie wakacyjnym, gdy młodzi Polacy szukają wszelkich sposobów, by się wyszaleć.
Jak działają grupy przestępcze w Polsce? Kto miał odebrać białe banany?
O szczegóły wielomilionowych przesyłek z Ameryki Łacińskiej zapytaliśmy również gen. Adama Rapackiego, byłego zastępcę komendanta głównego policji i podsekretarza stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych.
- Czasami takie przesyłki odbierają tu na miejscu Polacy, którzy współpracują z latynoskimi gangami. Ale znam też przypadki, gdy cały transport kokainy z Kolumbii obywatele tego kraju nadzorowali osobiście. Gdy pojawili się w Polsce, od początku byli pod naszą obserwacją. Wpadli na gorącym uczynku i skończyli w więzieniu - wspomina Rapacki.
Generał przyznaje jednak, że w sytuacjach takich jak ta z ostatnich dni, ustalenie kto i do kogo wysłał narkotyki jest bardzo mało prawdopodobne. - Nasze służby będą dokładnie badać całą sprawę i nawiążą współpracę z policją z Ekwadoru, ale nie wydaje mi się, żeby zakończyło się to zatrzymaniem kogokolwiek - stwierdza.
Zobacz także: Kokaina w polskich sklepach. Kasjerki zdradzają kulisy
Bandyci będą próbowali odzyskać towar?
Czy to prawda, że rynek narkotyków w Polsce rośnie? - Rynek przede wszystkim się zmienia. Kiedyś popularny był np. kompot, który dzisiaj prawie nie istnieje. Pojawia się za to coraz więcej kokainy z Ameryki Łacińskiej, syntetyków, a szczególnie marihuany. Zdecydowanie wzrosła więc dostępność narkotyków - mówi Wirtualnej Polsce Adam Rapacki.
W ostatnich dniach media zalewają informacje o ponad 200 kg kokainy ukrytej w bananach. Niektórzy spekulują, że przestępcy mogą pojawić się w sklepach i próbować odzyskać wartościowy towar. Były policjant zapewnia jednak, że narkotyki są odpowiednio zabezpieczane, a następnie przechowywane jako dowód w sprawie lub niszczone.
Rapacki tonuje też nastroje i wskazuje bardzo istotny aspekt. - Policja informuje na przykład o zarekwirowaniu używek wartych 100 mln zł, ale to cena rynkowa liczona według sprzedaży po jednym gramie. Gdy weźmiemy pod uwagę cenę tych kilkuset kilogramów narkotyku w kraju wytworzenia, jest to czasem kilkanaście razy mniej. Grupa przestępcza naraziła się więc na straty, ale nie tak duże o jakich informują ostatecznie media - podkreśla.
A jak dokładnie niszczone są takie ilości narkotyków i dlaczego możliwe, że 200 kg kokainy spłonie niedługo na wojskowym poligonie? Więcej na ten temat TUTAJ.